W sierpniu 1619 r. statek z ponad 20 czarnoskórymi niewolnikami dobił do brzegów Nowego Świata. Afrykanie mieli pracować w osadzie Jamestown, w Wirginii. Byli to pierwsi afrykańscy niewolnicy (przynajmniej ci udokumentowani), którzy postawili stopę w Ameryce Północnej. Ich przybycie zapoczątkowało trwający dwa i pół stulecia proceder, w wyniku którego kilkanaście milionów Afrykanów zostało wywiezionych ze swoich rodzinnych stron, głównie, choć nie tylko, do Ameryki.
Wbrew temu, co chcą wmówić światu „postępowe” ruchy pokroju Black Lives Matter, handel niewolnikami nie jest wyłącznie zbrodnią białego człowieka, który jako jedyny ma się kajać za ból i cierpienie sprzed wieków. Aktywiści tego typu lewicowych organizacji nie chcą zauważyć, że odpowiedzialni za wywóz milionów niewolników z Afryki byli również czarni. Szacuje się bowiem, że nawet 90 proc. wszystkich niewolników zostało wywiezionych z Afryki w wyniku współpracy białych kupców z czarnoskórymi handlarzami. Bez tych pośredników oraz lokalnych przywódców handel afrykańskimi niewolnikami na tak wielką skalę nigdy nie byłby możliwy. Całkiem pokaźny udział w tym procederze mieli ponadto muzułmanie.
Zanim dotarł biały
Niewolnictwo nie narodziło się wraz z przybyciem białego człowieka do Afryki. Ten proceder jest bowiem tak samo stary jak historia ludzkości.
Szlaki handlowe, którymi pędzeni byli niewolnicy, istniały w Afryce już w starożytności. Czarni niewolnicy pojawiali się przecież w Rzymie czy na obszarze Cesarstwa Bizantyńskiego. Darmową siłę roboczą z dalszych obszarów Afryki wykorzystywano również wcześniej, w starożytnym Egipcie. Niewolników trzymali także władcy różnych państw afrykańskich. Zjawisko to nie było wówczas niczym nietypowym. Na handlu ludźmi bogaciła się mieszkająca na zachodnim wybrzeżu Czarnego Lądu ludność Bono, Aszanti, Jorubowie, Mande czy Imbangala, a także mieszkańcy wschodniej Afryki, którzy utrzymywali kontakty ze światem muzułmańskim.
Niektóre afrykańskie państwa, jak imperium Mali, państwo Aszanti, imperium Songhaju, królestwo Kongo czy Beninu, osiągnęły tak ogromną potęgę tylko dzięki temu, że na masową skalę handlowały ludźmi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.