Franciszek Blachnicki, Czcigodny Sługa Boży Kościoła Katolickiego, to kapłan znany i rozpoznawalny przez wielu wiernych. To on był twórcą popularnego wciąż ruchu oazowego Światło-Życie. Jego śmierć wciąż stanowi zagadkę. Być może zamieszanymi w zabicie księdza Blachnickiego byli jego współpracownicy, a zarazem agenci SB – Jolanta Gontarczyk (Jolanta Lange) i Andrzej Gontarczyk. Jolanta Lange to dzisiaj znana lewicowa działaczka, zaangażowana m.in. w działania na rzecz „dyskryminacji rasowej” czy „praw imigrantów”.
Ksiądz Blachnicki
Franciszek Blachnicki urodził się 24 marca 1921 roku w Rybniku. Pochodził z wielodzietnej rodziny. Uczęszczał do szkoły w Orzeszu i Tarnowskich Górach, gdzie zamieszkała jego rodzina. W 1938 roku zdał maturę. Niedługo później rozpoczął służbę wojskową na Dywizyjnym Kursie Podchorążych Rezerwy w Katowicach. Od dziecka należał do harcerstwa. Duch skautingu towarzyszył mu przez resztę życia i był później inspiracją do stworzenia Ruchu Światło-Życie.
We wrześniu 1939 roku Blachnicki brał udział w wojnie obronnej, w czasie której dostał się do niemieckiej niewoli. Udało mu się uciec i przedostać się do Tarnowskich Gór. Ponownie zatrzymany przez Niemców, trafił w końcu do obozu Auschwitz, gdzie przebywał ponad rok. W marcu 1942 roku, przebywając już w więzieniu niemieckim w Katowicach, został skazany na karę śmierci za działalność konspiracyjną. Przez pięć miesięcy Blachnicki znajdował się w celi śmierci. W sierpniu karę śmierci uchylono, skazując go jednak na 10 lat więzienia. Aż do uwolnienia przez armię amerykańską, 17 kwietnia 1945 roku, przebywał w różnych niemieckich obozach.
6 sierpnia 1945 roku, czyli krótko po zakończeniu wojny, Franciszek Blachnicki wstąpił do Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. Pięć lat później otrzymał święcenia kapłańskie. Pracował w parafiach Św. Marii Magdaleny w Tychach, Matki Bożej Królowej Różańca Świętego w Łaziskach Górnych, Św. Jerzego w Rydułtowach, Św. Marii Magdaleny w Cieszynie i Św. Bartłomieja w Bieruniu Starym.
Ksiądz Blachnicki już w latach 50., a więc jako bardzo młody ksiądz, przeciwstawiał się komunistycznym metodom walki z Kościołem. Wyrażał swój sprzeciw wobec wysiedleń biskupów śląskich, brał udział w pracach tajnej Kurii w Katowicach. Pracował w „Gościu Niedzielnym”.
W 1957 roku Franciszek Blachnicki zainicjował powstanie Krucjaty Wstrzemięźliwości. W walkę z alkoholizmem Polaków zaangażowało się wówczas wielu kapłanów i świeckich w całym kraju. Władzom PRL nie podobały się żadne oddolne inicjatywy, zwłaszcza kościelne, toteż nakazały jej likwidację w 1960 roku. W odpowiedzi na ten krok Blachnicki wysłał list protestacyjny do władz centralnych w Warszawie wyrażając sprzeciw i oburzenie oraz sugerując, że likwidacja takiej inicjatywy, jak Krucjata Trzeźwości, to tak naprawdę próba likwidacji narodu polskiego.
W 1961 roku Blachnicki został aresztowany pod zarzutem „rozpowszechniania fałszywych wiadomości o rzekomym prześladowaniu Kościoła w Polsce”. Spędził 4 miesiące w areszcie w Katowicach.
