Bracia Moskale a Układ Warszawski

Bracia Moskale a Układ Warszawski

Dodano: 
Inwazja sowiecka na Czechosłowację w 1968 r. Sowieckie czołgi T-55 z pasami inwazyjnymi na wieżach otoczone przez tłum protestujących w Pradze
Inwazja sowiecka na Czechosłowację w 1968 r. Sowieckie czołgi T-55 z pasami inwazyjnymi na wieżach otoczone przez tłum protestujących w Pradze Źródło:Wikimedia Commons / Engramma.it, n. 64, agosto 2008; CC BY-SA 3.0
Układ Warszawski, wbrew sloganom, nie było miejscem na „przyjaźń, współpracę i pomoc wzajemną”, chyba, że służyło to sowieckiej imperialnej racji stanu. Szefem Paktu Warszawskiego zostawał zawsze z automatu sowiecki marszałek, a poszczególne piony organizacyjne były w istocie prostym przedłużeniem ministerstwa Obrony ZSRS.

W sierpniu 1968 roku Moskale zaatakowali Czechosłowację, która usiłowała poluźnić sowiecką smycz. Tym razem Układ Warszawski przeprowadził regularną inwazję na kraj, któremu gwarantował „przyjaźń, współpracę i pomoc wzajemną”, wprowadzając w granice niepodległego państwa czechosłowackiego wojska większości członków paktu, które rozbroiły, lub zablokowały w koszarach czeskie siły zbrojne.

Poniższy tekst to fragment książki Lecha Kowalskiego pt. „Bracia Moskale a Układ Warszawski”, wyd. Fronda.

Napaść na Czechosłowację

Praską Wiosnę zapoczątkowało plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KC KPCz) obradujące od 3 do 5 stycznia 1968 roku. Podjęło ono uchwałę o rozdzieleniu stanowiska prezydenta i pierwszego sekretarza KC. Pozbawiono wówczas stanowiska szefa partii – wyjątkowego stalinowca i ortodoksę komunistycznego, który od 1953 roku gnębił obywateli CSRS. W to miejsce wybrano na pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego KPCz tow. Aleksandra Dubczeka, również komunistę, który dzieciństwo i lata młodości spędził w ZSRS – w sumie 17 lat – ale postrzegającego potrzebę zreformowania partii i struktur własnego państwa. Novotny na stanowisku prezydenta dotrwał do 22 marca, po czym decyzją Prezydium Zgromadzenia Narodowego został zmuszony do złożenia dymisji. W to miejsce 30 marca – na wniosek tow. Dubczeka – powołano gen. Ludvika Svobodę, który egzamin z lojalności internacjonalistycznej przechodził w ZSRS w latach 1943–1944, podobnie jak gen. Z. Berling – to ten sam typ stalinowskiego generała.

Lech Kowalski, "Bracia Moskale a Układ Warszawski", wyd. FRONDA

„Bracia Moskale” to docenili i w 1965 roku nadali mu tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Idąc za ciosem, 8 kwietnia powołano nowy rząd CSRS na czele z Oldrzichem Czernikiem. Nie wszystko przebiegało tak gładko, jakby to wynikało z ww. zapisu. Siły starego zbutwiałego systemu sprawowania władzy tak łatwo nie odpuszczały, rodzimy satrapa Novotny wciągnął do walki o władzę wojsko. W dniu 3 stycznia pierwszy sekretarz Głównego Komitetu KPCz w MON-ie i poseł do Zgromadzenia Narodowego, gen. Jan Szejna, próbował bronić Novotnego, organizując pucz wojskowy z udziałem 1 Dywizji Pancernej z Milovic. Próba się nie powiodła, a Szejna zbiegł 25 lutego do Stanów Zjednoczonych.

Ta sytuacja mocno wzburzyła opinię publiczną, krytykowano dowództwo armii, które od styczniowego plenum nie poczyniło żadnych kroków reformatorskich w wojsku, domagano się pociągnięcia do odpowiedzialności wielu osobistości zajmujących czołowe stanowiska w państwie, wojsku i partii. W połowie marca popełnił samobójstwo wiceminister ON gen. Vladimir Janko, zwolnieni zostali minister SW Josef Kudrina i prokurator generalny prof. Jan Bartuszko. Po wyeliminowaniu z życia politycznego znienawidzonego Novotnego nasiliły się żądania rozrachunku z przeszłością. W tym samym czasie zniesiono cenzurę, zagwarantowano wolności obywatelskie i prawa mniejszości narodowych, zaczęto rehabilitować osoby represjonowane.

