Stanisław Lorentz, dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, wspomniał, że muzealnicy usiłowali uzyskać od władz państwowych dyrektywy w sprawie zbiorów. Czy zabezpieczać je na miejscu, czy ewakuować. Niestety, nie doczekali się odpowiedzi. „W rezultacie postanowiliśmy, że każdy będzie na własną rękę czynił przygotowania w ramach swych możliwości” – relacjonował dyrektor Lorentz.
Chodziło o zabezpieczenie zbiorów przed bombardowaniami i ostrzałem artyleryjskim. Nikt chyba nie spodziewał się, że Niemcy będą chcieli dokonać ogromnej grabieży w polskich archiwach, bibliotekach i muzeach. Tymczasem do takiej akcji przygotowywali się pełnomocnicy Hermanna Göringa – dr Kajetan Mühlmann, oraz Heinricha Himmlera – prof. Peter Paulsen. Ten ostatni miał polować na wszelkie dzieła sztuki związane z kulturą niemiecką. A do takich należał ołtarz mariacki, dzieło Wita Stwosza.
Karol Estreicher, historyk sztuki z Krakowa, jeszcze w 1938 r. zaczął martwić się o los ołtarza mariackiego. Obawiał się, że zabytek może zostać zniszczony w wyniku działań wojennych lub zabrany przez Niemców, jeśli ci podbiją Polskę. Profesor proponował wywiezienie go do Stanów Zjednoczonych pod pretekstem pokazania na Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 r. Gdy nie uzyskał na to zgody, przedłożył zarządowi Krakowa i kurii biskupiej pomysł urządzenia specjalnego schronu dla ołtarza mariackiego.
„Zgłoszona propozycja nie doczekała się ani aprobaty, ani tym bardziej realizacji. Po przyłączeniu Austrii do III Rzeszy świat zaczął mieć nadzieję, że wojny nie będzie” – pisał prof. Stanisław Waltoś w książce „Grabież ołtarza Wita Stwosza”.
(…)
Jak potoczyły się wojenne losy ołtarza i innych dzieł sztuki, na które polowali Niemcy?
Cały tekst dostępny w najnowszym numerze „Historii Do Rzeczy”!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.