Największy błąd Hitlera, który skończył się dla III Rzeszy katastrofą

Największy błąd Hitlera, który skończył się dla III Rzeszy katastrofą

Dodano: 

Innym problemem – z punktu widzenia skuteczności niemieckiej machiny wojennej – był chyba „Kommissarbefehl”, czyli „Rozkaz o komisarzach”?

Mieli oni być zabijani na miejscu. Pomyślmy chwilę: jeżeli jesteś komisarzem politycznym w oddziale i wiesz, że w przypadku wzięcia do niewoli zostaniesz od razu zamordowany, to chyba zrobisz wszystko, żeby zmobilizować swoich żołnierzy do walki do upadłego. Przecież i tak nie masz już nic do stracenia.

Od razu wraz z żołnierzami Wehrmachtu na teren ZSRS weszły Einsatzgruppen. Mordowały one już w Polsce, ale nie na taką skalę. O ile w Polsce członkowie Einsatzgruppen zabijali raczej elitę i Żydów, o tyle w ZSRS rozpętali prawdziwe piekło na masową skalę. Jest to nazywane czasem „Holokaustem od kul”. Obojętne, jaki stosunek miała ludność miejscowa do Żydów – stosy trupów robiły wrażenie i pokazywały, z jakim „wyzwoleniem” przychodzą Niemcy.

Pamiętajmy też, że lotem błyskawicy rozchodziły się wśród żołnierzy Armii Czerwonej wiadomości o głodzeniu na śmierć jeńców sowieckich. Niemcy po prostu zbierali na polu pojmanych żołnierzy, otaczali ich drutem kolczastym, stawiali strażników i czekali... W ten oto sposób szaleńczy fanatyzm zgubił Niemców. Abstrahując od kwestii moralnych, z punktu widzenia politycznej skuteczności wszystkie te posunięcia Hitlera były po prostu absurdalne.

Podpisałby się pan pod tezą, że bolszewizm można było obalić tylko z wydatną pomocą ludności ZSRS?

Nie do końca. Myślę, że nawet gdyby Niemcy zachowywali się „normalnie”, to bardzo trudno byłoby im wygrać wojnę z ZSRS. Na pewno mieliby na to większe szanse, ale przecież w Rosji jest długa tradycja obrony ojczyzny za wszelką cenę. Myślę, że znalazłoby się wystarczająco wielu, którzy chcieliby walczyć za Stalina. Przedstawianie alternatywnej wersji historii jest tu jednak o tyle mało sensowne, że terror towarzyszący „Barbarossie” był po prostu nieunikniony. Taki po prostu był narodowy socjalizm. Krótko mówiąc, Hitler musiałby przestać być Hitlerem, żeby Niemcy zachowywali się w czasie wojny z ZSRS „normalnie”.

Niemiecka piechota na froncie wschodnim.

Dorothy Thompson, amerykańska dziennikarka, która przeprowadziła wywiad z Hitlerem, już w 1931 r. napisała, że bez antysemityzmu, supremacji „rasy aryjskiej” nie ma ideologii nazistowskiej. Miała tu dużo racji. Dlatego wojna z ZSRS po prostu nie mogła wyglądać inaczej.

Cofnijmy się do czerwca 1941 r. Jak wytłumaczyć to, że Stalin zamykał oczy na wszystkie sygnały świadczące o tym, iż Niemcy za moment uderzą? Ostatni pociąg z materiałami wojennymi dla III Rzeszy wyjechał niemal równolegle z przekroczeniem granicy przez Wehrmacht…

Mało tego. Tuż przed inwazją na stronę sowiecką przeszło kilku dezerterów, którzy alarmowali, że Niemcy za moment ruszą. Stalin kazał nawet jednego z nich... rozstrzelać. Nie da się utrzymać w tajemnicy zgrupowania 3 mln żołnierzy wzdłuż granicy. Od wielu tygodni dochodziło regularnie do naruszania przez Luftwaffe sowieckiej przestrzeni powietrznej, co nie spotykało się właściwie z żadną reakcją. Dlatego w niektórych miejscach frontu pierwszego dnia wojny sowieccy dowódcy zakazywali strzelać swoim żołnierzom nawet w obliczu oczywistej inwazji. Tyle razy powtarzano im, że mają nie reagować na „niemieckie prowokacje”, że w końcu nie wiedzieli, co robić.

