Sprawiedliwi z Nankinu

Sprawiedliwi z Nankinu

Dodano: 
Ciała zamordowanych Chińczyków w czasie masakry nankińskiej
Ciała zamordowanych Chińczyków w czasie masakry nankińskiej Źródło: Wikimedia Commons
Łukasz Czarnecki || Masakra nankińska to jedna z najczarniejszych kart w historii ludzkości. W sześciotygodniowej orgii mordów życie straciło ok. 300 tys. Chińczyków. Liczba ofiar byłaby o wiele większa, gdyby nie grupka bohaterskich obcokrajowców

Rozpoczęta 7 lipca 1937 r. incydentem na moście Marca Polo pod Pekinem wojna chińsko-japońska miała trwać siedem lat i przynieść Państwu Środka trudne do pojęcia cierpienia. Najkrwawsza bitwa wojny rozegrała się w Szanghaju, na który Japończycy przypuścili szturm 13 sierpnia 1937 r. Zaciekłość obrony zaskoczyła gardzących Chińczykami najeźdźców. Doborowe jednostki oddelegowane do największego portu Państwa Środka przez Czang Kaj-szeka stawiały opór przez trzy miesiące. Miasto padło dopiero w połowie listopada, ale obrońcy zapłacili straszliwą cenę – zginęło ok. 180 tys. chińskich żołnierzy.

W ostatnich dniach bitwy o Szanghaj francuski jezuita Jacquinot de Besange – profesor szanghajskiego Univeriste Aurore i przewodniczący Chińskiego Międzynarodowego Komitetu Pomocy Humanitarnej – podjął działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa uchodźcom. Rozpoczął zabiegi zarówno u władz chińskich, jak i u dowództwa armii japońskiej o zgodę na utworzenie w dzielnicy Nanshi wydzielonego obszaru mogącego stanowić schronienie dla cywilów. Inicjatywa ta znalazła poparcie obu stron konfliktu i tak 9 listopada 1937 r. rozpoczęła swą działalność Szanghajska Strefa Bezpieczeństwa. Jej powstanie odbiło się szerokim echem w mediach.

Sprawiedliwy hitlerowiec

Wieści o inicjatywie francuskiego duchownego szybko dotarły do Nankinu. W mieście trwała właśnie gorączkowa ewakuacja. Rząd Republiki przeniósł się do Hankou, a w ślady za nim podążały wszystkie organy państwowe, również uczelnie, zapasy złota oraz siły zbrojne. W stolicy pozostać miał 90-tysięczny garnizon, pełniący raczej funkcję symboliczną i propagandową. Wchodzący w jego skład żołnierze byli kiepsko wyszkoleni i uzbrojeni, a dowódcom, na czele z gen. Tangiem Shengzim, brakowało ducha walki.

Idea ojca de Besange znalazła uznanie w oczach działających w Nankinie misjonarzy, którzy postanowili skopiować ją u siebie. 17 listopada Minnie Vautrin – pochodząca z USA nauczycielka i misjonarka z żeńskiego Ginling College – wystosowała list do ambasady amerykańskiej z prośbą o pomoc w zorganizowaniu analogicznej strefy bezpieczeństwa.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.