W XVI w. – po nadzwyczaj ciepłym średniowieczu – rozpoczęła się w Europie mała epoka lodowcowa. Ludzie marzli i potrzebowali futer, których nie mogli zdobyć w przetrzebionych na zachodzie kontynentu lasach. I wtedy właśnie rozpoczęli ożywiony handel z Moskwą. Z zimna.
Trzeci Rzym
W tej właśnie epoce władcy moskiewscy z rodu Rurykowiczów potrzebowali coraz więcej pieniędzy na wojny, które pozwoliłyby im coraz bardziej powiększać ich państwo i urzeczywistnić dwa marzenia, dwie misje dziejowe. Jedną było „zebranie wszej Rusi”, czyli odtworzenie państwa Włodzimierza Wielkiego z przełomu X i XI w. Drugą – przejęcie przez Moskwę roli „trzeciego Rzymu”, jako że pierwszy Rzym (czyli zachodnie cesarstwo) upadł, drugi Rzym (a więc Bizancjum) podbili Turcy, a trzeci to właśnie Moskwa, która jest i będzie centrum oraz ostoją jedynie słusznego prawosławia.
Od Iwana Kality (pierwsza połowa XIV w.) książęta moskiewscy konsekwentnie i – mimo okresowych niepowodzeń – skutecznie dążyli do powiększenia i umocnienia państwa, czego wyrazem było uczynienie z Moskwy siedziby metropolity Cerkwi prawosławnej w 1326 r. Pod koniec XVI w. natomiast, za cara Fiodora, spełniło się marzenie: metropolita moskiewski został przez Jeremiasza z Konstantynopola pobłogosławiony jako patriarcha całego prawosławia! Następcy Kality potrafili także stać się władcami dziedzicznymi Moskwy, potem przejąć zbieranie jarłyku (daniny) od innych książąt ruskich dla Tatarów, a wreszcie pokonać swoich tatarskich panów na Kulikowym Polu (1380). Zwycięstwo miało zresztą znaczenie raczej moralne, gdyż dwa lata później Tatarzy spalili Moskwę, ale w połowie XV w. uniezależnienie się od najeźdźców stało się już faktem.
I wcześniej, i później wielcy książęta moskiewscy „zbierali ruskie ziemie”, rozciągając swoją władzę między innymi na Twer, Suzdal, a wreszcie na Nowogród Wielki (1478) – czyli obszary sięgające daleko na północny wschód. Już wtedy obszarem przewyższali państwo Jagiellonów, a liczbą ludności mu dorównywali. Od końca XV w. wojowali o księstwa ruskie, które przyjęły w poprzednim stuleciu panowanie Litwy. Ta ostatnia znajdowała się w defensywie aż do czasu, kiedy ujęło się za nią Królestwo Polskie. W 1514 r. moskwicini doznali klęski pod Orszą, a za Zygmunta Augusta musieli zrezygnować z Inflant.
Oczywiście do czasu, bo car Iwan Groźny – tak jak zresztą cały jego ród – nigdy nie wyrzekał się do końca raz podjętej ekspansji, walcząc zawsze – rzecz jasna – o bezpieczeństwo „świętej Rusi”, co polegało i polega na roszczeniach do ziem, na których choć raz stanęła stopa jej żołnierza. I wtedy napotkał na zachodzie króla polskiego Stefana Batorego, który dał mu łupnia w trzech wyprawach (1579–1582) oraz podyktował zwycięski dla Rzeczypospolitej pokój w Jamie Zapolskim (1582). W okresie wielkiej smuty, dymitriad i wojny z Rzecząpospolitą znów car (tym razem Michał I Romanow) przegrał (rozejm w Dywilinie, 1618/1619), co powtórzyło się w 1634 r., kiedy Władysław IV osaczył i pojmał pod Smoleńskiem najeźdźców. Zawarty wtedy pokój w Polanowie był niestety ostatnim korzystnym dla nas. Państwo moskiewskie, choć odpierane przez Rzeczpospolitą na jego zachodnich granicach, niepomiernie rosło i nabierało sił na wschodzie.
Na wschód!
Oblicza się, że w połowie XVII stulecia aż jedna trzecia dochodów państwa moskiewskiego pochodziła ze sprzedaży futer. To wtedy mrozy były takie, że Bałtyk zamarzał i można było niekiedy dotrzeć na jego drugi brzeg po lodzie, na którym wznoszono nawet karczmy dla podróżnych. Od czasów Elżbiety I do epoki Woltera, który sławił Katarzynę II, futra ze Wschodu chroniły zachodnich Europejczyków przed mrozem. Mała epoka lodowcowa trwała do XVIII w., a Rosja miała ciągle futer w bród. Źródło stanowiła syberyjska tajga.