Praska Wiosna miała również swój wymiar w polityce gospodarczej. Nowe władze zamierzały przeorientować dotychczasową politykę w handlu zagranicznym, oprzeć rozliczenia finansowe z ZSRS i krajami RWPG na zasadach rachunku ekonomicznego i zysku. Polityka gospodarcza państwa miała zostać oparta na obiektywnych kryteriach rynkowych, ograniczeniu centralnego planowania i zarządzania, zmianach w strukturze inwestycji, zapewnieniu pełnej samodzielności i aktywności przedsiębiorstwom oraz rozszerzeniu warunków konkurencji. Jak było do przewidzenia i co było oczywistą oczywistością, na Kremlu reformy te odebrano w kategoriach buntu jednej z wasalnych marchii, która nie racząc zapytać o zgodę przywódców imperium sowieckiego, coś tam sobie próbowała samodzielnie zmieniać.

Jak to więc było w bolszewickim zwyczaju, centrum koordynujące nagonkę na nowe władze CSRS, usadowione w Moskwie, od razu wprzęgło w proces dyskredytacji Dubczeka i jego ekipy pozostałych przywódców z komunistycznej ferajny (PRL, NRD, WRL, BRL), Moskwian poparli również „prawomyślni” towarzysze z CSRS, tzw. swoi towarzysze. Rumuni jak zwykle mieli w tej sprawie własne zdanie. W dniu 28 marca 1968 roku na konferencji czołowych przedstawicieli partii komunistycznych z „demoludów”, którzy spotkali się w Dreźnie, przypuszczono zmasowany atak wymierzony głównie w Dubczeka. Sowieci jak zwykle nie podjęli dyskusji merytorycznej, gdyż nie byli skłonni do reformowania czegokolwiek, co mogłoby choć o ułamek uszczuplić ich władztwo nad zniewolonymi narodami. Sekretarz Generalny KC KPZS tow. Breżniew był gwarantem kontynuowania stagnacji ustrojowej, ponownie scementowywał stare układy i nawyki – i nie życzył sobie żadnych wstrząsów w zarządzanym imperium komunistycznym. Więc, jak mawiają, odwracając „kota ogonem”, oskarżył władze CSRS o rozbijanie jedności obozu socjalistycznego, pogłębianie procesów destrukcyjnych, uaktywnianie wrogich socjalizmowi zachodnich ośrodków propagandowych, wywoływanie chaosu i dezorientacji ideowopolitycznej. Z każdym dniem tych zarzutów było coraz więcej, a osaczanie władz CSRS stawało się coraz bardziej brutalne i bezwzględne. Pożytecznych idiotów ze wspólnego bloku „sojuszniczego” nie brakowało, by wtórować Moskwianom w tych atakach. Jakby nie zdawali sobie sprawy, że kręcą bat również na własne siedzenia. W tym pokiereszowanym gremium przywódczym wyróżniał się tow. W. Gomułka, który próbując odkupić grzechy za nie do końca stłumione rozruchy we własnym kraju, poniekąd wywołane przez młodzież studencką (marzec 68 r.), na dodatek sprzężone z nagonką na obywateli narodowości żydowskiej – stawał teraz ramię w ramię u boku „Braci Moskali” i beształ sąsiadów z południa w sposób do dziś wzbudzający odrazę.

W dniu 19 kwietnia 1968 roku miała miejsce znamienna wizyta Naczelnego Dowódcy ZSZ UW marsz. Iwana Jakubowskiego – postaci zgoła po części groteskowej – który przybył do Warszawy w celu przeprowadzenia rozmowy z tow. W. Gomułką w sprawie zamierzonych zmian w strukturach dowodzenia Układu Warszawskiego. Rozmowa miała charakter grzecznościowo-sondażowy, gdyż klamka w tej sprawie i tak już zapadła w Moskwie. W spotkaniu ze strony polskiej wzięli udział: premier J. Cyrankiewicz, szef MON-u gen. W. Jaruzelski i szef Sztabu Generalnego gen. B. Chocha. Stronę sowiecką reprezentowali: ambasador ZSRS w Polsce tow. A. Aristow oraz zastępca szefa Głównego Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRS gen P. Mielnikow.

