PIOTR WŁOCZYK: Fundacja Joachima Lelewela wraz Telewizją Polską zamierza wyprodukować film o dniu, w którym Rzeczpospolita utraciła Wilno. Na jakich fragmentach tej historii skupią się twórcy „Wilna 1939”?
PIOTR KOŚCIŃSKI: Ten film to próba opisania wydarzeń z września 1939 r., które nie są szerzej znane. Przez wiele lat w naszym powszechnym wyobrażeniu wkroczeniu Sowietów na Kresy nie towarzyszył właściwie żaden opór, może poza działaniami Korpusu Ochrony Pogranicza. Historia wyglądała jednak w rzeczywistości zupełnie inaczej. W ciągu ostatnich lat do naszej zbiorowej świadomości dotarły informacje na temat heroicznej, trwającej trzy dni obrony Grodna. Ale przecież opór Polaków na Kresach nie kończył się na obronie Grodna i bojach przygranicznych, które prowadził KOP. Walki z Sowietami miały miejsce w wielu miejscach, w tym m.in. właśnie w Wilnie.
Zresztą ten rozdział naszych dziejów ma znaczenie również dzisiaj. Od lat toczymy „wojnę” historyczną z Rosją, która promuje sowiecką historiografię. Z perspektywy Kremla 17 września nie był agresją, ponieważ wówczas już jakoby państwo polskie nie istniało, a Wojsko Polskie nie broniło kraju. Walki o Grodno i Wilno pokazują, że było jednak inaczej – Wojsko Polskie walczyło w obronie państwa.
Jednak w przeciwieństwie do Grodna Wilno broniło się tylko jeden dzień. Dlaczego?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.