Jak Czesi zdradzili admirała Kołczaka i Polaków
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

Jak Czesi zdradzili admirała Kołczaka i Polaków

Dodano: 

„Sojusznicy! – irytował się biały generał Konstantin Sacharow, którego w swojej powieści barwnie odmalował Władimir Maksimow. – Na rosyjskiej krwi i kościach świętowali zwycięstwo, a teraz wbijają nam nóż w plecy!"

Generał Janin od „reakcyjnego" Kołczaka, którego uważał za angielską marionetkę, dużo bardziej wolał eserowców, radykałów z Partii Socjalistów-Rewolucjonistów. Dlatego otwarcie okazywał admirałowi wrogość i lekceważenie. Francuz dopuścił się szeregu impertynencji, po przybyciu na Syberię żądał między innymi, aby Kołczak mu się pod- porządkował i wykonywał jego rozkazy!

Admirał musiał osadzić francuskiego pyszałka i pokazać mu, gdzie jego miejsce, co jeszcze bardziej wzmogło niechęć Janina do admirała i reprezentowanej przez niego sprawy.

Wiec bolszewików przed Pałacem Zimowym w Piotrogrodzie

Generała oraz francuskich i czeskich oficerów zresztą dużo bardziej od losu Rosji i Kołczaka interesowało co innego: carskie rezerwy złota, którymi dysponował admirał. Ponad 500 ton szlachetnego kruszcu ewakuowanego w czasie I wojny światowej z Banku Rosji do Kazania. Alianci ostrzyli sobie na ten skarb zęby.

Generał bez honoru

Jesienią 1919 roku doszło do katastrofy. W listopadzie na Omsk ruszyła potężna bolszewicka ofensywa i nieliczne siły Aleksandra Kołczaka zostały zmuszone do odwrotu na wschód. Odwrót przerodził się w drogę przez mękę. Wraz z poszarpanymi, wykrwawionymi oddziałami białych przed sowieckim „wyzwoleniem" uchodziły tłumy cywilów. Ludzie padali z głodu, szerzył się tyfus.

Ciągnęli szlakiem kolei transsyberyjskiej, kontrolowanej na tym odcinku przez Legion Czechosłowacki. Generał Janin postanowił, że będzie oszczędzał swoich ukochanych Czechów i w ariergardzie umieścił 5. Dywizję Strzelców Polskich. Polskie eszelony zamykały więc wielokilometrowy konwój, a polskie oddziały u boku białych toczyły krwawe boje odwrotowe z nacierającymi bolszewikami. Wszystko działo się w ekstremalnych, syberyjskich warunkach pogodowych. Przy mrozach sięgających minus 50 stopni Celsjusza, w zamieciach śnieżnych.

Wszystkie prośby Polaków, aby choć na krótko zluzowały ich wy- poczęte oddziały czeskie, Janin kategorycznie odrzucał. Czesi natomiast złośliwie blokowali i spowalniali polskie pociągi. Cała sprawa zakończyła się wielką tragedią. Cały polski konwój złożony z żołnierzy i towarzyszącej im cywili – w sumie kilkanaście tysięcy ludzi – został zablokowany przez Czechów na stacji Klukwiennaja.

Nie było rady, Polacy musieli skapitulować przed bolszewikami. Czekała ich prawdziwa gehenna. Wielu oficerów zostało bestialsko wymordowanych, szeregowi i cywile trafili do straszliwych bolszewickich łagrów.

Co w tym czasie robili Czesi? Głównie grabili i plądrowali mijane miasta i wsie. Kradli kosztowności, gotówkę, meble, kury, świnie i wszystko inne, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Ich celem było dotarcie bez strat do Władywostoku, zaokrętowanie się na statki i wy- wiezienie z konającej, rzężącej Rosji jak najbogatszych łupów. Cel ten gotowi byli zrealizować po trupach.

Wyładowane wszelkimi dobrami eszelony Legionu Czechosłowackiego z rozkazu generała Janina otrzymały pierwszeństwo. Przymierający głodem rosyjscy i polscy oficerowie przyglądali się temu, zaciskając pięści w bezsilnej wściekłości. Władimir Maksimow w Spojrzeniu w otchłań umieścił taką oto dramatyczną scenę rozgrywającą się w rosyjskim sztabie:

„W pokoju zapanowała cisza. Słychać było tylko, jak zegar ścienny odlicza czas. Każdy rozumiał, że słowa są tu zbyteczne. Czesi kolejny raz zdradzili ich, pomagając zaciętemu wrogowi. Po raz pierwszy w ciągu tych lat otwarła się przed nimi przepaść, nie mieli się już dokąd wycofywać.

Sacharow pierwszy nie wytrzymał:

– Siergieju Nikołajewiczu, proszę wydać rozkaz, a sam poprowadzę wojsko i zmiażdżę to czeskie plugastwo razem z ich przyjaciółmi z rew- komu! – Generała poniosło i nie był już w stanie powściągnąć języka. – Przez stulecia ci nikczemnicy czołgali się na brzuchu przed Austriakami, w czternastym ich zdradzili, zaczęli nam lizać tyłek, a teraz w naszym własnym domu zachowują się jak rozbestwione kupiectwo. Zmuszają nasze kobiety, starców i dzieci do wynoszenia ich gówien w zamian za resztki z ich stołu. A na dodatek stawiają nam kategoryczne żądania! Na dworze jest poniżej trzydziestu stopni, moi żołnierze w podartych butach maszerują traktem, a ta banda spasiona na darmowym żarciu i nieróbstwie przejeżdża obok nich w komfortowych wagonach razem z zagrabionym u nas dobrem i na dodatek pluje nam pogardliwie na głowy. Jak długo jeszcze znosić będziemy to pohańbienie, panowie, czyż nie lepiej już kula w łeb?"

