20 października 1860 roku w Warszawie miało miejsce spotkanie na szczycie trzech monarchów: władcy Rosji cara Aleksandra II, cesarza austriackiego Franciszka Józefa i księcia pruskiego Wilhelma Hohenzollerna.
Ach, ci Polacy
Monarchowie zaborczych mocarstw spotkali się w Warszawie niemal w 65. rocznicę przeprowadzenia trzeciego rozbioru Polski, który przez Prusy, Rosję i Austrię został ogłoszony 24 października 1795 roku. Głównym powodem zjazdu władców było omówienie kwestii dążeń niepodległościowych na terenie dawnej Rzeczpospolitej. Choć od powstania listopadowego, a nawet Wiosny Ludów minęło już wiele lat, ferment na polskich ziemiach nie ustawał. Zaborcy wiedzieli, że Polacy nie pogodzili się z utratą niepodległości i będą zapewne dalej próbowali wybić się na niezależność. Sprzyjała im w tym ogólna atmosfera w Europie. Coraz więcej narodów bowiem – nawet tych, które nigdy własnego państwa nie miały – domagało się wówczas poszanowania ich prawa do samostanowienia.
Pojawienie się władców państw zaborczych w Warszawie spotkało się z oburzeniem Polaków. Kiedy monarchowie zbliżali się do miasta, warszawiacy demonstracyjnie pozamykali się w domach. Na ulicach nie było widać prawie nikogo; nikt nie witał przybywających władców. Stosunkowo nieliczni ludzie, którzy w czasie pobytu monarchów w Warszawie, przebywali na mieście, przywdziewali żałobny strój. Żałobę szczególnie manifestowały kobiety, nosząc skromne, czarne suknie. Takie zachowanie podobno monarsze dwory bardzo raziło. Praktyka powszechnej żałoby narodowej, choć zakazana, celebrowana była jednak zawsze, także przy innych okazjach, kiedy na polskich ziemiach pojawiali się obcy monarchowie.
Prócz manifestowania żałoby, doszło też do kilku incydentów. Odważnego czynu dokonały anonimowe osoby, które najpierw zniszczyły lożę carską w Teatrze Wielkim, a w czasie przedstawienia wylały w teatrze śmierdzący płyn, co zakłóciło spektakl. Do tego, na afiszach, na których zapowiadano teatralny występ, operetkę pt. „Robert i Bertrand, czyli dwaj złodzieje” Kazimierza Hofmana, dopisywano złośliwie: „…czyli trzej złodzieje”.
Niektórzy posuwali się jeszcze dalej i np. oblewali chemicznymi substancjami suknie kobiet, które pojawiły się w teatrze. Niestety bywali też i tacy, którzy niezadowolenie wśród Polaków wykorzystali do wszczęcia zwykłych bójek i np. rozbijali szyby w sklepach. Zarówno monarchowie, ich świty oraz wszyscy zaproszeni goście (m.in. przedstawiciele i dyplomaci innych dworów) odczuwali ponurą atmosferę, jaka zawładnęła Warszawą. Nawet uroki warszawskich pałaców i parków nie niwelowały poczucia wyobcowania i tego, że nie jest się miło widzianym gościem.
Trzeci rozbiór Polski
24 października 1795 roku trzy państwa zaborcze, Prusy, Austria i Rosja ogłosiły trzeci rozbiór Polski. Rzeczpospolita przestała istnieć.
Rosja zagarnęła wszystkie ziemie na wschód od Niemna i Bugu, łącznie 120 tysięcy kilometrów kwadratowych. Spośród wszystkich państw zaborczych otrzymała największe terytorium.
Austria zyskała Lubelszczyznę, Małopolskę z Krakowem oraz część Mazowsza i Podlasia.
Prusy przyłączyły do swego terytorium część Mazowsza z Warszawą, część Podlasia oraz część Litwy i fragment ziemi krakowskiej (tzw. Nowy Śląsk).
Podział został ostatecznie potwierdzony 26 stycznia 1797 roku w Petersburgu. W akcie tym ogłoszono:
„Gdy przez obydwa dwory cesarskie, jak również przez Jego Królewską Mość Króla Pruskiego, uznana została konieczność uchylenia wszystkiego, co może nasuwać wspomnienie istnienia Królestwa Polskiego, skoro uskutecznione zostało unicestwienie tego ciała politycznego, przeto wysokie strony, zawierające umowę, postanowiły i zobowiązują się odnośnie do trzech dworów, nie zamieszczać w tytule miana i nazwy łącznej Królestwa Polskiego, która zostanie odtąd na zawsze skasowana. Wszelako wolno im będzie używać tytułów częściowych, które należą się władzy różnych prowincji tegoż Królestwa, jakie przeszły pod ich panowanie”.
Czytaj też:
"Polska buta chce ubliżyć niemczyźnie". Strajk uczniów z Wrześni i jego skutkiCzytaj też:
Sadyk Pasza. Burzliwe życie Michała CzajkowskiegoCzytaj też:
Holenderski oprawca Rzeczypospolitej