„Niespodziewany” atak Niemców pokazuje sposób, w jaki Stalin działał. „Jeżeli wszyscy mnie ostrzegają – Amerykanie, Brytyjczycy, a nawet moi szpiedzy – to znaczy, że to musi być spisek. Starają się mnie wciągnąć do wojny”. Stalin wiedział zapewne, że ten pakt jest nie do utrzymania na dłuższą metę, ale jego Armia Czerwona nie była gotowa do wojny. Robił więc wszystko, byleby tylko nie dać Hitlerowi powodu do ataku.

Jest jeszcze druga opowieść o „Barbarossie”, którą nagłośnił Wiktor Suworow. Według niego wszystko wskazuje na to, że Hitler swoim atakiem nieznacznie ubiegł Stalina. Gdyby Niemcy poczekali jeszcze chwilę, Armia Czerwona runęłaby na Europę.

To bardzo efektowna teza, ale nie ma na to przekonujących dowodów. Wszystkie poważne źródła pokazują natomiast, że Stalin nie planował wtedy ataku na Europę, tylko sam bał się, żeby to jego Hitler nie zaatakował.

Czytaj też:
Zabójcza machina „czarnego zakonu”

Stalin był przerażony potęgą Hitlera?

Zajęcie Francji było szokiem dla Kremla… Stalin poważnie osłabił swoją armię czystkami, co dało o sobie znać w trakcie ataku na Finlandię. Mógł sobie niemal na bieżąco porównywać osiągnięcia Armii Czerwonej w fińskich lasach i skuteczność Wehrmachtu we Francji… To nie wyglądało najlepiej z jego perspektywy. Dlatego czuł się – delikatnie rzecz ujmując – bardzo niepewnie.

Jego relacja z Hitlerem była nad wyraz skomplikowana. Stalin i Hitler byli zafascynowani sobą nawzajem. Sowiecki dyktator był pełen podziwu za przeprowadzenie przez nazistów nocy długich noży, natomiast Hitler mawiał, że powinien był zrobić z dowództwem Wehrmachtu to samo, co Stalin zrobił w czasie czystek z Armią Czerwoną. Córka Stalina przywołała w swoich wspomnieniach słowa ojca wypowiedziane już po wojnie – „Gdybyśmy się razem trzymali, to opanowalibyśmy cały świat”. To był przedziwny „związek” z problemami (śmiech).

Pod koniec 1941 r. Hitler jedną, kompletnie niepotrzebną, decyzją wpędził się w potężne kłopoty. Dlaczego III Rzesza wypowiedziała wojnę Ameryce?

W 1941 r. Ameryka znacznie wzmocniła wsparcie dla Wielkiej Brytanii. W amerykańskim społeczeństwie panował jednak sceptycyzm wobec przystępowania do wojny, ponieważ Ameryka weszła do I wojny światowej pod hasłem zrobienia porządku w Europie, który będzie gwarantował, że nie będzie już tam wojny. Tymczasem 20 lat później wybuchł na tym kontynencie kolejny konflikt... Coraz więcej ludzi rozumiało jednak, co oznaczała dominacja III Rzeszy w Europie. Podczas blitzu Wielka Brytania cieszyła się wielką sympatią. Roosevelt poważnie brał nastroje sporej części opinii publicznej, która nie paliła się do wojny, dlatego nie chciał do niej przeć za wszelką cenę. Wiedział jednak, że wojna z Niemcami jest w dłuższej perspektywie nieunikniona. Tymczasem już cztery dni po Pearl Harbor Hitler wypowiada wojnę Ameryce!