W tym samym roku rozpoczął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Z uczelni odszedł, kiedy nie zatwierdzono jego pracy habilitacyjnej. W 1963 roku Franciszek Blachnicki powołał do istnienia ruch oazowy, który przekształcił się później w Ruch Światło-Życie. Jego celem była m.in. organizacja trwających kilkanaście dni rekolekcji dla młodzieży, dorosłych i całych rodzin.
Inwigilowany przez służby
Ksiądz Blachnicki był obserwowany przez służby PRL od lat 50. Donosił na niego prawdopodobnie ktoś z jego otoczenia. Władzom nie podobało się, że Blachnicki angażuje się w walkę z pijaństwem, które – oczywiście nieoficjalnie – było przecież na rękę komunistom. Blachnicki podkreślał zarazem konieczność odnowy religijnej i moralnej narodu. Swoje poglądy zawierał w czasopiśmie „Niepokalana Zwycięża”, które było dodatkiem do „Gościa Niedzielnego”. Pismo to miało w czasach komunistycznych potężny nakład i sporą siłę oddziaływania na społeczeństwo. W obronie zamkniętego wkrótce pisma stanął Episkopat Polski, lecz bez rezultatów.
Kolejna inicjatywa księdza Blachnickiego, Ruch Światło-Życie, po raz kolejny wstrząsnął komunistyczną wierchuszką. Do tej pory to państwo miało monopol na „kształcenie” młodzieży. Ruch propagujący wychowanie w duchu ewangelizacji i bliskości z Bogiem i Kościołem był dla komunistów skrajnie niebezpieczny. Służba Bezpieczeństwa bez przerwy inwigilowała Blachnickiego oraz jego współpracowników. Zatrzymywano jego korespondencję, wzywano go na przesłuchania. 5 lutego 1968 roku służby dokonały pokazowego przeszukania mieszkania księdza w Krościenku. Rewizja dokonywała się na oczach okolicznych mieszkańców. SB chciało zastraszyć wszystkich ludzi związanych z ruchem oazowym.
Księdza Blachnickiego i jego bliskich rozpracowywały wydziały SB w Katowicach, Krakowie i Lublinie. Inwigilacja z biegiem lat coraz bardziej się nasilała. W końcu utworzono specjalne grupy, które miały przeprowadzić szereg prowokacji wobec księdza Blachnickiego oraz ludzi związanych z Ruchem Światło-Życie. Do zwalczenia wpływów Franciszka Blachnickiego zaangażowano wszystkie dostępne środki komunistycznej machiny propagandy. Nazywano go m.in. „teologiem narodowej zdrady” i „polskim Ajatollahem”.
W 1977 roku w Krakowie powstał specjalny zespół do rozpracowania ruchu oazowego i prowadzenia na jego terenie działań dezinformacyjnych. Później podobny zespół zorganizowano w Rzeszowie. SB posiadało swoich współpracowników w szeregach Ruchu Światło-Życie, a także na poziomie poszczególnych diecezji czy w Sekretariacie Prymasa Polski. Ich rozeznanie środowiska kościelnego w Polsce było bardzo dobre, lecz pomimo wielu licznych ataków i świetnie spreparowanych materiałów uderzających w księdza Blachnickiego, nie udało się złamać jego, ani zniechęcić ludzi do jego działalności. W 1980 roku Franciszek Blachnicki poparł tworzącą się „Solidarność”.