Amerykanie nakręcili długaśny film „Jak zdobywano Dziki Zachód”, natomiast prawdziwym monumentem mógłby stać się rosyjski obraz filmowy „Jak zdobywano Dziki Wschód”. Otóż podobnie. Przemocą, zwalczając albo niewoląc autochtonów, nie mając najmniejszych skrupułów w zajmowaniu ich ziem przez bardzo podobnych pionierów – z pewnością odważnych, ale i brutalnych. Różnicę widać po spojrzeniu na mapę, a raczej od razu na globus. Obszar Syberii i Dalekiego Wschodu kilkakrotnie przewyższa amerykański Zachód, podbijany już po powstaniu USA. Czasy też były różne: ataman Jermak ruszył za Ural 300 lat przed ostatecznym pokonaniem Siuksów w Ameryce.
Wspomniany Jermak urodził się zapewne między 30. a 40. r. XVI w., w czasie szalenie dlań sposobnym. Otóż wówczas przestała istnieć Złota Orda rozszarpana przez wewnętrzne waśnie, a Iwan Groźny, który – odwrotnie – scementował swoje państwo śmiercią buntowników i strachem pozostałych, rozbijał kolejne chanaty, od Kazańskiego (1552) i Astrachańskiego poczynając. Całe dorzecze Wołgi, po którym zresztą nasz Jermak grasował w swoim czasie na czele bandy rabującej kupców, znalazło się pod jego panowaniem. Państwo dochodziło do Uralu; zresztą pierwsze biskupstwo założono w Permie już pod koniec XIV w. Natomiast po drugiej stronie Uralu istniał po upadku Złotej Ordy Chanat Syberyjski pod władzą Kuczuma, który – jak to Tatar – wyprawiał się na zachód po łupy i jasyr.
Tymczasem tereny jego wypraw znajdowały się w ręku potężnego rodu Stroganowów, któremu car Iwan dał aż 10 mln ha we władanie i upoważnił do sprawowania tam nieograniczonej władzy nad życiem i śmiercią poddanych. Notabene Stroganowowie byli dawnymi chłopami, którzy wzbogacili się na warzelniach soli. To przykład, jak wielkie kariery mogli zrobić przedsięborczy ludzie w tak szybko rozrastającym się kraju. Sąsiedztwo Kuczuma oczywiście nie przypadło im do gustu, więc skorzystali z oferty dońskiego Kozaka, człowieka ich pokroju Jermaka Timofiejewicza, który w 1581 r. – wyposażony przez Stroganowów – ruszył na Chanat Syberyjski, prowadząc 840 Kozaków.
Zwróćmy uwagę na tę datę: 1581 r. Na zachodzie, pod Pskowem, runął imperialny plan Iwana, ale imperium rosło w sposób imponujący na wschodzie.
Wyprawa Jermaka
Kozacy popłynęli 1 września na strugach – płaskodennych łodziach – w górę rzeki Czusowa, następnie Serebrianką, i przed zimą przeciągnęli łodzie w dorzecze Obu. Tutaj przezimowali i wiosną mniejszymi rzekami dotarli do rzeki Tury. Dwukrotnie walczyli z Tatarami, a do rozstrzygającego starcia doszło na Przylądku Czuwaszskim, skąd pokonany Kuczum uciekł. 26 października 1582 r. Jermak wszedł do porzuconej przez Tatarów twierdzy Kaszłyk nad Irtyszem. Jednak Kozacy też ponosili porażki i ginęli w nieznanym, wrogim terenie. Mimo to Jermakowi udawało się w kolejnym roku złamać tatarski opór i zająć kolejne osady nad Irtyszem i Obem. Był w sercu Syberii.
Skąd nazwa? Do końca nie wiadomo. Genezę tego słowa upatruje się w nazwach dawniej żyjących tu plemion, w znaczeniu podobnie brzmiących tunguskich, buriackich i mongolskich słów oznaczających bagna, zarośla lub szarego wilka. Z kolei nazwa stolicy Chanatu Syberyjskiego brzmi: „Isker”. I stąd miał się wziąć Sybir, a od niego Syberia, często łączona z Dalekim Wschodem, a więc z wielkimi krainami na wschód od wododziału rzek wpadających do Oceanu Arktycznego i Oceanu Spokojnego.
Po zdobyciu miasta Sybir Jermak wysłał gońców do Stroganowów oraz posła do cara wraz z darem ponad tysiąca najwspanialszych futer, zagrabionych tubylcom. Zaoferował Iwanowi zbieranie jasaka (daniny w futrach) już bez pośrednictwa Stroganowów. Car przyjął posła łaskawie i wysłał Kozakom prezenty oraz 300 wojowników pod wodzą wojewodów moskiewskich na pomoc. Przybyli oni jesienią 1583 r., lecz siły okazały się zbyt małe, aby pokonać Tatarów. W walce zginęli kolejni atamani, polegli także przybyli z Moskwy wojewodowie.
