„Rój” - bat na komunę

„Rój” - bat na komunę

Dodano: 
Kadr z filmu „Historia Roja”
Kadr z filmu „Historia Roja” Źródło: Materiały prasowe
Mieczysław Dziemieszkiewicz był jednym z najdzielniejszych żołnierzy wyklętych.

Tadeusz M. Płużański

Można się było spodziewać, że film „Historia »Roja«, czyli w ziemi lepiej słychać” zostanie schlastany przez postępowe środowiska (post)komunistyczne. Że zarzucą dziełu mitologię, propagandę, chęć wywołania kolejnej wojny i wreszcie – kluczowa sprawa – niezrozumienie rzekomo skomplikowanych czasów i jeszcze trudniejszych ludzkich wyborów. Przecież racja ma być po dwóch stronach: zarówno żołnierzy wyklętych, jak i ich stalinowskich oprawców. To kłamstwo, bo wolnej Polski chciał Mieczysław Dziemieszkiewicz, żołnierz niepodległościowego podziemia na północnym Mazowszu. Jego mordercy (Sowieci) i ich miejscowi kolaboranci narzucili nam obce, okupacyjne porządki.

Pierwsza fabuła o żołnierzach wyklętych po 27 latach od okrągłostołowego „przełomu”, a zarazem wieloletni półkownik III RP, pokazuje kierunek, w jakim należy kroczyć, aby odkłamać naszą historię. Oby takich jednoznacznych (co szczególnie drażni „postępiaków”), a zarazem atrakcyjnych dla widza (szczególnie młodego), produkcji było jak najwięcej. Niech otworzy się puszka Pandory z polską historią heroiczną, bohaterami pierwszej próby, których mamy pod dostatkiem. Nie chcemy już opłacać paszkwilanckich i relatywistycznych obrazów typu „Pokłosie” i „Ida”. Od prezydentury Lecha Kaczyńskiego pojawiło się wielkie zapotrzebowanie na dzieje Pileckiego, „Łupaszki” i „Olecha”.

„Historia »Roja«” to nie ekranizacja biografii, film rekonstrukcyjny, ale wizja, co od początku podkreślał autor. Jerzy Zalewski powiedział mi kiedyś w wywiadzie, że nie chciał hagiografii, portretu świętego. Dobrze, ale dopytałem, dlaczego w finałowej scenie żołnierze z ryngrafami na piersiach piją wódkę. Wtedy odparł, że to nawiązanie do słynnej sceny z „Popiołu i diamentu”, po której wielu wyklętych poczuło się, jakby znaleźli się na śmietniku historii: „Dlatego w finałowej scenie »Rój« i »Mazur« piją alkohol, przywołują poległych przyjaciół i nie lądują na śmietniku”.

Czytaj też:
Ostatni obrońcy Kresów. Legendarni żołnierze, którzy do końca walczyli o Polskę

Zalewski pokazał nie tyle odwzorowaną 1:1 historię „Roja”, ile wspólny los wielu młodych ludzi w tamtym czasie. My przypomnijmy, kim był Mieczysław Dziemieszkiewicz – polski niezłomny żołnierz i dowódca zamordowany w wieku zaledwie 26 lat. Atrakcyjność jego niepokornego przesłania dla kolejnych pokoleń Polaków (w tym znienawidzonych kiboli) jest największą zmorą tych, którzy chcieliby dogadywać się z komuchami i dalej utrwalać reglamentowaną demokrację.

„Różan, zwykły Różan”

Mieczysław Dziemieszkiewicz, ps. Rój urodził się 25 stycznia 1925 r. w Zagrobach, w patriotycznej rodzinie, jako syn Adama i Stefanii ze Świerczewskich. W materiałach UB o ojcu czytamy, że „walczył w szeregach białogwardzistów przeciwko Armii Czerwonej”. W 1939 r. Mieczysław ukończył szkołę powszechną w Różanie. O tym miejscu śpiewał potem Jan Krzysztof Kelus:

„Różan, zwykły Różan
czyjeś łzy, jakiś ból,
rzeczywiście na wzgórzach
Różan nad Narwią, Różan
ani twój,
ani mój”

Słowa te oddają również tragizm losów „Roja”. Po filmie Zalewskiego Dziemieszkiewicz jest jednak mniej anonimowy, mniej wyklęty, bardziej nasz, odzyskany. Po śmierci odbity komunistom.

