Fryderyk Chopin opuścił Polskę w roku 1830 na krótko przed wybuchem Powstania Listopadowego. Swój ostatni koncert w ojczyźnie zagrał dokładnie 11 października 1830 roku, zbierając przy tym entuzjastyczne recenzje. Jak relacjonował „Kurjer Warszawski”:
„Nader przyjemny był wczorajszy wieczór dla lubowników muzyki. Nowy koncert E. mol, skomponowany i wykonany pierwszy raz publicznie przez JP. Szopena, znawcy uważają za jedno z szczytnych dzieł muzycznych”.
Chopin z dala od domu
W trzy tygodnie później Chopin udał się w zaplanowaną już wcześniej podróż do Wiednia. Ów pobyt był już dawno rozważany przez rodzinę genialnego muzyka. Ojciec Fryderyka, Mikołaj Chopin ubiegał się już od 1829 roku o zagraniczne stypendium dla syna „ażeby się na dobrych wzorach mógł dostatecznie kształcić”. Ministerstwo wyznań i oświecenia publicznego jednakże stypendium nie przyznało zatem rozpoczęto samodzielne przygotowania do zagranicznej podróży. Wybór padł na Wiedeń.
Nie bez znaczenia pozostał także czynnik zdrowotny – do ziem Królestwa Polskiego zbliżała się epidemia cholery. Chorowity Fryderyk nie miałby szans w starciu z tą epidemiczną chorobą. Czy czuł, że opuszcza Polskę na zawsze? Raczej tak. Już we wrześniu 1830 roku w liście do przyjaciela pisał: „(…) myślę, że wyjeżdżam po to, żebym na zawsze zapomniał o domu; myślę, że jadę umrzeć – a jak to przykro musi być umierać gdzie indziej, nie tam gdzie się żyło”.
Znamiennym pozostaje fakt, że przyjaciele zaśpiewali mu na pożegnanie: „Choć wyjeżdżasz w obce kraje, serce twoje w nas zostaje”.
„Wyjeżdżał do Wiednia zdobyć trochę doświadczenia, poobserwować życie muzyczne, a również z zamiarem udzielenia występów i wypromowania własnej osoby. W Wiedniu zaskoczyła go i wstrząsnęła nim informacja o wybuchu powstania w Warszawie” – mówił dr Mariusz Wrona, autor książki „Fryderyk Chopin. Poeta fortepianu” w audycji Hanny Marii Gizy z cyklu „Klub ludzi ciekawych wszystkiego”.
Przebywając na emigracji wielokrotnie zastanawiał się, czy nie wrócić do kraju i walczyć w obronie ojczyzny. W grudniu 1830 roku pisał do Jana Matuszyńskiego: „Przeklinam chwilę wyjazdu”.
Najgorsza wiadomość o klęsce Powstania Listopadowego dotarła do Chopina, gdy ten przebywał w Stuttgarcie. Z jego zapisków z tamtych dni wyłania się obraz wielkiej rozpaczy jaka ogarnęła młodego muzyka: „Wróg w domu […] o Boże, jesteś ty! – Jesteś i nie mścisz się! – Czy jeszcze ci nie dość zbrodni moskiewskich – albo – alboś sam Moskal! […] A ja tu bezczynny, a ja tu z gołymi rękami, czasem tylko stękam, boleję na fortepianie, rozpaczam”. Jak mówi tradycja, to właśnie na wieść o upadku Powstania Listopadowego miał Chopin napisać utwór: Etiudę c-moll op.10 nr 12, ostatnią z cyklu etiud, którą nazwano później – ze względu na dramatyzm utworu „Etiudą Rewolucyjną”.
Sam kompozytor zadedykował ją swojemu przyjacielowi, również genialnemu pianiście Ferencowi Lisztowi. Analizując brzmienie dzieła muzykolodzy wskazują, że wszystkie dźwięki zdają się wołać o pomstę i zemstę, jednak jasne zakończenie w tonacji c-dur jakby mówiło, że wszystko będzie dobrze, będzie sprawiedliwe i zwycięskie. Tym samym dźwięki utworu mają też znaczenie pozamuzyczne.
Co ciekawe, to właśnie Chopin niejako wyniósł etiudę na muzyczny piedestał. Do jego czasów były to bowiem utwory „szkoleniowe”, grane dla doskonalenie umiejętności pianistycznych. Tymczasem cały cykl etiud Chopina to zbiór odrębnych, niepowtarzalnych dzieł, które ukazały światu epokowe odkrycia Chopina w zakresie fortepianowej faktury, techniki pianistycznej, brzmienia, dynamiki, inwencji kompozytorskiej. Ich wykonanie wymaga ogromnego kunsztu i umiejętności.
Czytaj też:
Pomnik Chopina w Łazienkach. Trudna historia słynnego monumentuCzytaj też:
Fryderyk Chopin i George Sand. Przyjaźń czy kochanie? Burzliwy związek polskiego pianistyCzytaj też:
QUIZ: Wielcy kompozytorzy. Dopasuj dzieło do jego twórcy