W moich licznych rozmowach z Rosjanami na temat stosunków polsko-rosyjskich dość często pojawia się kwestia „polskiej Czeka” i jej twórcy Feliksa Dzierżyńskiego. Czy rzeczywiście był to Polak, który zgładził największą liczbę Rosjan w historii? Czy mają rację ci z Rosjan, którzy nazywają „czerwony terror” okresu wojny domowej „polskim terrorem komunistycznym”, skierowanym przeciwko Rosjanom? Czy rzeczywiście, jak twierdzi Aleksander Sołżenicyn, Polacy i Łotysze w rewolucji bolszewickiej zrobili najwięcej, aby „złamać kręgosłup narodowi rosyjskiemu” i pogrążyć go w „komunistycznej czarnej zapaści”?
W sowieckich służbach specjalnych Polacy od samego początku władzy sowieckiej zajmowali miejsce szczególne. Symbolem „czerwonego terroru” i niezwykłej twardości w postępowaniu z wrogami władzy ludowej na zawsze pozostał Feliks Dzierżyński. Urodzony na kresach (Mińszczyzna) w rodzinie szlacheckiej był on jednym z najbliższych współpracowników Lenina. Wódz rewolucji wierzył mu bezgranicznie i głównie dlatego powierzył mu najważniejsze zadanie – stworzenie służb specjalnych bolszewickiej Rosji. Bez przesady możemy stwierdzić, że w latach 20. Polacy-bolszewicy na czele z „niezłomnym rycerzem” rewolucji Feliksem Dzierżyńskim uchodzili za swoistą gwardię rewolucji bolszewickiej. Polskość zupełnie nie przeszkadzała licznym Polakom w robieniu kariery w słynnej Czeka, przemianowanej później w GPU, OGPU, NKWD, KGB i wreszcie FSB. Jak można to wytłumaczyć? Jak można wytłumaczyć fakt, że naród – który w swej większości nie przyjął komunizmu, stawiał bolszewickiej agresji zaciekły opór, a w 1920 r. po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej ledwo nie złamał kręgosłupa bolszewizmowi – oddał tak wielu swych synów na służbę sowieckich służb specjalnych i innych zbrodniczych organizacji?
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ale na początku spróbujmy wyjaśnić, czy to prawda, że Polaków było sporo w Czeka. Czy ten „karzący miecz rewolucji” w rzeczywistości chociaż częściowo miał polski charakter?
(…)
Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.