Podczas niemieckiej okupacji był za młody, aby walczyć, ale w ramach Narodowych Sił Zbrojnych przewoził materiały konspiracyjne, które przekazywał mu starszy brat Roman. Uczestniczył w kursach tajnego nauczania w Makowie Mazowieckim, pracował również w niemieckim przedsiębiorstwie przewozowym.

Wiosną 1945 r. został wcielony do tzw. Ludowego Wojska Polskiego, z przydziałem do 1. zapasowego pułku piechoty w Warszawie. Z tej podporządkowanej komunistom armii zdezerterował na wiadomość o śmierci starszego brata. Porucznik Roman Dziemieszkiewicz pseudonimy Adam, Pogoda, komendant Powiatu Narodowych Sił Zbrojnych Ciechanów, został zamordowany w listopadzie 1945 r. przez żołnierzy sowieckich. „Rój” pozostawał pod wielkim wpływem brata. Poprzysiągł sobie krwawą zemstę na komunistach.

Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. Rój, 1947 r.

Mieczysław Dziemieszkiewicz zbiegł na teren powiatu ciechanowskiego. Wkrótce został żołnierzem Narodowych Sił Zbrojnych/Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, wstępując do oddziału ppor. Mariana Kraśniewskiego „Burzy” działającego w ramach XVI Okręgu NZW (Północne Mazowsze). Wtedy przybrał pseudonim Rój. Już jako 20-latek, decyzją dowódcy NSZ, został odznaczony Krzyżem Walecznych. To jeden z dowodów jego bohaterstwa graniczącego z brawurą.

„Rój” pełnił początkowo funkcję łącznika między Komendą Okręgu a Komendą Powiatu. Od 1946 r. był dowódcą oddziału Pogotowia Akcji Specjalnej NZW na terenie powiatu ciechanowskiego. Dziemieszkiewicz stworzył go na polecenie swojego przełożonego – dowódcy kompanii Mariana Koźniewskiego „Waltera”, w odpowiedzi na dokonywanie przez bezpiekę masowych aresztowań w Ciechanowie i okolicy. Gdy inni byli zmuszani do rozwiązywania oddziałów zbrojnych i zaprzestania walki, on rozwijał działalność konspiracyjną i bojową. Jego oddział, liczący przeciętnie 15–20 żołnierzy, działał zazwyczaj podzielony na trzy samodzielne patrole partyzanckie „Pilota”, „Tygrysa” i „Kaźmierczuka”. Średnia wieku wynosiła 26 lat.

20 maja 1947 r. „Rój” pełnił funkcję komendanta Powiatu „Ciężki”-„Wisła” (pow. Ciechanów, część pow. Płońsk i Mława). W 1948 r., w uznaniu wybitnych zdolności dowódczych, awansowany został do stopnia starszego sierżanta. Dowodził kilkudziesięcioma akcjami przeciw przedstawicielom „ludowej” władzy, przede wszystkim funkcjonariuszom komunistycznej partii, aparatu terroru, agenturze. Brał także udział w rozbiciu ubeckiego więzienia w Pułtusku (25/26 listopada 1946 r.) i uwolnieniu 65 przetrzymywanych tam kolegów. Kolejną akcją miało być wzięcie do niewoli gen. Piotra Jaroszewicza (politruka LWP, późniejszego premiera PRL), za którego chciał zażądać zwolnienia więźniów politycznych z powiatu ciechanowskiego. Przebywający u krewnych w powiecie garwolińskim Jaroszewicz wyjechał jednak wcześniej do Warszawy i zasadzka zakończyła się niepowodzeniem.

Nierówny bój

Oto kilka akcji przeprowadzonych przez „Roja”:

- 3 listopada 1947 r. w osadzie Brańce (gmina Bartołdy) jego żołnierze opanowali posterunek Milicji Obywatelskiej i zabili funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa.

- 1 kwietnia 1948 r. w okolicy wsi Trzebucza (powiat Mińsk Mazowiecki) urządził zasadzkę, w którą wpadł transport więźniów wiezionych z Węgrowa do Warszawy. Żołnierze PAS zlikwidowali dowodzącego transportem oficera i dwóch innych funkcjonariuszy aparatu represji.

- 16 marca 1948 r. w osadzie Gąsocin (powiat ciechanowski) zabito dwóch współpracowników UB.

- 19 maja 1948 r. we wsi Węgrzynowo zlikwidowano członka PPR – agenta UB.

- 15 stycznia 1951 r. dwuosobowy patrol, w mundurach pod płaszczami, w biały dzień wszedł do Banku Spółdzielczego w Nasielsku i zabrał 46 512 zł.

Artykuł został opublikowany w 6/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.