Od rewolucji lutowej Romanowowie pozostawali pod strażą. Wiosną 1918 r. zostali przewiezieni z Tobolska do Jekaterynburga, do domu byłego inżyniera wojskowego i przedsiębiorcy Nikołaja Ipatiewa, który dorobił się na budowie kolei. W 1908 r. za 6 tys. rubli kupił on okazały, dwupiętrowy dom przy Wozniesieńskiej Górce 49/9, z którego teraz został wyrzucony.
Bolszewicy urządzili w nim „dom specjalnego przeznaczenia”. Posiadłość otoczono podwójnym, wysokim płotem, którego nieustannie pilnowali wartownicy. Na poddaszach sąsiednich domów rozmieszczono karabiny maszynowe.
Dom był porządnie urządzony, ale warunki były ciężkie. Zbolszewizowani strażnicy nieustannie przypominali więźniom, że stare czasy już się skończyły. Przeklinali przy księżnych, rysowali na ścianach obsceniczne rysunki przedstawiające carycę i Rasputina. Kradli jedzenie, a pod oknami domu śpiewali nieprzyzwoite piosenki.
Licząca wcześniej ponad 50 osób carska służba została okrojona do lekarza rodziny – Jewgienija Botkina, służącej Anny Demidowej, kamerdynera Aleksieja Truppa i kucharza Iwana Charitonowa. Dni upływały na modlitwie, czytaniu książek i grach towarzyskich.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.