Do wydarzenia tego doszło w czasie potopu szwedzkiego, gdy wrogie wojska zajęły niemal całą Rzeczpospolitą. Uroczystej mszy św. przewodniczył nuncjusz papieski Pietro Vidoni. Król składał przysięgę przed obrazem Matki Bożej Łaskawej Ślicznej Gwiazdy Lwowa, słynącym z cudownych łask. Wraz z władcą śluby złożyli też senatorowie.
„Twojej pomocy i miłosierdzia w teraźniejszym utrapieniu królestwa mego przeciwko nieprzyjaciołom pokornie żebrzę”. - Jan Kazimierz rozpoczął tymi słowami przysięgę. Jej tekst napisał św. Andrzej Bobola.
„(…) obiecuję Tobie, moim, ministrów, senatorów, szlachty i pospólstwa imieniem, Synowi Twemu Jezusowi Chrystusowi, Zbawicielowi naszemu, cześć i chwałę przez wszystkie krainy Królestwa Polskiego rozszerzać, czynić wolą, że gdy za zlitowaniem Syna Twego otrzymam wiktoryę nad Szwedem, będę się starał, aby rocznica w państwie mym odprawiała się solennie do skończenia świata rozpamiętywaniem łaski Boskiej i Twojej, Panno Przeczysta!”.
Król Rzeczpospolitej przedstawiał w ten sposób konflikt polsko-szwedzki w kategoriach niemal krucjaty przeciw luterańskim Szwedom, starając się dodatkowo zmotywować swoich katolickich poddanych. Jeszcze przed „ślubami lwowskimi” w całym kraju wybuchały powstania przeciw Szwedom, którzy bezlitośnie zwalczali katolicyzm – niszczyli kościoły i mordowali duchowieństwo katolickie.
Ulga dla chłopstwa
Ważnym aspektem „ślubów lwowskich” była też obietnica poprawy losu chłopstwa. Jan Kazimierz starał się w ten sposób dodatkowo pobudzić ich do walki z najeźdźcą:
„A że z wielkim żalem serca mego uznaję, dla jęczenia w presji ubogiego pospólstwa oraczów, przez żołnierstwo uciemiężonego, od Boga mego sprawiedliwą karę przez siedem lat w królestwie moim różnymi plagami trapiąca nad wszystkich ponoszę, obowiązuje się, iż po uczynionym pokoju starać się będę ze stanami Rzeczypospolitej usilnie, ażeby odtąd utrapione pospólstwo wolne było od wszelkiego okrucieństwa, w czym, Matko Miłosierdzia, Królowo i Pani moja, jakoś mnie natchnęła do uczynienia tego wotum, abyś łaską miłosierdzia u Syna Twego uprosiła mi pomoc do wypełniania tego, co obiecuję”.
Do ślubów Jana Kazimierza często nawiązywano w sztuce i literaturze polskiej. Jan Matejko poświęcił temu wydarzeniu jeden ze swoich obrazów. Henryk Sienkiewicz tak opisał ten moment w „Potopie”:
Słuchało tych słów królewskich duchowieństwo, senatorowie, szlachta, gmin. Wielki płacz rozległ się w kościele, który naprzód w chłopskich piersiach się zerwał i z onych wybuchnął, a potem stał się powszechny. Wszyscy wyciągnęli ręce ku niebu, rozpłakane głosy powtarzały: „Amen! amen! amen!”, na świadectwo, że swoje uczucia i swoje wota ze ślubem królewskim łączą. Uniesienie ogarnęło serca i zbratały się w tej chwili w miłości dla Rzeczypospolitej i jej Patronki. Za czym radość niepojęta jako czysty płomień rozpaliła się na twarzach, bo w całym tym kościele nic było nikogo, kto by jeszcze wątpił, że Bóg Szwedów pogrąży.
Wybitny historyk Paweł Jasienica oceniał jednak w swojej „Rzeczpospolitej Obojga Narodów”, że „śluby lwowskie” odegrały ujemną rolę w historii Polski. „Przyrzeczeń danych ludowi nie dotrzymano, słowo królewskie zostało cynicznie złamane. Nabrały ideologicznej mocy punkty dotyczące wiary i do białości rozpaliły fanatyzm katolicki. (…) Zaczynało się utożsamianie wyznania rzymskiego z narodowością polską i litewską, czyli pogrzeb dawnego państwowego dekalogu Rzeczypospolitej, który głosił równouprawnienie wiar”.