Przy okazji przepychania przez Parlament Europejski projektów federacyjnych w Polsce po raz nie wiedzieć który odgrzewany jest mit liberum veto. Okazuje się, że instytucja, która na tle swoich czasów nie odróżniała szczególnie staropolskiego prawa od innych europejskich krajów, a jeśli, to na plus, wciąż funkcjonuje w naszym myśleniu jako zarazem dowód i symbol polskiej szczególnej głupoty, warcholstwa, nieodpowiedzialności za dobro wspólne i politycznych instynktów samobójczych. Dokładnie tak, jak wdrukowała to naszym przodkom „pedagogika wstydu”, prowadzona przez zaborców, której dorobek podjęli potem, czasem w najlepszej wierze, inteligenccy pogromcy „szlachetczyzny”, a po niej komuniści, którym doskonale pasowała do opowieści o dobrym „ludzie” i złych dziedzicach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.