Leonard Zub-Zdanowicz - list w obronie oficera Brygady Świętokrzyskiej

Leonard Zub-Zdanowicz - list w obronie oficera Brygady Świętokrzyskiej

Dodano: 
Leonard Zub-Zdanowicz (drugi z prawej) podczas wręczania Virtuti Militari Michałowi Fijałce przez gen. Władysława Sikorskiego
Leonard Zub-Zdanowicz (drugi z prawej) podczas wręczania Virtuti Militari Michałowi Fijałce przez gen. Władysława Sikorskiego Źródło: Wikimedia Commons
140 osób podpisało się pod listem "W obronie prawdy historycznej" dotyczącym podpułkownika NSZ Leonarda Zub-Zdanowicza. Dyskusja o oficerze zaczęła się, gdy Komisja ds. Nazewnictwa Ulic w Lublinie oskarżyła podpułkownika m.in. o dezercję.
Krytykę pod adresem Leonarda Zub-Zdanowicza wyraził Maciej Sobieraj, historyk z lubelskiego IPN. - Opierając się na dokumentach Armii Krajowej, stwierdziłem, że Leonard Zub-Zdanowicz, jako dezerter w czasie wojny, nie powinien być patronem ulicy - mówił w rozmowie z Kurierem Lubelskim. Historyk twierdził, że miał zostać za to zwolniony z IPN. Ostatecznie do zwolnienia nie doszło.

23 marca list w obronie historyka napisali m.in. dr hab. Rafał Wnuk prof. KUL i prof. dr hab. Grzegorz Motyka. Na list we współnym oświadczeniu odpowiedziało 140 osób, m.in. historycy i oficerowie.

Niestety, w liście skierowanym do opinii publicznej, którego intencją była obrona Macieja Sobieraja, rzekomo represjonowanego przez IPN, zawartych zostało szereg kłamstw na temat Leonarda Zub-Zdanowicza. Jego treść nie ma nic wspólnego z wolnością badań naukowych ani interpretacją dostępnych dokumentów źródłowych. Prezentowane w nim informacje wynikają jedynie z ideologicznych uprzedzeń autorów, nie zaś z dążenia do prawdy historycznej - piszą autorzy listu.

Autorzy zaprzeczają, że Zub-Zdanowicz zdezerterował. - Dezercja to uchylenie się od służby wojskowej i walki, np. ucieczka z wojska. Leonard Zub-Zdanowicz nie uchylał się od służby wojskowej ani tym bardziej nie uciekał z wojska. Przypomnimy, że przez kilka miesięcy po zrzucie pozostawał poza przydziałem wojskowym. To struktury AK przekazały kontuzjowanego „Zęba” placówkom NSZ z prośbą o przechowanie do czasu wyleczenia. Czy mogłyby to zrobić, gdyby faktycznie – jak twierdzą sygnatariusze listu – NSZ pozostawał wrogi wobec Polskiego Państwa Podziemnego? Po przejściu do NSZ, „Ząb” utrzymywał kontakty i przeprowadzał wspólne akcje z oddziałami AK - kpt. Tadeusza Wingerta „Warty”, kpt. Tadeusza Stumberk-Rychtera „Żegoty”, kpt. Jana Piwnika „Ponurego”, por. Stanisława Łokuciewskiego ps. „Małego”, por. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Należy podkreślić, że sprawa Leonarda Zub-Zdanowicza nigdy nie trafiła do Wojskowego Sądu Specjalnego przy Komendzie Głównej AK - czytamy w liście.

Podpisani pod listem odnoszą się również do oskarżeń kierowanych pod adresem NSZ. - Narodowe Siły Zbrojne nie były wrogie wobec Polskiego Państwa Podziemnego, a co więcej bardzo często współpracowały – szczególnie wywiad NSZ – ze strukturami AK, tak na odcinku antyniemieckim, jak i antykomunistycznym - piszą autorzy listu.

Przyznają jednak, że oddział dowodzony przez Zub-Zdanowicza dokonał egzekucji ponad dwudziestu członków Gwardii Ludowej.

Było to jedno z działań podjętych w ramach zwalczania grup rabunkowych, które wówczas działały na Lubelszczyźnie przynosząc niepowetowane straty ludności cywilnej. Akcje przeciw takim grupom praktykowały także oddziały AK i Batalionów Chłopskich - twierdzą autorzy.

Zaprzeczają też informacjom o podjęciu współpracy Zub-Zdanowicza z Niemcami. - Nie jest także prawdą jakoby Brygada Świętokrzyska wraz z Leonardem Zub-Zdanowiczem wycofywała się wraz z oddziałami Wehrmachtu - deklarują.

Pełna treść listu: