Kilka słów o historii czarnego prochu

Kilka słów o historii czarnego prochu

Dodano: 
Alchemik eksperymentuje z czarnym prochem
Alchemik eksperymentuje z czarnym prochem Źródło: Pixabay
Czarny proch. Jak doszło do jego wynalezienia? W noc sylwestrową warto przypomnieć sobie tę historię.

Czarny proch wynaleziono podczas poszukiwań źródła nieśmiertelności. Okazał się narzędziem zniszczenia i wojny, ale również niezbędnym składnikiem fajerwerków. Droga od petard do nowoczesnej broni była długa, ale chińscy alchemicy bez wątpienia dali światu specyfik, który wpłynął na wiele wydarzeń. Starożytni Chińczycy wierzyli, iż w celu odstraszenia bestii należało wrzucić do ognia pędy bambusa. Pod wpływem temperatury wybuchały one z głośnym hukiem. Tradycja odstraszania różnorakich niebezpieczeństw za pomocą wybuchu była popularna jeszcze w czasach Marco Polo. Efekt psychologiczny wybuchu postanowiono zatem wykorzystać także w innych celach…

Dar alchemików

Głównym celem miało być pole walki. Czarny proch symbolizował na tej płaszczyźnie hałas, ogień i przerażenie w sercach przeciwników. Dlatego ta mieszanka wynaleziona przez chińskich alchemików podbiła świat właśnie jako narzędzie zniszczenia. Pierwsze próby wynalezienia prochu związane są z taoizmem. Początkowo był to jedynie system filozoficzny. Następnie różne jego nurty zaczęły zajmować się alchemią. Dalekowschodnia alchemia różniła się od europejskiej, która stawiała sobie za cel przede wszystkim znalezienie sposobu na przemianę różnych materiałów w złoto. Mistrzowie ze Wschodu, badając naturę pierwotnych elementów: wody, ziemi, drewna, ognia i metalu, chcieli odnaleźć substancję zapewniającą wieczną młodość. Chińscy alchemicy praktykowali specyficzną metodologię, która przyczyniła się do dokonania przełomowego odkrycia. Przede wszystkim, w celu zbadania pierwotnej natury materii, dążyli do pełnego oczyszczenia występujących w przyrodzie substancji. Jednak wiele z opracowanych eliksirów nie tylko nie przynosiło pozytywnych skutków, ale i powodowały okrutną śmierć.

Eksperymenty

Bardzo często eksperymentowano z saletrą. Opisy mieszanki przyspieszającej reakcję spalania możemy znaleźć w Pokrewieństwie substancji Wei Boyanga ze 142 roku n.e. czy dziele Mistrz, który obejmuje prostotę Ge Honga z ok. 300 roku n.e. Próby okupione były licznymi oparzeniami i pożarami. Przepisy na materiały pirotechniczne, będące wczesną wersją czarnego prochu pochodzą z 1044 roku n.e. Na pamiątkę pierwotnego celu alchemików, w Chinach czarny proch przyjęło się nazywać „ognistym lekarstwem” (chiń. huoyao, 火藥). Broń czarnoprochowa rozwijała się wraz z dopracowywaniem samej receptury na pirotechniczną mieszankę. Wynalezienie czarnego prochu i rozpowszechnienie jego wojskowych zastosowań przypada na okres panowania dynastii Song (960 – 1279 rok n.e.). Początkowo czarny proch był niezdolny do wybuchu. Potrafił się jedynie spalać. Zatem wykorzystywano go w bombach zapalających, miotanych przez machiny oblężnicze i strzałach, do trzonów których przywiązywano ładunki prochowe. Mechanizm zapłonu oparty był o lont spalający się określoną ilość czasu. Z tego względu broń ogniowa była niezwykle niebezpieczna dla jej operatorów. Wymagała dużej precyzji i siły spokoju. Wobec nieustannego zagrożenia atakami z zewnątrz Chińczycy potrzebowali tej broni, ale o wiele sprawniejszej. Przyczyniło się to do dalszych prac nad czarnym prochem i jego wykorzystaniem. Uzyskanie właściwości wybuchowych pozwoliło na produkcję bomb eksplodujących oraz rażących przeciwnika wyrzucanymi w powietrze odłamkami.

