Husarze uważali się za bezpośrednich spadkobierców rycerstwa polskiego i podporę Rzeczypospolitej. Twierdzili, że zasłaniają ją swymi piersiami przed wrogiem: „Jeżeliby niebiosa zapaść się miały, to my je podtrzymamy na ostrzach kopii”. To mit, bo poza szlacheckim duchem i honorem husaria nie miała nic wspólnego z rycerskimi chorągwiami ziemskimi z początku XV w.
Na Moskwę
Jak uważają Jerzy Cichowski i Andrzej Szulczyński, wywodziła się ona od serbskich jeźdźców określanych mianem „usar” lub „gusar”, którzy pojawili się w 1500 r. Często zwano ich racami, a pierwszą bitwą, w której wzięli udział, było starcie z Tatarami pod Kleckiem w 1506 r. Osiem lat później Konstanty Ostrogski dysponował już pod Orszą 800 husarzami.
Racowie nadawali się do pościgów i walk z Tatarami oraz Turkami, jednak nie tworzyli osobnych oddziałów. Chorągwie jazdy polskiej składały się z ciężkich i zanikających powoli kopijników osłoniętych pełnymi pancerzami płytowymi, lekkich raców służących z drzewkiem, czyli długą kopią, oraz strzelców wyposażonych w kusze. Im dalej w wiek XVI, tym kopijników było coraz mniej, a coraz więcej szlachty – i to zamożnej, z dobrych domów – służyło „po usarsku”. Wreszcie w 1576 r. król Stefan Batory zreformował jazdę koronną, likwidując strzelców i niedobitki kopijników. Powstały chorągwie husarskie liczące od 50 do 100 koni i składające się z pocztów będących pozostałością dawnej rycerskiej kopii. Tworzyli je towarzysze – zwykle zamożni szlachcice – przyprowadzający do oddziału od dwóch do nawet siedmiu pocztowych zwanych pachołkami i podobnie uzbrojonych. Struktura ta może wydawać się archaiczna, ale podobną organizację miały kompanie zaciężnych rajtarów, gdzie towarzysz stawał do boju w towarzystwie jednego knechty lub dwóch.
Batory nakazał ujednolicić rynsztunek husarzy. Mieli używać pancerzy (kolczug) lub półzbroi płytowych, karwaszów albo zarękawi, szyszaków, pałaszy, szabel, koncerzy oraz oczywiście tzw. drzewek.
Nowo sformowana jazda sprawdziła się w bitwie nad Jeziorem Lubieszowskim, gdzie rozbiła wojska zbuntowanego Gdańska. Kolejne dziesięciolecia okazały się złotym wiekiem husarii. W roku 1601 pod Bukowem Jan Zamoyski pokonał dzięki niej hospodara wołoskiego – Michała Walecznego. Cztery lata później, pod Kircholmem, hetman Jan Karol Chodkiewicz, dysponujący zaledwie 3,5-tysięcznym wojskiem, którego znaczną część stanowili husarze, zwyciężył 11-tysięczną armię szwedzką.
Kolejne zwycięstwo stało się wydarzeniem praktycznie bez precedensu w historii wojen. W czasie walk o zdobycie Moskwy, w 1610 r. pod Kłuszynem, Stanisław Żółkiewski na czele około 3 tys. ludzi – w większości husarii – pobił połączone armie moskiewsko-szwedzkie liczące ze służbą nawet do 48 tys. ludzi, co oznaczało prawie 14-krotną przewagę nad armią koronną! W bitwie tej husaria dokonywała cudów – kilkakrotnie szarżowała na Moskali i Szwedów, obalała piersiami końskimi płoty i przeszkody, a wcześniej maszerowała ponad 40 km.
Mało kto dziś zdaje sobie sprawę, że husarze z przełomu XVI i XVII w. wyglądali inaczej niż skrzydlaty jeździec wystawiony w Muzeum Wojska Polskiego. Przede wszystkim nie wszyscy posiadali półzbroje płytowe. Od czasów Batorego aż do lat 30.–40. XVII w. wielu towarzyszy używało pancerza, czyli kolczugi, na którą nakładano płytowy napierśnik włoskiego typu zwany animą. Głowę chronił szyszak w kształcie dzwonu z daszkiem, nakarcznikiem i nosalem, często jednak zamiast niego używano po prostu kapalinu – hełmu z płaskim, podobnym do kapelusza rondem, zaopatrzonym jednak w nakarcznik i nosal chroniący twarz.
Późniejsza zbroja husarska miała odpowiedniki w innych armiach. Niemieccy rajtarzy i arkebuzerzy często wyglądali podobnie jak husaria, różniły ich jednak detale zbroi, czasem brak naramienników i skrzydeł. Rajtarzy używali nierzadko szyszaków podobnych do husarskich, które zostały upowszechnione na zachodzie przez Gottfrieda Pappenheima służącego w polskiej armii.
