Potworny rachunek za zwycięstwo nad III Rzeszą. Te liczby porażają
  • Mikołaj IwanowAutor:Mikołaj Iwanow

Potworny rachunek za zwycięstwo nad III Rzeszą. Te liczby porażają

Dodano: 

Skala klęski Armii Czerwonej w pierwszych tygodniach wojny była tak ogromna, że załamał się nawet sam Stalin. Aby zapobiec całkowitej katastrofie, trzeba było zmieniać prawie wszystkie priorytety zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej polityki ZSRS. Już w pierwszych dniach wojny zaczął nabierać kształtów sojusz wojskowo-polityczny z Wielką Brytanią, jeszcze niedawno przeklętym wrogiem Związku Sowieckiego. Zmienił się wyraźnie klimat wzajemnych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Pojawiły się całkiem realne perspektywy objęcia ZSRS Lend-Lease Act, przewidującą ogromną amerykańską pomoc materialną dla wojującego przeciwko III Rzeszy kraju.

Przewaga nad Niemcami

Od pierwszego i do ostatniego dnia II wojny światowej niemiecki Wehrmacht nigdy na froncie wschodnim nie miał przewagi liczebnej. Zdecydowanie ustępował on również Armii Czerwonej pod względem ilości i dość często jakości wszystkich typów uzbrojeń. Wielkie niemieckie zwycięstwa lat 1941–1942 odniesiono głównie dzięki słabości organizacyjnej Armii Czerwonej, fatalnemu dowództwu i braku motywacji do walki u milionów żołnierzy sowieckich. Jednak z każdą nową porażką Armii Czerwonej jej przewaga nad Wehrmachtem jedynie wzrastała. Przeważająca większość obywateli sowieckich (nawet wrogo nastawionych wobec ustroju komunistycznego) przekonała się, że faszyzm niemiecki stanowi dla nich o wiele gorsze zagrożenie niż stalinizm. Wojna z Niemcami dla przeważającej części społeczeństwa sowieckiego rzeczywiście przekształciła się w wojnę ojczyźnianą.

Zniszczony sowiecki czołg KW-2. Czerwiec 1941 r.

Fakt ten ilustruje epizod z książki Wasilija Grossmana, sowieckiego dziennikarza wojennego. Opisuje on, jak w najtrudniejszym momencie bitwy stalingradzkiej, kiedy na przełomie października i listopada 1942 r. wydawało się, że doborowe niemieckie jednostki wreszcie zepchną sowieckich obrońców miasta Stalina do Wołgi, ogromną rolę w podtrzymaniu ducha sowieckich żołnierzy odgrywała pieśń „Wstawaj strana ogromnaja, wstawaj na smiertnyj boj…”, ten swoisty hymn świętej wojny z Niemcami, który wybrzmiewał prawie non stop z supermocnych głośników z przeciwległego brzegu Wołgi i był doskonale słyszany przez wszystkich uczestników walki. Dla sowieckich obrońców ta pieśń brzmiała jak modlitwa.

Tak drastyczne odwrócenie ról na froncie wschodnim tylko na pozór wygląda paradoksalnie. Stalin jeszcze w okresie przedwojennym zdołał zbudować potężny przemysł wojenny, który mimo porażek Armii Czerwonej na froncie i mimo utraty znacznej części terytorium kraju wyprzedzał niemiecki w produkcji wszystkich – poza niektórymi wyjątkami – typów uzbrojeń. W roku 1943 ta przewaga już była wyraźnie przytłaczająca (z wyjątkiem nowych okrętów wojennych). Amerykańskie i częściowo angielskie dostawy sprzętu wojskowego i materiałów strategicznych w ramach polityki Lend-Lease dopełniały obraz miażdżącej przewagi sowieckiej w uzbrojeniu.

Przewaga sowieckiego systemu totalitarnego nad niemieckim narodowosocjalistycznym najbardziej uwidoczniła się w zdolności mobilizacji wszystkich zasobów kraju na potrzeby wojny. W roku 1943 Związek Sowiecki wyprodukował ponad czterokrotnie mniej żelaza i stali od III Rzeszy, a jednak produkcja czołgów w tym okresie wojny była u Stalina 2,5 razy większa od niemieckiej, samolotów 1,4 razy większa, artylerii dwukrotnie większa, a produkcja moździerzy trzykrotnie większa od niemieckiej. Z jednej wyprodukowanej w kraju tony metalu przemysł sowiecki wytwarzał prawie ośmiokrotnie więcej uzbrojenia i materiałów wojskowego przeznaczenia niż przemysł niemiecki. Świadczyło to o wyjątkowej mobilizacji kraju, jego przemysłu. Ogłoszona przez Hitlera na początku 1943 r. wojna totalna pod tym względem pozostawała w dużej mierze hasłem propagandowym. Prawdziwą wojnę totalną prowadził już od samego początku wojny Stalin, Hitler dopiero po Stalingradzie został zmuszony ogłosić mobilizację totalną wszystkich sił i środków.

Czytaj też:
Bestia na czele NKWD. Czy Beria zabił Stalina?