Czy to nie jest jeden z najbardziej spektakularnych aktów szaleństwa w historii stosunków międzynarodowych?

Tak, patrząc na to zupełnie trzeźwo, to był akt szaleństwa. Jednakże kompletnym wariactwem – patrząc na to czysto racjonalnie – było też uderzenie na ZSRS. Hitler był jednak hazardzistą. Wygrał Polskę, potem Francję i wszystko postawił na jedną kartę. Zawsze miał ambicję, by opanować wschód, ale przede wszystkim chciał pokonać Wielką Brytanię. Wiedział, że Londyn trwa w oporze, mając nadzieję, że ZSRS wejdzie do wojny. Hitler chciał odebrać te nadzieje Churchillowi. Jednak wiedział, że Wielka Brytania jest zależna od pomocy gospodarczej USA. Kiedy więc Japonia zaatakowała Amerykę, pomyślał, że to wspaniała nowina. Miał nadzieję, że USA będą całkowicie zajęte Pacyfikiem i nie będą miały siły na walkę na Atlantyku.

Czytaj też:
Ostatni dzień Hitlera. Upiorny ślub i makabryczne życzenie panny młodej

Nie rozumiał, jak prężnym krajem była Ameryka?

On zawsze gardził Ameryką i Amerykanami. Uważał to społeczeństwo za mieszaninę ras niezdolną do pracy i do walki.

Jaki z tego wniosek? Warto podróżować?

Chyba tak [śmiech]. Hitler uważał, że zjadł wszystkie mądrości, choć praktycznie w ogóle nie widział świata. Najdalej wybrał się chyba tylko do Francji po podboju tego kraju. Jego współpracownicy próbowali go przekonać, że potencjał Ameryki jest olbrzymi, ale on nie przyjmował tego do wiadomości.

Teraz to zrozumiałe. Z tej perspektywy wypowiedzenie wojny Ameryce było fantastycznym pomysłem.

Tak, Hitler przekonał siebie samego, że atak na ZSRS to superinicjatywa, tak samo jak wypowiedzenie wojny USA. Churchill jednak wiedział, że z Ameryką uwikłaną w wojnę na dłuższą metę nie ma możliwości, by Hitler wygrał. Nowy sojusz brytyjsko-sowiecko-amerykański przeważał nad Osią 3:1 w liczbie ludności, a gospodarczo 2:1. Matematyki nie da się oszukać.

Niemieccy generałowie nie stawiali Hitlerowi desperackiego oporu w kwestii rzucenia rękawicy USA?

To ciekawa sprawa. Na pewno nie byli zachwyceni, ale pamiętajmy, że to był wciąż dopiero 1941 r. Do tego czasu prawie wszystko Hitlerowi wychodziło. Kiedy w 1938 r. planował zajęcie Czechosłowacji, opór w armii faktycznie był bardzo silny. Kiedy jednak Anglicy i Francuzi ugięli się i appeasement niespodziewanie zadziałał, opozycja wewnętrzna w Niemczech bardzo osłabła. „Skoro dostajemy wszystko bez wysiłku, to może jest w tym metoda?”. Potem przyszły sukcesy w Polsce i we Francji. Generał Erich von Manstein powiedział, że nawet ci, którzy byli sceptyczni, musieli wobec faktów uznać, że Hitler chyba wie, co robi, a oni wszyscy najwidoczniej nie do końca rozumieją, jak działa rzeczywistość. Wraz z 1941 r. ta wiara się skończyła, ponieważ obłąkańcza polityka Hitlera przyniosła swoje opłakane – dla III Rzeszy – efekty.

Andrew Nagorski jest amerykańskim dziennikarzem i pisarzem, wieloletnim korespondentem amerykańskiego tygodnika „Newsweek” m.in. w Warszawie, Berlinie i Moskwie. W Polsce ukazała się właśnie jego najnowsza książka pt. „1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę”.

Artykuł został opublikowany w 01/2020 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.