Historię tańca można porównać do dziejów bielizny: oba tematy są powszechnie znane, dość niepoważne, a co najważniejsze – słabo udokumentowane. Badanie historii tańca jest o tyle trudne, że jest to sztuka dynamiczna, a dynamikę trudno uchwycić statycznymi technikami dokumentacyjnymi. Współczesna notacja muzyczna wykształciła się dopiero w XVII w. i mniej więcej w tym samym czasie popularne stały się traktaty o tańcu z rozrysowanymi krokami, ale wciąż wiele faktów można interpretować różnorako. Tak jest chociażby z polką, która pochodzi albo z Czech, albo z Polski, a być może nawet z terenów dzisiejszej Białorusi.
Jeszcze w XVIII-wiecznej Europie istniał wyraźny podział. Zawodowcy w balecie i operze tańczyli bardzo akrobatycznie, starając się zaimponować techniką lub zbulwersować skąpymi strojami. Arystokracja na balach preferowała tańce chodzone, takie jak menuet czy polonez, co wynikało m.in. z zasad ubierania się. Szczególnie męskie stroje były bardzo sztywne, ponieważ arystokraci często służyli w armii, a mundur nie służy przecież do tańca. Przedstawiciele niższych klas tańczyli bezwstydnie, obejmując się rękami i wykonując gwałtowne ruchy: nie tylko obowiązywały inne zasady elegancji, lecz także stroje były mniej formalne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.