Ognista lanca

Najistotniejszym odkryciem było to, że ciasno upakowany czarny proch spala się tylko powierzchniowo. Pozwoliło to na dalsze unowocześnianie. Jedną z bardziej pomysłowych konstrukcji była „ognista lanca”. Na początku występowała w formie bambusowej rury, przymocowywanej często do prawdziwej włóczni. Po zapaleniu przez kilka minut lanca miotała ogniem na odległość blisko dwóch metrów. Wystrzeliwane z niej małe kawałki metalu raniły przeciwników nawet poza zasięgiem płomienia. Ta broń bardzo dobrze sprawdzała się podczas obrony umocnień i posiadała znaczny aspekt psychologiczny. Energię gazów wylotowych udało się skoncentrować i ukierunkować, co pozwoliło uzyskać siłę nośną. W ten sposób na polu walki pojawiły się pierwsze rakiety. Podlegały one ciągłej ewolucji. Próbowano zwiększyć ich zasięg i moc. Bambus, jako materiał nie był jednak wystarczająco trwały, aby wytrzymać rosnącą siłę ładunku. Zastosowano więc metalowe rury, które z czasem rozrosły się do rozmiarów wykluczających transport i obsługę przez jednego człowieka. Poprzez to powstały eruptory. Większa średnica rury i większe ładunki prochu coraz lepszej jakości wpływały na skuteczność broni, mogącej, jeśli wierzyć zapiskom, razić przeciwnika nawet na odległość kilkuset metrów. Tak jak ogniste lance, eruptory wyrzucały z siebie różne raniące wrogów opiłki. Powstawały konstrukcje wyrzucające pęki strzał, a nawet takie, w których specjalny dozownik podawał ołowiane kule jedną po drugiej. Strach budzily też wymyślne nazwy, jakie nadawano takim wynalazkom. Na przykład wspomniany eruptor z dozownikiem posiadał nazwę: „dziewięciostrzałowy, przebijający serce, magiczno-trujący, burzowy ognisty eruptor”. W boju były też między innymi „boskie strzały”, „gniazdo pszczół” czy „boska latająca wrona”.

Zastosowanie w Europie

W Europie po raz użyto broni palnej w 1331 roku podczas oblężenia miasta Cividale we Friuli. Kronikarz opisał to wydarzenie w następujący sposób: „ustawione przed miastem tuby ostrzeliwały je z odległości sclopusami nie czyniąc szkody”. Sclopus, czyli to „co grzmi” była bronią palną przeznaczoną do użytku ręcznego. W 1334 roku margrabia d'Este zlecił wyprodukowanie dział rozmaitych typów. W Anglii po raz pierwszy notuje się broń palną w 1338 roku, a we Francji rok później. W 1340 roku podczas oblężenia Terni przez wojska papieskie posłużono się grzmiącymi tubami. Wystrzeliwały one bardzo głośne pociski. W kronikach niemieckich pojawia się szereg informacji o początkach użycia dział w kolejnych miastach. W bitwie pod Crécy w 1346 roku Francuzi mieli zgromadzić 200 armatek zwanych ribaudequins. Jak podaje szereg kronik, także Anglicy użyli co najmniej kilku dział. W kolejnych wiekach broń palna podlegała nieustannemu rozwojowi. Apogeum zniszczeń jakie potrafiła zadawać przypadło na XX wiek.

Czytaj też:
Broń palna na użytek husarii
Czytaj też:
Bitwa pod Telamonem. Klęska walecznych Galów
Czytaj też:
Dramaty w cieniu piramid. Okrutni i pomysłowi władcy Egiptu

Źródło: DoRzeczy.pl