Słupy graniczne Chrobrego. Jak Polska sięgnęła za Berlin, a Niemcy wpadli w furię
  • Leszek LubickiAutor:Leszek Lubicki

Słupy graniczne Chrobrego. Jak Polska sięgnęła za Berlin, a Niemcy wpadli w furię

Dodano: 
Józef Peszka „Bolesław Chrobry każe wbijać słupy graniczne na Sali i Elbie”, (ok.1810 r.), olej/płótno; 264 x 330 cm; właściciel Muzeum Narodowe w Warszawie, na ekspozycji Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie.
Józef Peszka „Bolesław Chrobry każe wbijać słupy graniczne na Sali i Elbie”, (ok.1810 r.), olej/płótno; 264 x 330 cm; właściciel Muzeum Narodowe w Warszawie, na ekspozycji Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie. Źródło: MPPP w Gnieźnie
„Nawet nieujarzmionych Sasów tak dalece ujarzmił, że w rzece Sali wbił słup żelazny, jakby jakąś świata granicę, znacząc od zachodu krańce swojego władztwa” - pisał Wincenty Kadłubek. Ile w tej historii jest legendy, a ile prawdy?

Gdy w roku tysięcznym niemiecki cesarz Otton III postanowił odbyć pielgrzymkę do Gniezna by pochylić głowę przed zwłokami św. Wojciecha, to mógł zobaczyć na własne oczy jak wygląda w rzeczywistości państwo Bolesława Chrobrego. Był tak oczarowany, że oprócz wielu widocznych znaków (darów) tego urzeczenia nazwał władcę Polski „swoim bratem i współpracownikiem cesarstwa oraz przyjacielem”.

Nie będziemy w tym miejscu opisywać słynnego zjazdu gnieźnieńskiego, bo o nim oczywiście mowa. Podczas tego bezprecedensowego spotkania władców państw sąsiedzkich było tak oszałamiająco bogato, że nawet przyzwyczajony do przepychu niemiecki kronikarz, a później biskup Thietmar, zawsze niechętny Polakom zapisał, że „trudno uwierzyć i opowiedzieć, z jaką wspaniałością przyjmował wówczas Bolesław cesarza”.... Niestety przyjaźń tych dwóch całkowicie odmiennych osobowości nie potrwała długo. Młody cesarz niespodziewanie umiera w roku 1002, w wieku 22 lat. Rozpoczyna się u Niemców od razu swoista „Gra o tron”.

Wygrywa Henryk II, od roku 1014 cesarz, zaliczony później w poczet świętych. Jeden z pretendentów – Ekkehard, którego popiera Bolesław – zostaje zamordowany. Wraz ze zmianą władcy, zmienia się także polityka. Młody cesarz pragnął odnowienia cesarstwa rzymskiego, gdzie na równych prawach współistniałyby Galia, Roma, Germania i Sclavinia (Słowiańszczyzna), natomiast nowy król aspirował do objęcia przywództwa w całej Europie. Tym samym wcześniejsza wizja współistnienia dwóch sąsiednich państw na równych prawach upada - Bolesław już nie jest „współpracownikiem i przyjacielem” władcy Niemiec.

Bolesław I Chrobry na obrazie Jana Bogumiła Jacobiego

Zamach na Bolesława

Czas bezkrólewia u zachodniego sąsiada od razu wykorzystuje Chrobry. W maju 1012 roku dochodzi do Elstery zajmując zbrojnie – jak pisał Paweł Jasienica – „Marchie Miśnieńską, kraj niedawno zdobyty przez Niemców i dobrze jeszcze nasycony żywiołem słowiańskim. W ręku jego znalazły się Budziszyn, Strzała oraz sama Miśnia, której mieszkańcy zmusili załogę niemiecką do wyjścia z grodu. Również wielu rycerzy niemieckich uznało władzę Bolesława. Może byli to ci, którzy widzieli w nim prawowitego następcę Ottona III?”. Są teorie, które mówią, że podczas zjazdu gnieźnieńskiego cesarz mógł upatrzeć sobie we władcy Polski swojego spadkobiercę. Ówczesne działania Chrobrego wcale nie musiały oznaczać wojny z Niemcami. Chciał tymi posunięciami niejako wyprzedzić to, co musiało stać się później, czyli ustalanie zwierzchności Henryka II nad poszczególnymi terytoriami. Stawia się zatem Bolesław latem tego roku na zjeździe książąt i duchowieństwa niemieckich w Merseburgu, gdzie miano oddać nowemu królowi hołd. Jednak nie tylko po to, aby hołdować przyszłemu cesarzowi wierząc, że będzie on kontynuatorem polityki Ottona III. Jego celem jest – jak zauważa Marek K. Barański – „skłonienie Henryka do pozostawienia w jego rękach marchii, która kiedyś należała do Ekkeharda. Po ostrym sporze uzyskał zgodę na zachowanie Milska i Łużyc, natomiast musiał oddać Miśnię. Henryk przekazał ją zaprzyjaźnionemu z Chrobrym Guncelinowi”.