Sami przeciw wszystkim
Po zakończeniu wojen moskiewskich husaria ciągle była potrzebna. W czasie obrony Chocimia w 1621 r. wykonała niesamowitą szarżę, kiedy 7 września 600 jeźdźców spędziło z pola walki ponad 10 tys. żołnierzy tureckich. Niestety, kolejne lata przyniosły wojnę o ujście Wisły, gdzie polska jazda musiała mierzyć się z armią szwedzką zreformowaną przez Gustawa Adolfa i dysponującą dużą siłą ognia. W roku 1626 husaria poniosła dwie pierwsze porażki – pod Walmozją w Inflantach i pod Gniewem, gdy szarże prowadzone w trudnym terenie załamały się w ogniu szwedzkich muszkietów. Nie był to jednak kres znaczenia tej jazdy. W dalszym ciągu była ona w stanie – za cenę dużych strat – przełamać szyk piechoty, tyle że Gustaw Adolf, mając w pamięci poprzednie klęski, wykorzystywał przeszkody terenowe lub umocnienia, uniemożliwiające wykorzystanie impetu polskiej jazdy. Jak podaje Radosław Sikora w „Fenomenie husarii”, skutecznie unikał walnej bitwy, a hetman Stanisław Koniecpolski, nie mogąc wywabić go z obozu, zaczął stosować taktykę wojny szarpanej. W ten sposób udało mu się zaskoczyć i pobić Gustawa Adolfa w 1629 r. pod Trzcianą, gdzie szwedzki król o mało nie zginął z ręki polskiego husarza.
W roku 1633 widzimy husarię w czasie walk pod Smoleńskiem z Moskalami i Kamieńcem Podolskim – z Turkami i Tatarami. W okres wojen kozackich od 1648 r., a potem polsko-moskiewskich o Ukrainę i wreszcie szwedzkiego potopu w latach 1655–1656 weszła już odmieniona i zreformowana. Jako uzbrojenie ochronne upowszechniły się półzbroje, zamiast wcześniejszych kolczug atakowała też w płytszym, trzy- lub czteroszeregowym szyku.
Ruina Rzeczypospolitej spowodowała zubożenie szlachty i spadek liczby kosztownych chorągwi husarskich. Jak podaje Jan Wimmer, w samej tylko Koronie w latach 1655–1660 było ich zaledwie dziewięć. Wciąż jednak odnosiły one sukcesy w walkach z przeważającym przeciwnikiem. W bitwie pod Warszawą w 1656 r., gdzie husaria przełamała lewe skrzydło Szwedów. Pod Kutyszczami w 1660 r., gdy 140 skrzydlatych jeźdźców rozbiło 1 tys. Kozaków i około 700 moskiewskich rajtarów. Wtedy właśnie, na Litwie, w bitwie pod Połonką doszło do epizodu, o którym pisał hetman Paweł Sapieha: „Zamieszała husaria z kopiami piechotę i [...] żaden drzewca darmoć nie skruszył. Jam tego nie widział, ale godny wiary towarzysz powiada, iż sześciu na jednej kopiej widział Moskalów”.
Liczbę husarii powiększył czterokrotnie – jak podaje Radosław Sikora – hetman, a potem król Jan III Sobieski. To za jego czasów, w 1673 r., jazda przeprowadziła miażdżącą szarżę na Turków w drugiej bitwie pod Chocimiem, a potem miała największy udział w legendarnym zwycięstwie pod Wiedniem w 1683 r. Ciekawe, że wedle najnowszych ustaleń w generalnej szarży 12 września husaria ustawiona została nie tylko na prawym skrzydle polskim, ale także na całej szerokości frontu sprzymierzonych! Jak wynika z relacji – również cudzoziemskich – do centrum i lewego skrzydła Sobieski wysłał od 6 do 12 chorągwi husarskich, które zaatakowały i złamały wroga, zanim Austriacy i Niemcy zdołali uderzyć. Ostateczna zwycięska szarża była zatem dziełem wyłącznie armii polskiej!
Czytaj też:
Bitwa pod Hodowem - husarskie Termopile
Jedną z ostatnich wygranych bitew z udziałem husarii były Parkany 9 października 1683 r. Jednak jeszcze w 1694 r. 400 spieszonych husarzy odparło w bitwie pod Hodowem atak Tatarów, których było – jak liczono – nawet 40 tys., co daje stosunek siły 1:100!
Nadchodził koniec znaczenia tej formacji. W 1702 r., w bitwie ze Szwedami pod Kliszowem, szarża husarii załamała się w ogniu piechoty wyposażonej w nowoczesne flinty z zamkami skałkowymi. Ostatnia szarża odbyła się w 1716 r. pod Kowalewem Pomorskim – w czasie walk konfederatów tarnogrodzkich z wojskami króla Augusta II.
Do koni!
Nie wiemy dziś, jak wyglądały ani jakiej rasy były bojowe konie używane przez husarię. Cudzoziemcy określali je mianem koni polskich, obok których używano także wierzchowców tureckich zwanych turkami. W drugim przypadku prawie na pewno chodzi o wierzchowce zwane dziś arabami. Do tej właśnie rasy należał na przykład ulubiony rumak Jana III Sobieskiego – Pałasz. Jeśli chodzi o pozostałe, to możemy tylko wskazać spośród dostępnych ras takie ich odpowiedniki, które wielkością, dzielnością i temperamentem odpowiadają wierzchowcom używanym przez husarię. Ważną wskazówką będą wymiary zachowanych kulbak i uzd.