Marsz. Jakubowski po prostu objeżdżał podległe Moskwie marchie i po kolei informował, co postanowiono. Odwołując się do decyzji Doradczego Komitetu Politycznego UW powziętej w Sofii na posiedzeniu w marcu 1968 r. oraz w oparciu o obowiązujące założycielskie akty prawne z lat 1955–1956, jak i na podstawie ustaleń konferencji ministrów obrony i szefów sztabów generalnych z 1966 roku – zakomunikował, że Sztab Zjednoczonych Sił Zbrojnych opracował projekt statusów: o Zjednoczonych Siłach Zbrojnych, o Radzie Wojskowej ZSZ i o jednolitym systemie obrony powietrznej państw członków UW. Z wyjątkiem Rumunii, wspomniane projekty dokumentów zostały już wcześniej przesłane do uzgodnienia rządom i ministrom obrony. Tow. Wiesław zdążył się z nim zapoznać, co do tow. Wojciecha, to nie wiadomo, gdyż milczał jak zaklęty, ale z pewnością tak – i to w pierwszej kolejności. Zastanawiałem się, kogo Jaruzelski w trakcie tego spotkania bał się bardziej, tak że zapomniał przysłowiowego „języka w gębie” – Gomułki czy Jakubowskiego. Stawiam na tow. Wiesława i to zdecydowanie, bo z towarzyszami sowieckimi był za pan brat, a Gomułka trzymał go na tzw. krótkiej smyczy i nie miał do niego serca. Gdyby to tylko od tow. Wiesława zależało, to Jaruzelski nigdy nie zostałby ministrem ON, a byłby nim gen. G. Korczyński. Jednak towarzysze sowieccy do tego nie dopuścili.

Poplotkowaliśmy trochę, to wracamy do meritum. Gomułka był jak najbardziej za proponowanymi zmianami na szczytach dowódczych Układu Warszawskiego. Zachęcał też marszałka, by jak najszybciej podobną wizytę złożył w Pradze i spotkał się z tow. Dubczekiem. Gomułka nie byłby sobą, gdyby przy okazji nie dorzucił od siebie, co myśli na temat ostatnich wydarzeń w Czechosłowacji, m.in. stwierdzając: „Siły kontrrewolucyjne wyraźnie dążą bowiem do zmiany istniejącego stanu w CSRS w kierunku demokracji burżuazyjnej. Przemawiają za tym: chęć zmiany konstytucji i ordynacji wyborczej, żądanie zwołania nadzwyczajnego zjazdu KPCz dla zmiany obecnego KC, niepokojące ambicje innych partii z wysuwaniem haseł legalnej opozycji, nawiązywanie kontaktów przez partię chłopską z Watykanem, hasła i zmiany powoływania rad narodowych i władz organizacji związków zawodowych bez komunistów, propozycje reaktywowania partii socjaldemokratycznych itp”. – czytamy.

Dla tow. Wiesława było to niewyobrażalne, wręcz zabójcze, on w takich kategoriach nawet nie śnił. To był z pewnością miód spływający na serce Jakubowskiego, gdyż tak naprawdę, proponowane przez Moskwian zmiany w Naczelnym Dowództwie ZSZ UW były czynione z myślą o mającej nadejść inwazji na terytorium CSRS. Lada dzień miały się odbyć – najważniejsze poprzedzające agresję – ćwiczenia wojsk UW pod kryptonimem „Szumawa”. Co zresztą na spotkaniu zapowiedział sowiecki marszałek, widząc w nich: dwa dowództwa z CzAL oraz po jednym dowództwie armii z: LWP, NAL NRD oraz PGWR (Północnej Grupy Wojsk Radzieckich), Południowej GWR i z Przykarpackiego Okręgu Wojskowego. Tow. Wiesław jak najbardziej wyraził zgodę na udział jednostek WP w ćwiczeniach, a jednocześnie zaproponował, by nie wprowadzać na teren Czechosłowacji oddziałów zbrojnych z NAL NRD. Widział też potrzebę uaktualnienia statusu Doradczego Komitetu Politycznego UW tak, aby był on organem w pełni decydującym, a jego postanowienia były wiążące dla wszystkich członków „koalicji”. (…).

Powyższy tekst to fragment książki Lecha Kowalskiego pt. „Bracia Moskale a Układ Warszawski”, wyd. Fronda.

Czytaj też:
Imperium Sodomy. I jego sojusznicy
Czytaj też:
Jak naprawdę Polacy ratowali Żydów? Historie prawdziwe
Czytaj też:
Wandea – czyli o tym, jak Francuzi walczyli z Francuzami

Źródło: DoRzeczy.pl / Wyd. FRONDA