Podczas tego tragicznego odwrotu na wschód złoto podróżowało oczywiście wraz z Kołczakiem w jego eszelonach. Celem odysei był Irkuck, miasto, które admirał wybrał na swoją nową stolicę. Tam złoto miało posłużyć finansowaniu wojny z bolszewizmem. Niestety, stało się inaczej.

Czytaj też:
Najazd Hunów 1920. Zapomniane ludobójstwo

Gdy bowiem admirał Kołczak znalazł się na łasce Czechów, generał Janin zwietrzył znakomitą okazję do pozbycia się dumnego Rosjanina. Francuz dopuścił się jednego z najbardziej haniebnych aktów zdrady w najnowszej historii.

Działając na rozkaz francuskiego generała, Czesi odstawili eszelony Kołczaka na boczny tor w miejscowości Niżnieudinsk i przez miesiąc przepuszczali tylko własne pociągi. Admirał znalazł się de facto w areszcie. Tymczasem w Irkucku wybuchła rebelia i władzę w mieście przejęli sprzyjający bolszewikom eserzy i mienszewicy.

Janin, zamiast zachować się lojalnie wobec Kołaczaka i zgnieść rebelię... przystąpił do ataku na admirała. 4 stycznia wymusił na Kołczaku dymisję. Bezradny, otoczony admirał chciał uniknąć rozlewu krwi i zgodził się na rozbrojenie swojej ochrony. Oddał się pod opiekę Janina i jego czeskich „wojaków". Oni zaś oczywiście położyli łapę na rosyjskim złocie.

Janin udzielił Kołczakowi gwarancji nietykalności. Na pociągu admirała umieszczono flagi Wielkiej Brytanii, Francji, Stanów Zjednoczonych, Czechosłowacji i Japonii. Tak przystrojony eszelon ruszył do Irkucka, gdzie – zgodnie z uroczystym słowem honoru Francuza – admirał miał się znaleźć pod opieką alianckich misji.

Stało się jednak inaczej. Czesi wydali Kołczaka irkuckim rewolucjonistom. Generał znalazł się w rękach bolszewików. Peter Flemming, autor książki The Fate of Admiral Kolchak, nie miał wątpliwości, że zrobili to na wyraźny rozkaz Janina.

Gdy Czesi wkroczyli do pociągu generała i poinformowali go o jego losie, Kołczak zbladł i powiedział krótko:

– A więc zostałem zdradzony przez aliantów!

Plan nie wyszedł jednak w stu procentach, Czesi zostali otoczeni w Irkucku i aby uzyskać od czerwonych prawo do bezpiecznego wycofania się przez Bajkał do Władywostoku, musieli się wykupić rosyjskim złotem. Choć nie całym. Pewną jego część potajemnie zachowali dla siebie i wywieźli później do Pragi. W 1938 roku kruszec ten został skonfiskowany przez Hitlera.

Po latach wybitny polski pisarz Józef Mackiewicz nazwał Czechów „hienami wielkiej rewolucji".

Dalsza część tej historii jest już znana. Kołczak został uwięziony przez bolszewików w irkuckim więzieniu. Tam stanął przed czerwoną komisją śledczą. Podczas przesłuchań zachowywał się dumnie. Nie korzył się przed oprawcami, przeciwnie – okazywał im najwyższą pogardę.

Choć Lew Trocki opowiadał się za sprowadzeniem Kołczaka do Piotrogrodu i wytoczeniem mu procesu pokazowego, Lenin uznał, że lepiej pozbyć się admirała po cichu i natychmiast. Tak jak wcześniej bolszewicy pozbyli się cara Mikołaja II i jego nieszczęsnej rodziny.

Dlatego sowiecki dyktator wydał irkuckiemu Komitetowi Rewolucyjnemu tajny rozkaz nakazujący zamordowanie byłego wielkorządcy białej Rosji. Na mocy tego rozkazu 7 lutego 1920 roku o czwartej nad ranem admirał Aleksander Kołczak został rozstrzelany na brzegu rzeki Uszakowki. Jego ciała, wrzuconego pod lód, nigdy nie udało się odnaleźć.

Okładka książki

Informacje o tym, co stało się w Irkucku, szybko wydostały się za granicę. Perfidne zachowanie Janina wywołało oburzenie opinii pub- licznej, były to bowiem czasy, w których ludzie cenili sobie jeszcze żołnierski honor. Generał został okrzyknięty „generałem bez honoru" i „judaszem".

Władze w Paryżu, aby ostudzić nastroje, udzieliły Janinowi dymisji i nakazały mu niezwłoczny powrót do kraju. Zachowanie oficera po- ważnie nadszarpnęło jednak prestiż Francji, szczególnie wśród białych Rosjan. W swoich wydanych w latach trzydziestych wspomnieniach z Syberii generał Maurice pominął całą sprawę milczeniem.

W powieści Władimira Maksimowa całą sprawę skomentowała zaś młoda ukochana Kołczaka, Anna Wasiljewna Timiriowa:

„Mój Boże – przemknęło jej przez myśl – i oni nazywają siebie Europejczykami... Co za dzikusy, brakuje im tyko kości w nosie i kolczyka w uchu."