Nie trzeba być historykiem sztuki, aby kojarzyć „Słoneczniki” Vincenta van Gogha. Obrazy ten uznawane są za najbardziej rozpoznawalne arcydzieła malarstwa światowego.
Dlaczego obrazy? Choć „Słoneczniki” każdy zna, to być może nie wszyscy wiedzą, że pod nazwą kryje się w sumie cykl aż 11 obrazów pędzla holenderskiego mistrza. Obecnie wiszą one w muzeach na całym świecie. Jakie były ich dzieje? Dlaczego van Gogh stworzył aż tyle „wersji” obrazu?
W poszukiwaniu światła i koloru
W lutym 1888 r. Vincent van Gogh wyjechał do południowej Francji, chać zainspirować się tamtejszymi słonecznymi, barwnymi pejzażami. Zamieszkał w Arles, malowniczym miasteczku położonym w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże. Jego mieszkaniem i pracownią stał się „Żółty Domek” przy Place Lamartine 2 (obiekt niestety został zbombardowany podczas II wojny światowej i ostatecznie wyburzony). W swej nowej siedzibie w Arles planował stworzenie stowarzyszenia artystów na wzór XVII-wiecznego bractwa malarzy holenderskich; jego przywódcą miał zostać Paul Gauguin, z którym van Gogh się przyjaźnił.
Podczas oczekiwania na przyjazd przyjaciela do Arles w głowie van Gogha krystalizował się pomysł namalowania serii obrazów, których motywem przewodnim będą słoneczniki. W sierpniu tak pisał o tym w liście do swego przyjaciela Emila Bernarda:
„Myślę o ozdobieniu mej pracowni półtuzinem obrazków Słoneczników, dekoracją, w której czyste i złamane chromy wybuchną na tłach rozmaitych błękitów, od najbledszego Veroneza aż do granatu, oprawione w wąskie listwy pociągnięte pomarańczową minią”.
Z kolei w liście do brata Theo van Gogha pisał: „Maluję właśnie 3 płótna: 1) 3 duże kwiaty w zielonym wazonie, na jasnym tle (rozmiar 15), 2) 3 kwiaty, jeden, który dojrzał i stracił płatki i jeden pąk, na ciemnoniebieskim tle (rozmiar 25), 3) 12 kwiatów i pąków w żółtym wazonie (rozmiar 30). Tak więc ten ostatni będzie jasny na jasnym [tle] i, mam nadzieję, najlepszy. Chyba nie poprzestanę na tym. Mając nadzieję na wspólne mieszkanie z Gauguinem chciałbym zrobić dekorację do tego studio. Tylko wielkie słoneczniki."
Martwa natura ożywa
Tak naprawdę pierwsze eksperymenty z motywem słoneczników van Gogh rozpoczął jeszcze wcześniej, bo jesienią 1887 r., gdy mieszkał w Paryżu. Wówczas powstały cztery obrazy, przedstawiające, w przeciwieństwie do dzieł namalowanych w Arles, kwiaty nie stojące w wazonie, lecz ścięte. Wszystkie kompozycje z Arles przedstawiają słoeczniki w różnych stadiach wzrostu umieszczone w glinianym wazonie. Wazony są podzielone na dwie strefy kolorystyczne i umieszczone na małej powierzchni, sięgającej dolnej krawędzi obrazu, podczas gdy bliżej nieokreślone tło podkreśla gęstą kompozycję kwiatową na pierwszym planie.
Dzięki mistrzowskiej grze kolorów i światła, o wszystkich kwiatach z całego cyklu nie myślimy jako o „martwej naturze”. Wręcz przeciwnie. Kwiaty wydają się być jak najbardziej „żywe”, niemalże czuć płynące zeń ciepło i zapach lata. Słoneczniki są ukazane w momencie rozkwitu; wydaje się, że lada moment zaprezentują się w pełnej krasie. Obecnie krytycy sztuki są zgodni, że cykl „Słoneczników” jest przykładem kunsztu w operowaniu na różne sposoby ograniczoną wszakże paletą ciepłych barw, szczególnie kolorem żółtym i pomarańczowym. Dzięki niesamowitej wirtuozerii udawało się van Goghowi osiągnąć wspaniałe efekty świetlne. Tym samym słoneczniki, pełne blasku prowansalskiego słońca, na tle jasnoniebieskich ścian w odnowionym domu malarza, wprost „oślepiały”, niczym witraże z gotyckich katedr. Nie bez znaczenia była też faktura dzieł. Jak pisała Anna Cirocka:
„Grubo kładzione farby wzmacniają dzieło. Obraz wydaje się być trójwymiarowy; elementy tła są niemal gładkie, wazon dzięki refleksom światła i grubym impastom jest wypukły, a kwiaty malowane tak, że ich płatki wystają przed powierzchnię płótna. To złudzenie optyczne, które Vincent osiągnął nakładając farbę różnej grubości i wzmacniając kontury płatków ciemniejszą barwą”.
Ostatnie obrazy z cyklu „Słoneczników” powstały w styczniu 1889 r.
Drugie życie cyklu
Sam van Gogh stwierdził: „Nic nie poradzę, że moje obrazy się źle sprzedają. Ale nadejdzie czas, gdy ludzie zrozumieją, że są warte znacznie więcej, niż cena farby, której użyłem do ich namalowania”.
Dziś wiemy, że były to prorocze słowa. Wszystkie jego obrazy, w tym „Słoneczniki” zyskały ogromne uznanie. Podobnie jak „Mona Lisa” i kilka innych dzieł zostały ponadto „zawłaszczone” przez popkulturę. „Słoneczniki” możemy odnaleźć na kubkach, koszulkach, plecakach i innego rodzaju gadżetach.
„Słoneczniki” padły też ofiarą zamachu. W 2022 r., w National Gallery w Londynie, dwie aktywistki z organizacji Just Stop Oil manifestacyjnym gestem wylały dwie puszki popularnej zupy pomidorowej Heinz na wiszące w galerii dzieło van Gogha (konkretnie był to „Wazon z piętnastoma słonecznikami”). „Czy sztuka jest warta więcej niż życie? Więcej niż jedzenie? Więcej niż sprawiedliwość? Wzrost kosztów życia jest napędzany paliwami kopalnymi – wydatki na życie codzienne są poza zasięgiem milionów głodnych i wychłodzonych rodzin, których nie stać nawet na podgrzanie puszki zupy” – wykrzyczały. Na szczęście obraz chroniony był przez szklane zabezpieczenie i nie został zniszczony.
Czytaj też:
Paul Gauguin. Dla malarstwa porzucił rodzinę. Jak urzędnik został postimpresjonistą?Czytaj też:
"Dawid". Intrygujące dzieje słynnej rzeźby Michała AniołaCzytaj też:
Fotografia stereoskopowa. Prekursorka techniki 3DCzytaj też:
QUIZ: Malarstwo polskie. Czy poznasz autora widząc dzieło?