Czytaj też:
Pierwszy polski cud gospodarczy

Kontent z rokowań Piast, już podczas powrotu, opodal miejskich bram zostaje napadnięty „przez nieznanych sprawców”. Jakimś cudem unika śmierci, ale dużo jego ludzi z obstawy ginie. Pomagają mu, o dziwo, dwaj niemieccy książęta ze swoimi wojami, dla których widać zasady rycerskie były stawiane na pierwszym miejscu. Ładnie ujął to Sławomir Koper: „Uczciwi ludzie nie mogli patrzeć spokojnie na taki zdradziecki napad. Rycerze powinni walczyć w otwartej walce, a nie zabijać z zasadzki. W czasach średniowiecza przestrzegano zasad rycerskich, a część dostojników niemieckich pamiętała, że Bolesław był współpracownikiem i przyjacielem Ottona III. No cóż, wtedy pomagali naszemu władcy, ale już niebawem mieli spotykać się z nim na polach bitew”. Oczywiście Henryk wypiera się, że to on nakazał uśmiercić Chrobrego. Bolesław, co oczywiste, nie uwierzył. I od tej pory rozpoczynają się wojny z Niemcami trwające z przerwami lat piętnaście.

Malarz malował

Dziewiętnastowieczny pisarz historyczny Karol Szajnocha: „W początkowej historyi każdego prawie narodu powstają wielcy, bohaterscy królowie, którzy drobne po przodkach objąwszy państwo, nagle ku zdumieniu ludów sąsiednich gwałtownemi je rozprzestrzeniają. Takim wróżebnym królem-założyciem był nasz Bolesław. Dziedzic małego, uszczuplonego przez sąsiadów królestwa, rozmógł on je w niespodziewaną wielkość, i na złotej bramie Kijowa, »i w rzece Sali w pośrodku kraju Sasów, żelazną metą granice Polsce wytknął« (pogr. - red).

Historyk w ostatniej części tego zdania cytuje dosłownie Galla Anonima. Jest to jedyne znane nam, niepotwierdzone w innych źródłach z tego okresu zapisane stwierdzenie, że gdzieś daleko za Odrą, przy ujściach rzek dzisiaj zwanych Soławą i Łabą, Chrobry wyznaczył granice państwa Piastów. Jak spojrzymy na mapę - to za dzisiejszym Berlinem i Lipskiem. Gdy odwiedzimy Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie, to w jednej z sal wystawowych możemy obejrzeć ekspozycję „Piastów malowane dzieje”. Pośród wielu prezentowanych tam obrazów zawieszony jest jeden, który wprost odnosi się do tych słów Galla. To dzieło „Bolesław Chrobry każe wbijać słupy graniczne na Sali i Elbie”, którego autorem jest Józef Peszka. Ten zapis kroniki Anonima zainspirował artystę do zilustrowania owego wydarzenia.

