"Dla Polaków nie ma rzeczy niemożliwych". Mordercza szarża pod Somosierrą

"Dla Polaków nie ma rzeczy niemożliwych". Mordercza szarża pod Somosierrą

Dodano: 
Atak polskich szwoleżerów, mal. January Suchodolski (Bitwa pod Somosierrą)
Atak polskich szwoleżerów, mal. January Suchodolski (Bitwa pod Somosierrą) Źródło: Wikimedia Commons
Szarża polskich szwoleżerów pod Somosierrą trwała zaledwie osiem minut. Przeszła do historii jako jedna z najbardziej zaciekłych i najbardziej skutecznych w całej epoce.

Polacy z trzeciego szwadronu 1. Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej ruszyli ku przełęczy Somosierra pod dowództwem Jana Kozietulskiego. Szarża polskich szwoleżerów miała miejsce 30 listopada 1808 roku.

Ku stolicy Hiszpanii

Po podpisaniu pokoju w Tylży pomiędzy napoleońską Francją a Rosją, Napoleon Bonaparte chciał skierować swoje wysiłki wojenne w stronę Wielkiej Brytanii. Zamierzał wprowadzić całkowitą blokadę kontynentalną, która zmusiłaby w końcu Brytyjczyków do negocjacji i poddania się. Do Anglii miał nie dotrzeć żaden statek, a z angielskich portów żaden nie wypłynąć, lecz aby plan można było zrealizować, należało zająć Półwysep Iberyjski.

W listopadzie 1807 roku wojska napoleońskie weszły do Portugalii obalając dynastię Bragança. W tym czasie w Hiszpanii miał miejsce konflikt wewnętrzny. Król Hiszpanii Karol IV Burbon, licząc, że uda mu się porozumieć z Napoleonem, ogłosił, że wchodzi z nim w sojusz, jednak już w marcu 1808 roku został zmuszony do abdykacji przez mieszkańców Madrytu niezadowolonych z takiej postawy władcy. Miejsce Karola zajął Ferdynand VII.

Bitwa pod Somosierrą, mal. Horace Vernet

Napoleon, który cały czas rozgrywał Hiszpanów dla swoich celów, zaprosił obydwu władców na rozmowy pokojowe do Bayonne, po czym… obydwu uwięził. Królem Hiszpanii ogłoszony został wtedy brat Napoleona, Józef Bonaparte. Hiszpanie podnieśli bunt określany w literaturze jako Dos de Mayo. Ludzie gardzili narzuconym siłą władcą. Kiedy Józef przybył do Madrytu, krótko cieszył się tronem. Wzburzeni Hiszpanie zmusili go do ucieczki z kraju. To skłoniło Napoleona do ruszenia bratu z odsieczą. W listopadzie 1808 roku wojska francuskie rozpoczęły kampanię w Hiszpanii.

Celem Napoleona było zajęcie Madrytu. Cesarz wybrał trasę wiodącą przez Lermę i Arandę. W drodze musiał pokonać znajdującą się na wysokości 1444 metry n.p.m. przełęcz Somosierra znajdującą się w górach Ayllón. Był to ostatni punkt obrony hiszpańskich powstańców.

Hiszpanie, w liczbie 8 tysięcy, pod wodzą generała Benito de San Juana, na krętej drodze wiodącej na szczyt przełęczy Somosierra ustawili 16 dział oraz oddziały piechoty.

Szarża pod Somosierrą

Wojska francuskie pojawiły się nieopodal Somosierry nad ranem 30 listopada 1808 roku. Napoleon osobiście odbierał meldunek dotyczący sytuacji na pobliskim terytorium. Tego dnia gęsta mgła zalegała w dolinach i na górskich zboczach. Teren, gdzie miały toczyć się walki, nie był dobrze widziany, lecz szpiedzy donosili, że zdobycie Somosierry będzie wybitnie trudne. Jak wspominał Józef Załuski, jeden z polskich żołnierzy biorących udział w bitwie: „Droga zwężona w tym wąwozie wiła się na pochyłości między skałami obsadzonymi piechotą a na czterech jej zagięciach stało po cztery dział, które ją ostrzeliwały we wszystkich jej kierunkach”.

Jan Leon Kozietulski, dowódca w czasie szarży pod Somosierrą

Napoleon Bonaparte nie zamierzał jednak rezygnować ze zdobycia przełęczy. Tego samego dnia, 30 listopada trzy francuskie pułki podeszły pod wejście na przełęcz. Działa utknęły po drodze, do walki ruszyła powoli piechota, która chroniona była przez zalegającą w dolinie mgłę. Do czasu. Około godziny 9:00 mgła podniosła się, a piechota znalazła się pod nagłym, potężnym ostrzałem i została zmuszona do wycofania.