6 sierpnia 1585 r. zginął sam Jermak Timofiejewicz. Szedł on z niewielkim oddziałem wzdłuż Irtyszu. Zaskoczonych podczas snu u ujścia rzeki Wagaj wyrżnął Kuczum. Podobno Jermakowi udało się skoczyć do rzeki, ale utonął. Czy trafiła go tatarska strzała, czy zmęczył się, płynąc w kolczudze, i sam poszedł pod wodę, nie wiadomo. Reszta Kozaków z atamanem Meszczeriakiem wycofała się do Rosji, ale w następnym roku moskwicini wrócili.
Strategiczna głębia
W 1586 r. Rosjanie założyli pierwszą osadę na Syberii – Tiumeń, a rok później umocniony ostróg Tobolsk, który rychło i na długie lata stał się głównym miastem syberyjskim. W 1598 r. ostatecznie pokonali Kuczuma i poszli jeszcze dalej na wschód.
Podbojów dokonywali na ogół z własnej inicjatywy kupcy i Kozacy. Byli to ludzie silni, mężni i zaradni. Samym toporem, bez użycia gwoździ, potrafili wznosić chaty i umocnienia. Zaczynali zaś od budowy... cerkiewki. Nie przeszkadzało im to w rabowaniu Jakutów oraz innych nielicznych i słabych plemion, mordowaniu nieposłusznych, porywaniu ich kobiet. Jeśli uznawali władzę cara i słali mu futra, to nikt im w bezprawiu nie przeszkadzał. Zakładali większe osady nad Jenisejem i Leną, prąc głównie przez południową Syberię i łamiąc zbrojnie opór koczowniczych Kirgizów, Kałmuków i Buriatów.
Kiedy zaczynała się wielka smuta – w 1604 r. – założono Tomsk nad Tomem, dopływem Obu. Kiedy w Dywilinie pierwszy Romanow oddawał w 1619 r. Rzeczypospolitej należne jej ziemie, nad Jenisejem powstawał Jenisejsk. W 1632 r., kiedy Michaił Szein ruszał na nieszczęsną dla Moskwy wyprawę pod Smoleńsk, został założony Jakuck nad Leną. W XVII w. to w tych trzech miastach znajdowały się siedziby wojewodów obwodowych, a czwarty zarządzał z Tobolska, siedziby arcybiskupstwa syberyjskiego, rzeczywistej stolicy Syberii, skąd wysyłano do Moskwy tysiące futer.
Tak więc gdy Rzeczpospolita tworzyła nadal mur nie do przebicia na zachodzie, imperium rosło na wschodzie. Ogromne. Z bogactwem nieocenionej fauny futerkowej, ale w niedalekiej przyszłości z odkrytymi pokładami rud metali, a w naszej epoce – gazu i ropy naftowej. Obok zaplecza surowcowego wytworzyła się – jak mówi prof. Andrzej Nowak – głębia strategiczna, która czyni to imperium właściwie nie do zajęcia.
W XVII w. powstały kolejne znane do dziś ośrodki. Gdy Rzeczpospolita spływała krwią i łzami podczas buntu Chmielnickiego, z drugiej strony świata – nad Morzem Ochockim – powstał Ochock (1649). Kiedy aroganckie poselstwo moskiewskie z Puszkinem na czele stawiało warunki w Warszawie (1652), nad Bajkałem rósł Irkuck. W tym czasie Rosjanie stanęli przed cesarzem chińskim z dynastii Qing, a Chińczycy zanotowali, że ludzie ci wiedzą, czego chcą, i na pewno jeszcze powrócą. Nie mylili się. Wkrótce mieli z nimi problemy nad Amurem. Nie minął ów wiek, a Rosjanie odkrywali Kamczatkę.
Dodajmy jeszcze, że w latach 30. następnego stulecia, kiedy nikt jeszcze nie myślał o utworzeniu Stanów Zjednoczonych Ameryki, a Jerzy Waszyngton właśnie przychodził na świat, Rosjanie dotarli na Alaskę. Był to rok 1732. 100 lat po wojnie o Smoleńsk Rzeczpospolita nie mogła się już równać ze wschodnim kolosem i choć nadal w jej granicach znajdowały się (poza lewobrzeżną Ukrainą) województwa stanowiące dawne ruskie księstwa, rywalizacja o supremację w tej części Europy została przez nas przegrana. Był rok 1732... Właśnie przedstawiciele ościennych mocarstw, trzech czarnych orłów, zawierali tajny pakt przeciw Litwie i Koronie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.