Nordycki gigant

Dodano: 
Harald Srogi
Harald Srogi Źródło:Wikimedia Commons / Colin Smith, CC BY-SA 2.0
Jego usiana trupami droga do tronu Norwegii liczyła tysiące kilometrów – zapuścił się podczas niej nawet na Mazowsze. Jest to opowieść krwawa, ponura, a także pełna epickiego rozmachu

Harald Srogi był mężem potężnym nawet jak na dzisiejsze czasy. Mierzył bowiem 2 metry 30 centymetrów wzrostu. Miał blond włosy, jasną długą brodę i gęste wąsiska. Nordyk nad nordykami. Jedna brew uniesiona wyżej – czy to naturalnie, czy też w skutek cięcia mieczem – nadawała mu dziki wygląd. „Mężowie piękni i rośli” – tak nazwał jemu podobnych mnich kronikarz z klasztoru w Fuldzie. Damy z cesarskiego pałacu w Konstantynopolu spozierały na przybysza z północy z mieszanką strachu i podniecenia. Jego usiana trupami droga do tronu Norwegii liczyła tysiące kilometrów, biegnąc przez Bałtyk, mroźne bezkresy Rusi i upalne południe: Bizancjum, święte Jeruzalem i Sycylię.

Harald urodził się w 1012 lub 1015 r. Dla konstantynopolitańskich elit był barbarzyńcą z nieznanego mroźnego kraju. W Norwegii nie był jednak anonimem. Po matce był przyrodnim, młodszym o prawie 20 lat bratem króla Olafa Świętego. Od małego był hardy. Podczas uczty starszy brat udał rozwścieczonego i jął straszyć młodszych braci. Malcy pochowali się pod ławy. Tylko rozbawiony Harald pociągnął starszego brata za brodę. Zaraz potem wydarzyła się scena, która musiała być inspiracją dla Johna Miliusa, reżysera „Conana Barbarzyńcy”. Król Olaf zapytał braci, co jest najlepsze w życiu: „olbrzymie stado krów”, „dużo ziemi” – odpowiadał jeden przez drugiego. „Drużyna wiernych rębajłów” – odrzekł jako ostatni mały Harald, puszczając w sadzawce wystrugane langskipy.

Ucieczka na Ruś

W 1030 r. tron Olafa zaczął się chwiać. Pstrokata koalicja jarlów, chłopów i zwolenników Knuta Wielkiego podniosła bunt. Gdy pod Stiklestad, niedaleko dzisiejszego Trondheim, Olaf szykował się do bitwy, w obozie nagle pojawił się młody Harald. Wymyślił sobie, że stanie ramię w ramię z dorosłymi wojami w ścianie tarcz. Król początkowo nie chciał o tym słyszeć, ale w jakiś tajemniczy sposób Harald dopiął swego. Mogło się to dla niego skończyć tragicznie. Król bitwę przegrał i padł usieczony. Harald został ciężko ranny. Z pola bitwy chyłkiem uniósł go towarzysz i umieścił w lasach u zaufanego chłopa. Harald lizał rany kilka miesięcy, po czym wieśniak sobie tylko znanymi ścieżkami przeprowadził go przez pustkowia, do Szwecji. Wiosną, wraz z innymi ocalałymi z stiklestadzkiej klęski, ruszył przez Bałtyk aż na Ruś, do dawnego sojusznika – jarla Jarisleifa, znanego nam jako książę Jarosław Mądry.

Artykuł został opublikowany w 7/2023 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Autor: Jakub Ostromęcki