Kapłan głosił często bardzo odważne tezy. Z niektórymi jego słowami nie zgadzała się nawet część kościelnych hierarchów. 14 września 1980 roku Blachnicki mówił:
„Jest ogromna ilość aparatu milicyjnego, SB, która nie ma nic innego do roboty, jak podsłuchiwać telefony księży, kontrolować wszystkie listy, robić ciągłe rewizje, nasyłać szpiclów, nagrywać wszystkie Msze św., słuchać wszystkich kazań. Sama ta inwigilacja Kościoła jako organizacji przestępczej nas tyle kosztuje, że gdyby to zlikwidowano, to kryzys gospodarczy mógłby być przezwyciężony. To jest wielka anomalia, ale myśmy tak dalece zostali oswojeni przez komunistów, że uważamy to za rzecz całkiem normalną. Akcja apostolska dla świeckich została sparaliżowana, bo każdy świecki jest potencjalnym szpiclem, konfidentem, a jeżeli jeszcze nim nie jest, jak się ktoś dowie, że pracuje z księdzem, to niedługo będzie obstawiony, będą na niego nalegać. Faktycznie, cały nasz Ruch jest protestem przeciwko tej rzeczywistości. (…) Teraz, gdy wysuwa się szereg odważnych postulatów w obronie wierzących, Kościoła, to z naszej strony największym postulatem, jaki wysunięto, jest postulat, aby były transmitowane Msze św. w telewizji, w radio. Ludzie nie bardzo mogą sobie wyobrazić, o co powinni walczyć dla Kościoła. Nie mamy nawet świadomości pełnego wymiaru wolności Kościoła i tego, jak my mamy o to walczyć”.
Były to słowa bardzo odważne i gorzkie zarazem, na które mało kto w ówczesnych warunkach by się zdobył. W tamtym czasie SB, nie mogąc wciąż pokonać Blachnickiego, sugerować zaczęła nawet, że tak naprawdę Blachnicki „współpracuje” z nimi od lat, a przynajmniej jest służbom PRL potrzebny, gdyż „podgryza” jedność polskiego Kościoła. Od dawna wiadomo było, że nie wszystkim polskim duchownym podoba się działalność Blachnickiego. Każdy antagonizm był przez SB skwapliwie wykorzystywany.
Tajemnicza śmierć
Kiedy w Polsce ogłoszono stan wojenny (13 grudnia 1981) Franciszek Blachnicki przebywał w Rzymie na kongresie ruchów katolickich. „Do pozostania na emigracji nakłonił Blachnickiego duszpasterz emigracji bp Szczepan Wesoły, który zachęcał go, aby stworzył ruch oazowy w środowiskach Polonii. On także zadecydował o przekazaniu ks. Blachnickiemu polskiego ośrodka w Carlsbergu (...), użytkowanego przez Polskie Oddziały Wartownicze. Powstało tam »Marianum« – Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Światło-Życie”. (A.Grajewski, „Oskarżony ks. Franciszek Blachnicki”).
Wkrótce Blachnicki założył też Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów, organizację, która pomagała ludziom z Europy Wschodniej walczących o wyzwolenie spod komunistycznej władzy.
Franciszek Blachnicki zmarł nagle 27 lutego 1987 roku w Carlsbergu. Dopiero 1 kwietnia 2000 roku jego szczątki zostały przeniesione do Krościenka nad Dunajcem i złożone w kościele Chrystusa Dobrego Pasterza.
Za oficjalną przyczynę zgonu podano zator płucny, lecz do dzisiaj śmierć księdza Blachnickiego budzi wiele wątpliwości. Służby SB nie porzuciły bowiem inwigilacji księdza Blachnickiego, kiedy ten przebywał na emigracji. Zadanie jego dalszego „rozpracowania” znalazło się w gestii Zarządu II (kontrwywiadu) i Zarządu I (wywiadu). Ośrodek w Carlsbergu znajdował się także pod ostrzałem służb NRD, Stasi.
Ksiądz Blachnicki był obiektem ciągłych prowokacji. W 1983 roku na podstawie materiałów zebranych podczas niektórych z nich, prokuratora PRL postawiła Blachnickiemu zarzuty. Został oskarżony o to, że przebywając w niektórych krajach Europy Zachodniej, w tym w RFN wszedł w porozumienie z osobami działającymi na rzecz obcych organizacji, np. Radia Wolna Europa, Klubu Paryskiego, tzw. Funduszu im. Aleksandra Sołżenicyna oraz, że działał na szkodę interesów politycznych PRL. Takie zarzuty oznaczały oskarżenie o zdradę kraju. Śledztwo zakończono dopiero w 1992 roku, a więc pięć lat po śmierci Blachnickiego.
