Król Kazimierz Wielki uważany jest za jednego z najwybitniejszych polskich monarchów. Mało kto kojarzy króla z okrucieństwem i niesprawiedliwymi sądami. Czy śmierć krakowskiego księdza Marcina Baryczki faktycznie obciąża sumienie Kazimierza III?
Kim był Marcin Baryczka?
O księdzu Marcinie Baryczce wiadomo jedynie to, że żył i… zginął. Niestety żadne fakty z jego życia nie są znane. Nie wiadomo, kiedy się urodził, ani z jakiej rodziny pochodził. Do historii przeszedł tylko z powodu swojej tragicznej śmierci, o którą oskarżono króla Kazimierza Wielkiego. Pierwsze informacje na ten temat pojawiają się w Kronice katedralnej krakowskiej.
Ksiądz Marcin Baryczka był zapewne krakowskim duchownym. Miał on głośno wypowiadać się na temat rozwiązłego prowadzenia się Kazimierza Wielkiego oraz wytykać mu posiadanie kochanek. Według Jana Długosza, Baryczka był współpracownikiem biskupa krakowskiego Bodzęty (Bodzanty), który to z kolei spierał się z królem w kwestii płacenia podatków z dóbr biskupich – hierarcha bowiem odmawiał ich płacenia. Bodzęta także wytykał królowi, że utrzymuje kochanki i oficjalnie stanął po stronie zdradzanej przez króla, królowej Adelajdy Heskiej. Sama królowa notabene miała w tym czasie wsparcie nawet w papieżu, który również uważał, że Kazimierz powinien zakończyć spór z żoną.
Długosz pisał, że Bodzęta wysłał księdza Baryczkę do króla Kazimierza, aby ten przekazał mu dekret ekskomuniki wystawiony przez papieża, w którym monarcha został potępiony za swe niemoralne życie. Baryczka miał wówczas przekazać ponadto królowi, że Bodzęta zamierza nałożyć na niego kary kościelne, jeśli nie odstąpi od wymogu płacenia danin przez biskupa. Kiedy król usłyszał te groźby, miał rozkazać uwięzić księdza, a następnie, po krótkim czasie, kazał go zgładzić topiąc w Wiśle. „Akcją” tą miał zająć się zaufany króla, niejaki Kochan.
O wydarzeniach tych pisał też Jan z Czarnkowa:
„Po powrocie (Kazimierza) z tryumfem pomyślności do Krakowa, gdzie był wspaniale przez kler i naród przyjęty, zdarzyło się, że za podszeptem diabła, niejaki Marcin Baryczka, wikariusz katedry krakowskiej, został przed królem fałszywie oskarżony przez jego przybocznych, w dzień św. Łukasza [8 października 1349] uwięziono go, a następnej nocy utopiono w rzece Wiśle, bez żadnej przyczyny, zupełnie niewinnego. Odtąd, niestety, wszelka pomyślność odstąpiła króla, który pierwej nad nieprzyjaciółmi szczęśliwie tryumfował”.
Ksiądz Marcin Baryczka zginął, jak się powszechnie uważa, 13 grudnia 1349 roku. Został pochowany w kościele św. Mikołaja w Krakowie. Jego śmierć wywołała w Małopolsce spore poruszenie. Ludzie zaczęli go nawet czcić jako męczennika, który miał odwagę wypomnieć monarsze niewłaściwe postępowanie. Jego kult nie przyjął się jednak.
Według Jana Długosza, Kazimierz Wielki miał później żałować swojej decyzji. Jako zadośćuczynienie ufundował m.in. kolegiaty w Wiślicy i Sandomierzu oraz kilka kościołów.
Niestety z racji tego, że relacja Długosza powstała wiele lat po śmierci Kazimierza Wielkiego, trudno dziś stwierdzić, jak dokładnie przebiegały wydarzenia z 1349 roku. Czy możliwe, aby Baryczka zginął tylko dlatego, że krytykował złe prowadzenie się monarchy? Czy przyczyną były liczne kochanki Kazimierza czy raczej konflikt dla tle finansowym pomiędzy nim a biskupem Bodzętą? Jakkolwiek nie było, w świadomości swoich współczesnych ksiądz Baryczka stał się symbolem odwagi w starciu w wszechmocnym monarchą.
Czytaj też:
Waleczna królowa. Jadwiga Bolesławówna na straży polskiej KoronyCzytaj też:
Uczta u Wierzynka. Dyplomacja w trakcie biesiadyCzytaj też:
Śmierć, której można było uniknąć? Jak umarł Kazimierz Wielki