Wbrew pozorom i faktu, że obydwie strony znajdowały się w konflikcie, hierarcha i I sekretarz KC PZPR umieli znaleźć wspólny język. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że Jaruzelski potrafił wpływać na decyzje następcy kard. Stefana Wyszyńskiego, ale już w drugą stronę tak to nie działało.
Nowy arcybiskup gnieźnieński i warszawski już 11 lipca 1981 r. spotkał się z pełniącym wówczas funkcje premiera Jaruzelskim. Przebiegu rozmowy nie znamy, ale można stwierdzić, że miała ona kurtuazyjny i zapoznawczy charakter. Równie mało wiemy o ich kolejnej rozmowie, z 22 października 1981 r., która odbyła się raptem cztery dni po nominacji dygnitarza na stanowisko I sekretarza KC PZPR. Sekretariat Episkopatu wydał komunikat, w którym stwierdzono potrzebę „kontynuowania współdziałania Kościoła i państwa w imię dobrze pojętego interesu narodu, spokoju wewnętrznego i pomyślnej realizacji procesu odnowy […]. Wyrażono przekonanie, że najważniejszą potrzebą dla pokonania piętrzących się trudności jest tworzenie się szerokiej płaszczyzny porozumienia narodowego”.
Arcybiskup Glemp starał się intensywnie od jesieni 1981 r. zmniejszyć stan napięcia społecznego. Jednym z najważniejszych elementów tych zabiegów była koncepcja słynnego „Spotkania Trzech”, czyli prymasa, Jaruzelskiego i Lecha Wałęsy. Doszło do niego 4 listopada. Prymas zrelacjonował je w czasie Konferencji Plenarnej Episkopatu, która odbyła się trzy tygodnie później. Mówił m.in.: „Obecność prymasa Polski w tym spotkaniu nie była obecnością partnera, ale obecnością tego, który ma inspirować wysiłki na rzecz porozumienia czy też dawać osąd etyczny co do propozycji spierających się stron. Kościół nie ma programu politycznego. Kościół ma program Ewangelii, pokoju, porozumienia i ocen moralnych do danych sytuacji. I z tym programem idzie w miarę możliwości do wszystkich, aby rozmawiać, aby doszukiwać się dobra, aby wzniecać nadzieję”. Wypowiedź ta wskazuje, że prymas zaklinał rzeczywistość i liczył na to, że Kościół nie będzie musiał uczestniczyć w polityce, formułując tylko oceny moralne. Jeszcze dobitniej ujął to w dalszej części posiedzenia EP: „Stawiamy zasadę apolityczności hierarchii. Biskupi więc i kapłani nie mogą się angażować bezpośrednio w politykę. Prymas rozmawia z władzami z racji urzędu […]”.
Rozmowy w czasie wojny polsko-jaruzelskiej
Pierwsze spotkanie prymasa z Jaruzelskim po 13 grudnia 1981 r. miało miejsce już 9 stycznia 1982 r. Jego dokładnego przebiegu nie znamy. Komuniści chcieli móc podkreślać w propagandzie, że Kościół nie wzywa do oporu, abp Glemp z kolei pragnął zaakcentować stanowisko episkopatu i wagę porozumienia społecznego
W tym samym czasie minister Czesław Kiszczak polecił wszystkim strukturom MSW „nasilenie – we współdziałaniu z organami administracji państwowej – przedsięwzięć polityczno-operacyjnych zobowiązujących Kościół do przestrzegania prawa i respektowania zarządzeń stanu wojennego”. Rozmówca hierarchy był więc całkowicie nielojalny, choć należy zaznaczyć, że w zasadzie relacje państwo – Kościół układały się w okresie stanu wojennego poprawnie, a atakowano głównie duchownych znanych ze wspierania opozycji. Arcybiskup Glemp w dalszym ciągu prowadził działania, które w jego przekonaniu miały przynieść porozumienie narodowe. Jednym ze sposobów tego rodzaju myślenia były tzw. tezy Prymasowskiej Rady Społecznej, w których zawarto krytykę zarówno władz komunistycznych, jak i „ekstremalnych sił” w opozycji. Nie spotkały się one z życzliwym podejściem ani kierownictwa PZPR, ani solidarnościowego podziemia. Prymas nie miał jednakże zamiaru porzucać swojej optyki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.