Wrześniowe boje KOP
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Wrześniowe boje KOP

Dodano: 
Patrol KOP na granicy polsko-sowieckiej
Patrol KOP na granicy polsko-sowieckiej Źródło:NAC
Oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza stawiły zbrojny opór Armii Czerwonej, pokazując światu, że Polacy przeciwstawiają się agresji sowieckiej Rosji.

Polska przygotowywała się do dwóch wojen: z Niemcami i Rosją sowiecką. Nigdy jednak nie planowano, że Wojsko Polskie będzie walczyć przeciwko dwóm agresorom. W sierpniu 1939 r. na front nieuchronnie zbliżającej się wojny z Niemcami wysłano znaczną część oddziałów Korpusu Ochrony Pogranicza: pułk kawalerii i 39 batalionów piechoty. Po ogłoszeniu mobilizacji do oddziałów KOP rozlokowanych wzdłuż granicy wschodniej napływali rezerwiści, jednak nie mogli oni wyrównać uszczuplonych stanów oddziałów. W efekcie były one nawet niższe niż pokojowe.

Wiadomości o ataku Armii Czerwonej dotarły do Kwatery Naczelnego Wodza w Kołomyi o godz. 6.10. Dowódca pułku KOP „Czortków”, ppłk Marceli Kotarba, poinformował, że Sowieci zajęli już przygraniczne Podwołoczyska nad Zbruczem, Husiatyn i Skałę. Siły Korpusu Ochrony Pogranicza były słabe, natomiast przewaga wroga ogromna. Mimo to podjęto walkę. Polscy żołnierze starali się opóźnić marsz Sowietów.

„Pierwsza decyzja Naczelnego Wodza – pisał we wspomnieniach płk Józef Jaklicz, zastępca szefa sztabu – pada bezpośrednio po otrzymaniu wiadomości o przekroczeniu granicy przez bolszewików. Decyzja ta brzmiała: Bić się!”. Marszałek Edward Śmigły-Rydz, jak stwierdzał Wacław Stachiewicz, szef jego sztabu, nie mógł się pogodzić z tym, by nowy agresor bez oporu zajmował nasz kraj, żeby bezprzykładny zdradziecki jego czyn pozostał bez zbrojnej odpowiedzi z naszej strony.

Marszałek nakazał oddziałom KOP cofającym się znad Zbrucza oraz jednostkom znajdującym się w rejonie Seretu stawienie oporu na linii rzeki. Ponadto polecił zniszczyć w odpowiedniej chwili przeprawy mostowe na Dniestrze, szczególnie na drodze prowadzącej do Kołomyi. Spontaniczny opór oddziałów wzdłuż granicznego Zbrucza miał znaczenie nie tylko symboliczne – opóźniał również marsz Armii Czerwonej w stronę Kołomyi, Kut i Kosowa, gdzie przebywali prezydent, rząd i Naczelny Wódz.

Wprawdzie agresorzy uzyskali ogromną przewagę, jednak Sowietom nie udało się z zaskoczenia opanować mostu granicznego w Podwołoczyskach. Wywiązała się zacięta walka, w której zginęło kilkunastu Polaków, a kolejnych kilku poległo na stacji kolejowej. Natomiast strażnica „Dorofijówka” uległa dopiero po ostrzale artyleryjskim. Broniła się także strażnica „Trybuchowce”, a gdy opór polskich żołnierzy został złamany, czerwonoarmiści zamordowali jej dowódcę (J.R. Prochwicz, „Formacje Korpusu Ochrony Pogranicza w 1939 roku”).

Artykuł został opublikowany w 10/2023 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.