Ksiądz Blachnicki był jednym z najbardziej charyzmatycznych polskich duchownych okresu PRL. Bezkompromisowy i odważny. Przez lata nękany i inwigilowany przez tajne, komunistyczne służby. Blachnicki był być może najdłużej „rozpracowywanym” duchownym w dziejach PRL. Śledzenie jego aktywności rozpoczęło się już w latach 50. i trwało aż do początków „transformacji” ustrojowej.
Czy ksiądz Blachnicki zmarł śmiercią naturalną? Śledczy IPN mają wiele wątpliwości. W 2020 roku wznowiono śledztwo w sprawie nagłej śmierci kapłana. Czy z jego śmiercią mają związek Jolanta i Andrzej Gontarczykowie, ludzie zaangażowani w inicjatywy Blachnickiego w Carlsbergu, podający się za jego przyjaciół, a tak naprawdę tajni współpracownicy SB? Czy Blachnicki mógł zostać otruty? Ostatnie dni kapłana skrywają wciąż wiele tajemnic.
Wyniki śledztwa
W dniu 14 marca 2023 roku na konferencji prasowej ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro przedstawiono wyniki śledztwa w sprawie śmierci księdza Blachnickiego.
– Nie ulega żadnych wątpliwości, że ksiądz Blachnicki został zamordowany – oznajmił minister Zbigniew Ziobro. – Ksiądz Blachnicki był traktowany jako jeden z największych wrogów przez władze PRL oraz innych państw komunistycznych, co dowiodło śledztwo. Nie ulega żadnych wątpliwości, że ksiądz Blachnicki został zamordowany. Został otruty. Śledztwo poprzez pozyskanie dowodów nieprzesłuchiwanych świadków, kwarenda dokumentów w innych państwach ujawnia tę brutalną prawdę – mówił minister Ziobro podczas konferencji prasowej.
Minister sprawiedliwości podkreślił, że śledztwo nie pozostawia wątpliwości, że ksiądz Blachnicki był kolejną ofiarą systemu komunistycznego.
– Był ofiarą komunistów ponieważ trafiał ze swoim przesłaniem do tysięcy młodych ludzi. Był postrzegany jako wielkie zagrożenie dla systemu, ponieważ budował nową formację. Podejmował inicjatywę która wykraczała poza granice Polski i chciał oddziaływać na inne społeczeństwa. Był prześladowany, szykanowany, więziony, a w końcu zamordowany – mówił Ziobro.
– Ustaliliśmy, że śmierć nastąpiła na skutek zabójstwa poprzez podanie śmiertelnych substancji toksycznych. Czynności były prowadzone w Austrii, w Niemczech i na Węgrzech. Materiał znajdował się poza granicami kraju – mówił podczas konferencji prokurator Andrzej Pozorski.
Kluczowych dowodów dostarczyły sekcja zwłok księdza i specjalistyczne badania przeprowadzone w efekcie ekshumacji ciała duchownego z krypty kościoła parafialnego w Krościenku. Dokonali ich biegli z zakresu toksykologii, medycyny sądowej, analityki medycznej, antropologii i genetyki, reprezentujący uznane ośrodki naukowe, w tym Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie, Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach i Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie.
Biegli przebadali ponadto ziemię z miejsca pierwszego pochówku księdza w Carlsbergiu w Niemczech, aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości, że źródłem znalezionych w jego ciele toksyn mogło być np. skażenie gleby. Ekspertyzy kategorycznie to wykluczyły. Metody badawcze, wykorzystujące najnowsze osiągnięcia nauki, pozwoliły natomiast na ustalenie sposobu aplikowania księdzu trujących substancji.
Czytaj też:
Morderstwo księdza Blachnickiego. Ziobro ujawnia wyniki śledztwaCzytaj też:
Ks. Franciszek Blachnicki – człowiek, który rzucił w twarz rękawicę KremlowiCzytaj też:
Ks. Stanisław Suchowolec. Niewyjaśniona śmierć w ostatnich chwilach PRL. Kto go zabił?Czytaj też:
Ksiądz Jan Macha. Ścięty przez Niemców za niesienie pomocy