Po śmierci Piłsudskiego obóz rządowy osłabił się i coraz bardziej pogrążał we wzajemnych waśniach. Mający stanowić platformę porozumienia różnych grup społecznych Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem został rozwiązany. Sytuacja gospodarcza kraju nie była najlepsza.
Postanowili to wykorzystać przywódcy sekowanej przez władze endecji. Po zbojkotowanych wyborach parlamentarnych z 1935 r. zaczęli dążyć do rozliczeń z obozem sanacyjnym. Narodowa demokracja mobilizowała swoich zwolenników, wzywając do rozprawienia się z głównym przeciwnikiem politycznym – piłsudczykami - i gospodarczym - Żydami.
W latach 1935-1936 przez cały kraj przetoczyła się fala zamieszek, wywoływanych przez endecję i nie będące jej dłużne organizacje żydowskie. Bojkotowano sklepy, wybijano szyby wystawowe, rozbijano stragany, napadano na przechodniów. Dochodziło do prawdziwych bitew między uczestnikami akcji i policją, z licznymi zabitymi i rannymi.
Bieda, kryzys i Żydzi
Endecka inicjatywa szczególnie podatny grunt znalazła we wschodniej Wielkopolsce. Stronnictwo zawsze miało tu duże wpływy. Chłopi gospodarowali tu na niewielkich gospodarstwach, dzielonych z ojca na syna na coraz mniejsze poletka, na słabych ziemiach. Prawie cały handel był w rękach Żydów, stanowiących w niektórych powiatach nawet 1/3 ludności. Bez skrupułów stosowali oni monopolistyczne i korporacyjne praktyki, wpędzając chłopów w jeszcze większą biedę. Na to nakładały się wciąż odczuwalne na wsi skutki wielkiego kryzysu.
Czytaj też:
Kula dla Piłsudskiego. Ukraińscy terroryści przeciw II RP
W powiecie konińskim rząd dusz sprawował niepodzielnie 62-letni Wawrzyniec Sielski - aktywny działacz Stronnictwa Narodowego i członek jego rady naczelnej. Do 1921 r. był sędzią pokoju, a w latach 1922 - 1924 posłem na sejm. Sielski był właścicielem podkonińskiej Wyszyny, a jego wpływy rozciągały się też na sąsiednie powiaty. Dawał pracę i pomagał okolicznym chłopom tworząc swoją klientelę, indoktrynował i nastawiał antyrządowo, przekonując do popierania endecji, a niepokornych strasząc i terroryzując. Jego wpływy były tak duże, że nawet domokrążcy i żebracy zapisywali się do Stronnictwa Narodowego, wiedząc, że bez tego w okolicach Wyszyny nie mają czego szukać. Z okręgu łódzkiego Stronnictwa został też przysłany specjalny instruktor dla prowadzenia agitacji wśród chłopów i zakładania nowych kół partii Marian Kwiatkowski. Sielski zatrudnił go w charakterze korepetytora dla swoich dzieci.
Powstrzymać chaos
Od stycznia 1936 r. podburzani przez endeckich działaczy chłopi próbują nie dopuszczać do wystawiania żydowskich straganów w Zagórowie, a 5. lutego wyrzucają żydowskich kupców z targu w tym mieście. Dochodzi do zamieszek. Starosta koniński Marian Koczorowski poleca policji przywrócić spokój. W starciach ginie 5 osób. Dwa dni później policjanci przyjeżdżają aresztować ich uczestników. We wsi Szetlewek napotykają na zorganizowany opór. Chłopi nie tylko nie pozwalają nikogo zatrzymać, ale i uwalniają wcześniej aresztowanych. We Wrąbczynku ze względu na zorganizowany opór policja nie może odebrać sztandaru miejscowego koła Stronnictwa Narodowego.
Na 16 lutego miejscowi narodowcy zaplanowali duże antyżydowskie rozruchy w położonym na północ od Konina Ślesinie, ale uprzedzona policja zdołała zdusić akcję w zarodku. Narodowcy ograniczyli się do pikiety sklepów i wybijania szyb.
Wcześniej postanowiono zatrzymać prowodyrów tych zajść. 14. lutego ponad czterdziestu policjantów udało się do Wyszyny po Kwiatkowskiego i Sielskiego. Drugi pododdział miał przeprowadzić rewizje w rejonie Władysławowa. Poinformowany o zbliżających się policjantach Sielski zdołał zmobilizować około 1500 swoich zwolenników uzbrojonych w widły, kłonice i drągi. W stronę policjantów poleciały kamienie i wyzwiska. Dowodzący akcją aspirant Trofimowicz przystąpił do rozpraszania tłumu. Zdołał wyprzeć chłopów z okolicy dworu Sielskiego, ale po chwili jego oddział został otoczony i musiał się wycofać pod gradem kamieni. 22 policjantów odniosło obrażenia. Chłopi, widząc że policjanci się cofają, natarli na nich. Aspirant rozsypał pododdział w tyralierę i kazał wystrzelić z karabinów w powietrze. Napastnicy cofnęli się i skupili w trzech wielkich gromadach, szykując do następnego ataku. Sytuację uratował przybyły na miejsce z pododdziałem policji komisarz Grabowski. Pod jego osłoną policjanci wycofali się do Konina, odstępując od przeprowadzenia czynności.
Chłopski bunt z dziedzicem w tle
W okolicach Wyszyny cały czas zbierali się zwolennicy Sielskiego, spodziewający się ponownej próby jego zatrzymania i dalszych rewizji. Narodowcy przybywali też z ościennych powiatów. Oddelegowani z innych rejonów działacze pełnili we dworze straż z bronią i wychodzili patrolować okolicę. Łączność między Wyszyną i pobliskimi kołami Stronnictwa i wsiami zapewniali konni i rowerowi gońcy.
Koniński starosta otrzymywał informacje, że ludność jest podburzana do stawiania oporu policji i niewykonywania poleceń władzy. Miała to być część ogólnopolskiej akcji, prowadzącej do przejęcia władzy przez endecję. Podczas narady 16 lutego zapadła decyzja o zatrzymaniu miejscowych prowodyrów. Sielski miał zostać umieszczony w Berezie Kartuskiej.