Fragment obrazu

Gdy przypatrzymy się temu dziełu, to zapewne zdziwimy się, ot choćby takimi jego elementami, jak ubiory osób. Czy możemy nawet przy bujnej fantazji wyobrazić sobie Chrobrego ubranego w takie wdzianko i mającego na głowie czapkę z piórkiem? Niepodobna wręcz. O malarzu i jego podejściu do realiów malowanej epoki pisałem na tym portalu w artykule traktującym o postrzyżynach Mieszka I, a opublikowanym 4 marca br., więc nie będę do tego tematu już nawiązywał. Pozwolę sobie tylko przytoczyć otrzymane przeze mnie od gnieźnieńskiego muzeum takie oto wyjaśnienie co do tego dzieła:

„Obraz powstał na podstawie znanego w XIX w. z odbitek miedziorytniczych rysunku Franciszka Smuglewicza z 1791 r. z cyklu rycin inspirowanych „Historią narodu polskiego” Adama Naruszewicza. To w redakcji tego XVIII-wiecznego historyka słupy graniczne — tzw. słupy Chrobrego — stanęły przy ujściach Sali (Soława) i Elby (Łaba). Obraz ukazuje alegoryczną scenę ustanawiania zachodniej granicy państwa przez Bolesława Chrobrego i odwołuje się do okresu wojen polsko-niemieckich w latach 1002–1018. (…) Nie ma tu mowy o realiach wczesnego średniowiecza, co łatwo dostrzec po strojach czy uzbrojeniu. Chwalebne czyny pierwszego polskiego króla przedstawione są w „kostiumie historycznym” - ale zgodnym z oczekiwaniami światłych odbiorców współczesnych obrazowi: Chrobry i jego dwór są odziani w kontusze, co ma świadczyć o ciągłości tradycji sarmackiej”.

Zostawmy jednak gdzieś z boku te stroje i spróbujmy wrócić do zapisu kronikarza, który utkwił mocno w polskiej tradycji. Nigdy zapewne nie da się już wyjaśnić, czy istotnie te graniczne słupy były wbijane na Sali i Elbie, ale jak wspomniano wyżej, obraz miał stanowić alegorię odnoszącą się do wszystkich wojen toczonych z Niemcami za władztwa Bolesława Chrobrego.

Wojny z Niemcami

Polska historiografia wymienia toczące się w latach 1002-1018 trzy starcia wojenne z Niemcami. Na potrzeby tego tekstu zatrzymamy się wyłącznie na okresie pierwszym z lat 1002-1005. W Czechach wówczas rządzi usadowiony tam przez Chrobrego Bolesław Rudy. Nikczemny to i okrutny władca, którego Czesi mają dosyć i proszą naszego Bolesława o usunięcie tyrana. Chrobry zaprasza Rudego na rozmowy i każe wyłupić mu oczy, ale nie zabić. P. Jasienica: „Aż do 1034 r. snuł się po Wawelu ślepy więzień odziany w książęce szaty i otaczany honorami”. No cóż, jakie czasy, takie metody usuwania z polityki niewygodnych ludzi. Bolesław udaje się zaraz do Pragi i obejmuje władzę w całych Czechach. Nie jest on tam obcy, to przecież syn czeskiej księżniczki Dobrawy z rodu Przemyślidów, więc witany jest z nadzieją na lepsze jutro.

Czytaj też:
Średniowieczna targowica

Henryk II w obliczu faktów już dokonanych nakazuje, aby Bolesław - jak pisze Gerard Labuda - „przynajmniej złożył mu tytułem uznania zwierzchności Niemiec nad Czechami hołd i zobowiązał się uiszczać zwyczajowy trybut. Ale Bolesław stanowczo odmówił i przejął władzę nad całym państwem Przemysłowiców jako suwerenny książę. Od tej chwili granice Polski oparły się o brzeg Dunaju”.

Henryk II wobec braku zgody Chrobrego na bycie jego lennikiem wypowiada wojnę. Już wiosną 1004 r. Niemcy uderzają na Budziszyn, jednak ponoszą klęskę. W środku lata król tym razem zebrał liczną armię, w tym także bratając się z pogańskimi Wieletami. Nie ruszyli oni jednak w tym samym kierunku co wcześniej, tylko myląc Bolesława, że idą przez Śląsk na Polskę, uderzyli wprost na Pragę. Czesi mieli już ponoć dosyć władzy polskiego księcia i otworzyli bramy przed niemieckim królem. Bolesław musiał ratować się ucieczką. Zaraz potem oblegli i zdobyli Budziszyn, który poddał się po otrzymaniu zgody od Chrobrego. Drugi atak nastąpił w roku następnym.

