Talenty Wiesława Dymnego
  • Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Talenty Wiesława Dymnego

Dodano: 
Wiesław Dymny
Wiesław Dymny Źródło: PAP / MACIEJ SOCHOR
Jedna wielka legenda. Kim w swoim niewiele ponad 40-letnim życiu był, czego nie robił, z kim pił wódkę, kogo nie kochał, kogo nie pobił, a kto mu wybił zęby, co powiedział, co namalował, a co napisał… Zatrzymajmy się na tym ostatnim.

W 1963 r. Dymny złożył w Iskrach tom „Opowiadań zwykłych”, które spodobały się Marii Dąbrowskiej, za to nie spodobały się Jarosławowi Iwaszkiewiczowi. W debiutanckim tomie krakowskiego autora dostrzegł on „tylko zapowiedź. Nic tu się jeszcze nie zrealizowało. Nawet usiłowanie przekształcenia codziennie słyszanych opowiadań wojennych – w eposy ludowe. W innych opowiadaniach Dymnego natykamy się ciągle na jakiś fałsz, na coś, co nie brzmi dobrze, na stop metalu, który wydaje dźwięk nie bardzo czysty. Witalnej siły tu dużo – prostoty trochę brak”. Mimo zastrzeżeń Iwaszkiewicza debiutancka książka Dymnego nagrodzona została przyznaniem Stypendium im. Tadeusza Borowskiego i, jakże prestiżową, Nagrodą Fundacji im. Kościelskich. Po tę drugą (2 tys. franków szwajcarskich) musiał pojechać do Genewy, co udało mu się dopiero w 1967 r.

Napisał masę piosenek, wiele dla zespołu beatowego Szwagry, którego był szefem, kierownikiem artystycznym, konferansjerem i wszystkim innym po trochu. Ale do historii przeszły jego numery z Piwnicy pod Baranami: „Niebieska patelnia”, „Konie Apokalipsy” (ostatnimi laty udanie interpretowane przez Jacka Wójcickiego), a przede wszystkim „Czarne anioły”, znakomicie wykonywane, z muzyką Zygmunta Koniecznego, przez Ewę Demarczyk. się publiczności w 18 filmach. Były to głównie epizody, ale po pierwsze, nie wyłącznie, a po drugie, na tyle charakterystyczne, że zostawały w pamięci na dłużej.

Naprawdę o aktorstwie pojęcie miał niewielkie, co jednak nie przeszkadzało tym wszystkim, którzy go słyszeli w najsławniejszym chyba monologu „Na przykład Majewski” i od tamtej pory wpatrywali się w niego jak w obraz. Przypomnę, że w „Majewskim” okrutnie wyszydził samego Gomułkę, w drucianych okularach, świetnie naśladując głos i gesty I sekretarza oraz perorując: „Zerwijmy z tym chwiejnym balansowaniem na krawędzi egzystencjalizmu i wegetarianizmu. Skończmy, skorygujmy i skonfrontujmy. Na przykład Majewski. Skończył, skorygował, a teraz konfrontuje. Nie oglądajmy się tam na różne prądy, prądziki, arabeski, frytki i frykasy. Na przykład Majewski. Ten się nie ogląda. Wprowadza. Wprowadza mechanizację do stajni i gdzie może. My też bierzemy z niego. Wprowadźmy, zmechanizujmy, podnieśmy. Na przykład Majewski. Podniósł wydajność z jednego hektara i przeniósł ją na drugi hektar. My również podnieśmy, postawmy – niech stoi”. I tak dalej, a słuchacze skręcali się ze śmiechu.

Artykuł został opublikowany w 10/2022 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl