Brunatna zdrada, biała odwaga

Brunatna zdrada, biała odwaga

Dodano: 
Kadr z filmu "Biała odwaga"
Kadr z filmu "Biała odwaga" Źródło:Materiały producenta, Adam Golec
Górale głośno sarkają na premierę tego filmu. Czy Podhale rzeczywiście zostało skrzywdzone przez jego twórców?

Premiery „Białej odwagi” w Zakopanem nie będzie. Tak przynajmniej zapowiadały niektóre podtatrzańskie kina w momencie, gdy powstawał ten artykuł. Związek Podhalan już w 2021 r. odmówił pomocy przy kręceniu filmu, o krytyczne spojrzenie na scenariusz prosząc samego ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. Gdy w mediach i na ulicach pojawił się plakat promujący film, z góralem ubranym w fikcyjną zresztą marynarkę SS, część lokalnych internautów zagrzmiała: „Dość obrażania nas, górali”, „Oni nie wiedzą i nie zdają sobie sprawy, czym ten strój dla nas jest”. Krewcy komentatorzy filmu wówczas jeszcze nie widzieli.

Skąd takie oburzenie? „Biała odwaga” rozgrywa się na Podhalu w czasie drugiej wojny światowej. Jej tłem jest współpraca części góralskiej społeczności z nazistowskimi Niemcami. Dziś istnieje na ten temat całkiem pokaźna literatura na czele z „Goralenvolk. Historia zdrady” Wojciecha Szatkowskiego. Jest to książka rozrachunkowa, bo napisana przez wnuka słynnego Henryka, wicelidera ówczesnych kolaborantów.

Szatkowski, niegdyś patriota, weteran legionów Piłsudskiego, raniony w szyję w czasie walk, bardziej zakopiańczyk niż rodowity góral, był działaczem narciarskim, orędownikiem budowy kolejki na Kasprowy. Bywał przed wojną w Alpach. Imponowały mu niemiecki dobrobyt, porządek, zorganizowanie. Takie uczucia podzielali rodacy Szatkowskiego podróżujący za Odrę przez następne kilkadziesiąt lat, mało kto jednak wracał do kraju jako zdeklarowany germanofil. A Szatkowski owszem. Woltę tą wykorzystał agent Abwehry Witalis Wieder. Wojciech Szatkowski w swojej książce nie wyklucza, że jego dziadek mógł rozpocząć współpracę z niemieckim wywiadem już przed wojną.

Po upadku Polski w 1939 r. Niemcy zawieźli grupkę naiwnych górali do Częstochowy, aby pokazać, że „rycerski Wehrmacht” nie prowadzi wojny przeciw kościołom. Potem przyszły słynna ceremonia na Wawelu i wizyta Hansa Franka w Zakopanem. Górali ogłoszono potomkami zaginionego szczepu Gotów przemierzających onegdaj ziemie nad Wisłą – stąd nazwa Goralenvolk. Szefem Komitetu Góralskiego został Wacław Krzeptowski ze słynnego podhalańskiego rodu, zwany potem złośliwie „księciem Podhala”. Przed wojną piastował wysokie funkcje w lokalnym Stronnictwie Ludowym i był współpracownikiem samego Witosa. Zastępcą Krzeptowskiego został główny ideolog ruchu Henryk Szatkowski, który miał być również współodpowiedzialny za aresztowanie i uwięzienie w Auschwitz Bronisława Czecha i Kazimierza Fajkosza.

Artykuł został opublikowany w 4/2024 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Autor: Jakub Ostromęcki