Przeciąganie Wałęsy

Przeciąganie Wałęsy

Dodano: 
W czasie rozmowy Solidarności ze stroną rządową, 10 marca 1981 r.
W czasie rozmowy Solidarności ze stroną rządową, 10 marca 1981 r. Źródło:FOT. WITOLD ROZMYSŁOWICZ/CAF/PAP
Jedną z ciekawszych operacji Służby Bezpieczeństwa przeciwko NSZZ „Solidarność” była jej planowana „odbudowa”. Takie też były plany władz PRL. Z tego powodu związek nie został rozwiązany 13 grudnia 1981 r., a „jedynie” zawieszony. Definitywny kres jego legalnej działalności położyła dopiero nowa ustawa o związkach zawodowych z 8 października 1982 r.

Na czele „odrodzonego” związku władze widziały Lecha Wałęsę. Temu też celowi służyły działania wobec niego. Nie został on tak jak inni liderzy związku internowany, lecz był „gościem” rządu – 13 grudnia 1981 r. przewieziono go do rządowej willi w Chylicach pod Warszawą, a potem do Otwocka Wielkiego i Arłamowa. Był przetrzymywany w dużo lepszych warunkach niż pozostali działacze związku, m.in. miał dostęp do radia i telewizji, dużo lżejszy reżim – „ochraniali” go funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, a nie pilnowali ich koledzy ze Służby Więziennej. Przedstawiciele władz natychmiast podjęli z nim poufne rozmowy. Jego pierwszym rozmówcą był minister ds. związków zawodowych Stanisław Ciosek. Najczęściej jednak w kwestii przyszłości związku sondował go Władysław Iwaniec, czyli jego dowódca z okresu zasadniczej służby wojskowej. Do końca 1981 r. spotkał się on z Wałęsą trzykrotnie (17, 21 i 29 grudnia), a w roku następnym kolejne trzy razy (20 lutego, 17 kwietnia i 4 października).

Gdański elektryk okazał się trudnym adwersarzem. W trakcie pierwszych rozmów z przedstawicielami władz wydawał się spolegliwy i skłonny do daleko idącej współpracy – według Cioska miał wręcz współdziałać z rządzącymi w sprawie określenia przyszłości związku. 17 ­grudnia 1981 r. rano do przewodniczącego NSZZ „Solidarność” przyjechał wicepremier Mieczysław Rakowski. Do ich rozmowy jednak nie doszło. Nie do końca obudzony Wałęsa nie dosłyszał nazwiska swego gościa i kazał go zrzucić ze schodów…

Nie zmienia to faktu, że przewodniczący związku był skłonny do rozmów. Pilnujących go BOR-owców przekonywał, że jest zwolennikiem rozmów „trójki” (Wałęsa, I sekretarz KC PZPR i premier Wojciech Jaruzelski oraz prymas Polski Józef Glemp). Nawiązywał tym samym do spotkania, które odbyło się w tym gronie na początku listopada 1981 r. Zgodnie z koncepcją Wałęsy przedstawiciel Kościoła miał występować w roli mediatora, który nie opowiada się jednoznacznie za żadną ze stron. Postawił też warunek wstępny przystąpienia do rozmów: uwolnienie członków Prezydium Komisji Krajowej oraz niektórych doradców związku, m.in. Bronisława Geremka i Karola Modzelewskiego.

Wałęsa: "Będę fałszować kartki wyborcze"

Tymczasem władze – niewykluczone, że urażone potraktowaniem Rakowskiego – postanowiły przenieść rozmowy z Wałęsą na niższy szczebel i nadać im mniej formalny charakter. W efekcie 17 grudnia przyjechał do niego płk Iwaniec, jako osobisty wysłannik Jaruzelskiego. Według wojskowego przewodniczący NSZZ „Solidarność” potraktował spotkanie z nim jako kolejną okazję do negocjacji z władzami. Miał różne koncepcje i pomysły, „którymi sypał jak z rękawa”. Ich stałym elementem było utrzymanie związku w kształcie sprzed 13 grudnia 1981 r. Według przywódcy związku warunkami niezbędnymi do rekonstrukcji kierowanego przez niego związku było uwolnienie internowanych i aresztowanych, a także określenie przez Prezydium KK NSZZ „Solidarność” „warunków politycznych” udziału związku w sprawowaniu władzy.

Ponadto Wałęsa deklarował gotowość do ustępstw wobec władz, miał nawet zapewniać: „Partia musi te wybory wygrać, sam będę fałszował kartki wyborcze, żeby wygrała”. Według Iwańca Wałęsa nie przyjmował do wiadomości, że stan wojenny zmienił dotychczasowe realia, i dopiero pod koniec rozmowy zdał sobie z tego sprawę. Zaproponował przeorientowanie związku, polegające na odejściu od polityki na rzecz spraw związkowych. Tę nową formułę programową przyjęłoby Prezydium Komisji Krajowej (KK), złożone z jego ludzi, a następnie zatwierdziłaby ją cała „krajówka”. „Żadna siła nie będzie w stanie odwieść go [Wałęsy – przyp. G.M.] od posiadanych koncepcji i poczucia własnej misji” – konkludował wojskowy. Zapewne tę rozmowę rządzący uznali za na tyle udaną, że dzień później (18 grudnia) z Wałęsą ponownie spotkał się Ciosek. Niestety, nie wiadomo, jaki był przebieg ich rozmowy.

Całość dostępna jest w 51/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.