Napoleona zdenerwował taki obrót zdarzeń. Rozkazał wówczas, aby do walki rzucić 3. szwadron dowodzony przez Polaka, Jana Leona Kozietulskiego. Do ataku miało ruszyć 125 szwoleżerów i kilku ochotników. Francuscy dowódcy byli przeciwni, aby do walki z armatami rzucić polskich kawalerzystów. Napoleon miał jednak wówczas powiedzieć: „Zostawcie to Polakom!” (fr. Laissez faire aux Polonais!). Czy był tak pewny, że Polacy poradzą sobie nawet z tak trudną szarżą i zdobędą przełęcz? A może nie liczył się z życiem swych polskich żołnierzy i za wszelką cenę chciał spróbować czy taka taktyka się sprawdzi? Ta sprawa pozostaje do dziś kwestią dyskutowaną przez historyków.

„Szarża trwała zaledwie 8 minut. Szwadron przeszedł pełnym cwałem »marsz, marsz« — ok. 2 500 m, pokonując kamienistą drogę wznoszącą się zakosami ku krańcowi przełęczy. Za każdym zakrętem czaiły się śmiercionośne gardziele armat Don Benita. Na przodzie, wyprzedzając szwadron o kilkanaście metrów, gnał jako eklerer (zwiadowca) por. Stefan Krzyżanowski z czterema szwoleżerami. Za nimi kolumnę szwadronu uformowaną czwórkami wiódł Kozietulski, mając przy boku hr. de Segur. Kiedy przekazuje się taki rozkaz, nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć sobie: »noblesse oblige«. Kolumnę szwadronu otwierała 3. kompania kapitana Jana Nepomucena Dziewanowskiego, a zamykała 7. kapitana Piotra Krasińskiego. Wchodzące w ich skład cztery plutony prowadzili porucznicy: Gracjan Rowicki, Ignacy Rudowski i Andrzej Niegolewski. Żaden z nich nie przekroczył 25 lat, a Niegolewski obchodził w tym dniu imieniny”. – pisał Stanisław Ledóchowski w artykule „Szarża 3 szw. 1 pszwol., Gwardii Cesarskiej – Somosierra, 1808” (legendypolskiegojezdziectwa.pl)

Polacy ruszyli do walki z okrzykiem: „Naprzód! Niech żyje cesarz!” lub – według innej wersji – „Naprzód, psiekrwie, cesarz patrzy!”. Wszyscy z szablami w rękach pogalopowali wprost na stojące przed nimi działa. Zdobycie pierwszej linii armat trwało dwie minuty. Po tym Polacy ruszyli na drugi rząd hiszpańskich baterii, a po chwili na trzeci rząd. Żołnierze obsługujący armaty nie mieli nawet czasu na przygotowanie swoich dział do wystrzału. Impet polskiego ataku był tak potężny, że obrana hiszpańska kompletnie się załamała.

"Bitwa pod Somosierrą". Fragment panoramy Wojciecha Kossaka

Polacy parli dalej zdobywając czwarty rząd dział i ruszając na hiszpańską piechotę. Dopiero wtedy do walki ruszyli Francuzi wysłani na przełęcz Somosierra przez Napoleona. Hiszpanie widząc nadciągające posiłki zaczęli w popłochu uciekać. Francuzi i Polacy ruszyli za nimi w pogoń.

Przełęcz Somosierra została zdobyta w jedynie osiem minut przez zaledwie 125 Polaków. Nie wszyscy przeżyli ten atak. W czasie walk oraz w wyniku odniesionych ran poległo kilku dowódców i wielu żołnierzy, łącznie 57 ludzi, a więc niemal połowa 3. szwadronu. Były to znaczące straty dla tego oddziału, choć niewielkie w skali całej armii.

Napoleon Bonaparte był pod wielkim wrażeniem walki, jaką stoczyli Polacy. Krzyż Legii Honorowej otrzymał Andrzej Niegolewski. Od tamtej pory Polacy stali się cenionymi przez Francuzów żołnierzami. Wcześniej polskimi oddziałami raczej gardzono.

Niestety nie wszystkich poległych Polaków pochowano, niektóre ciała leżały w śniegu zalegającym na przełęczy przez kolejne dni. Także wielu rannych czekać musiało na swoje miejsce w szpitalu.

Zwycięstwo Polaków pod Somosierrą otworzyło Napoleonowi Bonaparte drogę do Madrytu. Cesarz Francuzów zajął wkrótce stolicę Hiszpanii i choć kraj ten udało mu się zająć całkiem szybko, to jego okupacja okazała się dla Napoleona wielkim problemem. Była także bardzo kosztowna.

Polacy, którzy brali udział w bitwie pod Somosierrą wrócili do Polski w 1814 roku. W kolejnych latach nie porzucili armii, służąc w wojsku Królestwa Polskiego utworzonym w 1815 roku. W 1830 roku walczyli w powstaniu listopadowym.

Czytaj też:
Traktat w Tylży. Co tak naprawdę dał Polakom?
Czytaj też:
Jaka piękna katastrofa! Szarża lekkiej brygady
Czytaj też:
Bon vivant i generał. Jedyny taki w naszej historii książę Józef Poniatowski

Opracowała: Anna Szczepańska
Źródło: DoRzeczy.pl / legendypolskiegojezdziectwa.pl