Obraz dopełniają o wiele większe od niemieckich sowieckie możliwości mobilizacyjne zasobów ludzkich, które cały czas wzrastały. Nacierające jednostki Armii Czerwonej specjalnym rozkazem sztabu generalnego otrzymały możliwość przeprowadzania mobilizacji wśród ludności wyzwalanych terenów od razu po wyzwoleniu. To wszystko razem wzięte oraz istotna pomoc sojuszników zachodnich pozwoliły odbudować potencjał wojskowy Armii Czerwonej po klęskach lat 1941 i 1942. Od 1943 r. przewaga militarna i strategiczna ZSRS już tylko wzrastała.

Stosunek strat

Jak twierdzą niektórzy, „zasypanie przeciwnika ciałami własnych zabitych żołnierzy” stanowiło sposób na prowadzenie wojny przez Związek Sowiecki. Straty Armii Czerwonej na polach bitewnych II wojny światowej wielokrotnie przewyższały straty armii niemieckiej. Według obliczeń badacza rosyjskiego Borysa Sokołowa w 1941 r. straty Armii Czerwonej wobec strat Wehrmachtu układały się w stosunku 18 do 1, w 1942 – 13,7 do 1, w 1943 – 10,4 do 1, w 1944 – 5,8 do 1, a w 1945 r. – 4,6 do 1.

Nieco inne proporcje pod tym względem podaje Mark Sołonin. Według niego w czasie zwycięskiej dla Stalina bitwy pod Moskwą stosunek strat sowieckich wobec niemieckich to 5,35 do 1, w czasie wielkiej ofensywy sowieckiej na Ukrainie (druga połowa 1943 r.) 3,4 do 1, w drugiej połowie 1944 r. (operacja „Bagration”, ofensywa na zachodniej Ukrainie i w Mołdawii) 2,5 do 1.

Sowieckie pozycje obronne w Stalingradzie

Mistrzem w osiągnięciu zwycięstw bez względu na straty był czołowy marszałek sowiecki, zastępca Stalina jako głównodowodzącego Armii Czerwonej, Gieorgij Żukow, którego zwykli żołnierze nazywali „generał śmierć”. Jego przybycie na ten czy inny odcinek frontu dla zwykłych żołnierzy oznaczało, że wkrótce będzie natarcie okupione ich krwią. Wielu w tych okolicznościach tuż po przybyciu Żukowa modliło się i żegnało z życiem.

II wojna światowa znamionowała triumf stalinizmu. Z każdym nowym dniem wojny, poczynając od roku 1943, Związek Sowiecki stawał się coraz silniejszy, a jego przywódca Stalin coraz bardziej pewny, że testament Lenina o utworzeniu pod sowieckim protektoratem socjalistycznych „Stanów Zjednoczonych Europy” da się zrealizować. Latem 1944 r. wojska sowieckie rozpoczęły przeprowadzenie operacji „Bagration” przewidującej wyzwolenie Białorusi. To, co się stało w czerwcu–lipcu 1944 r. na Białorusi, przypomina pogrom, jaki uczynił Wehrmacht Armii Czerwonej latem 1941 r., z tą jedynie różnicą, że Niemcy od kilku miesięcy czekali na ofensywę sowiecką na wcześniej przygotowanych, prawie nieprzystępnych pozycjach obronnych. Przełamanie, i to stosunkowo łatwe, tych pozycji świadczyło niezbicie, że Armia Czerwona jest zdolna praktycznie w każdych warunkach do wykonania najbardziej skomplikowanych zadań. Na ostatnim etapie wojny nie było dla niej przeszkód nie do pokonania. Mając olbrzymią przewagę w ludziach i sprzęcie wojskowym, była ona w stanie wymierzać armii niemieckiej śmiertelne ciosy, gdzie i kiedy chciała. Każde zwycięstwo okupiło się jedynie większą lub mniejszą krwią. Jednak w sowieckiej strategii wojennej życie żołnierskie było zawsze najmniej istotnym argumentem w sprawie odniesienia zwycięstwa.

Czytaj też:
„Ruskie jadą!”. Największa zbrodnia na Polakach po II wojnie światowej

Czynnik polityczny odgrywał decydującą rolę nie tylko w operacji warszawskiej. Miał on znaczenie nadrzędne w całej filozofii wojennej sowieckiego wyższego dowództwa, samego Stalina i komunistycznego kierownictwa ZSRS.

Kiedy upadł ZSRS, zakazano działalności KPZR i skasowano święta komunistyczne. W Rosji Jelcyna rozpoczęła się dyskusja: „Co można zaproponować w miejsce najważniejszego święta narodowego nowej Rosji zamiast 7 listopada (rocznica rewolucji październikowej)”. Wydawało się, że data 9 maja (rocznica zwycięstwa nad Niemcami faszystowskimi) jest bezkonkurencyjna. Data ta miała niewątpliwie największe poparcie społeczne, ale na Kremlu zadecydowano inaczej. Rosjanom zaproponowano 4 listopada jako „dzień jedności narodu” (rocznica wypędzenia Polaków z Kremla w 1612 r.). Wybór ten zostawimy bez komentarza. Natomiast odnotujmy, że społeczna dyskusja na ten temat wyraźnie dowiodła bezkonkurencyjności zwycięstwa w wielkiej wojnie ojczyźnianej jako najbardziej doniosłej daty w życiu Rosjan w XX w., a może i w ostatnich 300 latach. Dlatego każde wymienienie negatywnych stron zwycięstwa w tej wojnie, każdą czarną plamę na sztandarze tego zwycięstwa odbiera się w Rosji tak wrogo, a czasem tak boleśnie.

Artykuł został opublikowany w 5/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.