Niemcy wzmocnieni zbrojnymi czeskimi i wieleckimi ruszyli na Poznań. Nasze wojska nie były w stanie stawiać oporu, ale przeciwnicy wyczerpani długim marszem oraz nękani podjazdami partyzanckimi także nie przejawiali ochoty do walki. Zdecydowano się na pertraktacje. Pokój zawarto w Poznaniu. M.K. Barański: „Nie znamy jednak jego warunków, możemy tylko się ich domyślać. Niewątpliwie Chrobry musiał pogodzić się z utratą Milska i Łużyc. Nie doszło jednak do ukorzenia się polskiego księcia przed królem niemieckim, nie doszło nawet do ich bezpośredniego spotkania”. Można zatem przypuszczać, że już wtedy zaczęła powoli kruszyć się myśl Chrobrego zbudowania suwerennego wielkiego imperium słowiańskiego, takiego imperium, które pozwalałoby „uwolnić się od dominacji innych imperiów”.

Jednak po tej pierwszej wojnie z Niemcami nic a nic Chrobry nie pękł, stoczył z nimi jeszcze dwie kolejne. Po drugiej odzyskał Milsko i Łużyce, ożenił syna Mieszka II z Rychezą, siostrzenicą Ottona III, a po trzeciej, już ostatniej, wyszedł bardziej umocniony, na dodatek pojmując za żonę - już czwartą - Odę, siostrę margrabiego miśnieńskiego Hermana. Zakończenie tego piętnastoletniego konfliktu było konieczne dla obu stron. Wzmocniony Bolesław zaraz ruszył na wschód i zdobył Kijów, ale to już inna historia, którą opisałem na tym portalu 14 sierpnia 2018 roku.

Czytaj też:
Polacy biorą Kijów. Tysięczna rocznica wielkiej wyprawy

Opisując czyny Bolesława Chrobrego dwóm naszym kolejnym najsłynniejszym kronikarzom także ten temat nie umknął. U Wincentego Kadłubka czytamy: „Nawet nieujarzmionych Sasów tak dalece ujarzmił, że w rzece Sali wbił słup żelazny, jakby jakąś świata granicę, znacząc od zachodu krańce swojego władztwa”. Ale wówczas, jak można przeczytać w komentarzu do tego fragmentu kroniki „granic nie wytyczano za pomocą wbijania słupów z żelaza, które było na to surowcem zbyt kosztownym”. Jan Długosz zaś aż dwa razy nawiązał do tego zagadnienia pisząc pod rokiem 1008, że Chrobry wbił trzy słupy z żelaza na Dnieprze dla uwiecznienia granic, „a później wbił trzy inne na zachodzie na rzece Sali, aby w wiekach potomnych poświadczały świetne jego zwycięstwa i granice Polski”.

Pod rokiem 1012 natomiast zanotował: „Przeszedłszy Saksonię aż do rzeki Elby, którą inaczej nazywają Łabą, plądrując i niszcząc wszystko, nie napotykając żadnego oporu, upokorzywszy Sasów, powbijał na jej brzegach słupy żelazne, wyznaczając granice Królestwa Polskiego, odgraniczając tymi słupami Polskę od krajów niemieckich, aby świadczyły w pokoju o wielkich czynach zwycięzcy i znaczyły granice Polski”. Pisze Andrzej Nowak: „Te żelazne słupy, które miały wyznaczyć zachodnią granicę imperium, w połączeniu z osiągniętą w roku 1003 drugą stolicą w Pradze – musiały kłuć w oczy ambicje króla Henryka i wielu jego możnych, saskich wasali”. Kto chce niech wierzy w te „słupy”, a kto nie, no to nie, ale i tak pozostaną one na zawsze w polskiej tradycji dzięki naszym średniowiecznym kronikarzom, a być może także i w małej części dzięki obrazowi Józefa Peszki.

Józef Peszka „Bolesław Chrobry każe wbijać słupy graniczne na Sali i Elbie”, (ok.1810 r.), olej/płótno; 264 x 330 cm; właściciel Muzeum Narodowe w Warszawie, na ekspozycji Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie.(fot. MPPP w Gnieźnie)