Czy jego decyzja o wejściu do TRJN była aktem politycznej odwagi czy krańcowej naiwności? Jakie były kulisy jego ucieczki z kraju wobec coraz większego zagrożenia ze strony komunistów? Dlaczego Stanisław Mikołajczyk musiał uciekać z Polski?
W II RP i w rządzie emigracyjnym
Stanisław Mikołajczyk przyszedł na świat 18 lipca 1901 roku w Holsterhausen w Niemczech (Westfalia) w rodzinie polskich emigrantów; jego ojciec pracował w górnictwie. Niedługo później rodzina osiadła w okolicach Krotoszyna. Młody Stanisław, przesiąknięty patriotycznymi ideałami, zaangażował się w walkę w powstaniu wielkopolskim, a potem wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Szybko także zaangażował się w politykę. Mając 21 lat wstąpił do PSL „Piast”.
W tym samym czasie uzupełniał wykształcenie. Z racji, iż miał ukończone tylko 4 klasy szkoły powszechnej i kurs Szkoły Rolniczej w Swarzędzu, zapisał się od 1923 r. do Uniwersytetu Ludowego w Dalkach, gdzie odbył kilkumiesięczne kursy. Aktywnie pracował w terenie, tworząc struktury Związku Młodzieży Wiejskiej, którego został prezesem. Jego praca została dostrzeżona – już w 1931 r. zdobył mandat poselski i jako najmłodszy wiekiem parlamentarzysta zasiadł w Sejmie. Dał się poznać jako wróg komunizmu oraz sanacji. Był twarzą antyrządowego Wielkiego Strajku Chłopskiego z 1937 r.
Po wybuchu II wojny światowej Mikołajczyk walczył w wojnie obronnej jako starszy strzelec. Po napaści sowieckiej na Polskę wraz ze swoją jednostką przedostał się na Węgry, a z końcem 1939 r., przez Jugosławię, trafił do Paryża, gdzie już w styczniu 1940 r. został mianowany ministrem spraw wewnętrznych rządu RP na uchodźstwie. Dwa lata później objął stanowisko wicepremiera, jednakże współpraca między Mikołajczykiem a ówczesnym premierem, gen. Sikorskim oraz innymi politykami była daleka od ideału. Mikołajczyk, który złym okiem spoglądał na wszystkie osoby związane z sanacją, domagał się m.in. usunięcia ze stanowiska dowódcy Armii Krajowej generała Stefana „Grota” Roweckiego. Próbował również podporządkować sobie działający w kraju Związek Walki Zbrojnej-Armię Krajową, co spotkało się z ostrym sprzeciwem ze strony Sikorskiego.
Po niespodziewanej śmierci gen. Sikorskiego Mikołajczyk objął stanowisko premiera. Nieświadomy, że kluczowe decyzje dotyczące przyszłości Polski, w tym kształtu jej wschodniej granicy, rozegrały się poza plecami członków rządu RP na uchodźstwie – a konkretnie na konferencji w Teheranie (przełom listopada i grudnia 1943 r.) – rozpoczął zabiegi aby porozumieć się z Sowietami co do przebiegu wschodniej granicy Polski. Zależało mu bowiem, aby nie dopuścić do tego, aby Polska mieściła się między Odrą a tzw. linią Curzona, co oznaczało aneksję Kresów Wschodnich przez Moskwę. Gdy rok później podczas spotkania w Moskwie w obecności Stalina i Churchilla, dowiedział się, że „klamka” zapadła już rok wcześniej, podał się do dymisji. Dla polskiego rządu ustalenia z Teheranu okazały się szokiem. Miejsce Mikołajczyka zajął Tomasz Arciszewski.
Rosyjska ruletka
Wydawałoby się, że po ujawieniu prawdziwych zamiarów wielkiej trójki i przyjętej dymisji ze stanowiska premiera (z rządu RP na uchodźstwie odeszli wówczas wszyscy członkowie PSL), czas Stanisława Mikołajczyka dobiegł końca. Mimo to przez aliantów to właśnie Mikołajczyk został „namaszczony” do wykonania nad wyraz trudnej misji – miał pogodzić „polski” obóz komunistyczny z demokratycznym rządem RP na uchodźstwie.
Na konferencji w Jałcie w lutym 1945, wielka trójka (pod dyktando Stalina) ustaliła, że komunistyczny Rząd Tymczasowy zostanie uzupełniony o przedstawicieli obozu demokratycznego, co da mu w oczach społeczeństwa legitymację do sprawowania władzy. Jednym z pierwszych obowiązków nowego rządu miało być przygotowanie wolnych wyborów. Nad porozumieniem między dwoma obozami miała czuwać tzw. Komisja Dobrej Woli (w składzie ambasadorzy USA i Wielkiej Brytanii oraz minister spraw wewnętrznych ZSRS). Decyzje te otworzyło pole do działania dla Mikołajczyka, który w czerwcu 1945 r. w Moskwie wziął udział w rozmowach dotyczących utworzenia TRJN, do którego ostatecznie wszedł jako wicepremier i minister rolnictwa. Co kierowało Mikołajczykiem? Czy była to wiara, że – mimo wszystko – uda się w Polsce utrzymać choć pozory demokracji? Profesor Jerzy Eisler na antenie Polskiego Radia tak wypowiedział się o decyzji Mikołajczyka o przystąpieniu do TRJN:
„Usiadł do stołu z szulerami, wiedząc, że gra z szulerami, z oszustami i w pewnym momencie zaczął wygrywać. Gdyby przegrał, sprawy by nie było, ale zaczął wygrywać. Jego partnerzy szulerzy zorientowali się, że bez pozademokratycznych, pozaprawnych, pozaparlamentarnych sposobów nie są w stanie zdobyć i utrzymać władzy”.
Komuniści najpierw zfałszowali referendum z 1946 r. Podczas kampanii wyborczej, która nastąpiła niedugo później, rozpętała się już otwarta nagonka na działaczy PSL. Gdy rozpoczęły się aresztowania ludowców, rewizje prywatnych mieszkań, rugowanie z miejsc pracy oraz otwarte propozycje kierowane do członków PSL „spokój w zamian za wystąpienie z ugrupowania”, stało się jasne, że nie ma i nie będzie mowy o jakimkolwiek porozumieniu. PSL i Mikołajczyk jako ostatni bastion opozycji mieli przejść do politycznego niebytu. Zwieńczeniem bandyckich metod komunistycznych władz Polski były sfałszowane wybory ze stycznia 1947 r., kiedy oficjalne wyniki wskazały, że PSL otrzymał zaledwie 10 proc. poparcia.
Pętla wokół Mikołajczyka zaciskała się coraz bardziej. Choć teoretycznie chronił go immunitet poselski, to w październiku 1947 r. otrzymał (najprawdopodobniej od Stanisława Drobnera z PPS) informację, że ma wkrótce zostać aresztowany. Jak pisała Anna Kondek:
„Oficjalnym powodem zatrzymania miała być brytyjska nota skierowana do Mikołajczyka w czasie konferencji w Poczdamie. Dokument popierał domaganie się przez Polskę Szczecina. Mikołajczykowi zamierzano zarzucić, że podczas konferencji zataił pismo. Sam dokument nadesłano zaś prawdopodobnie z Moskwy. Aresztowani mieli zostać również trzej inni PSL-owcy: Stefan Korboński, Wincenty Bryja i Kazimierz Bagiński. Całej czwórce zamierzano urządzić proces pokazowy, zakończony wyrokami śmierci”.
Mikołajczyk po pomoc udał się do ambasady amerykańskiej. Wkrótce opracowany został szczegółowy plan ucieczki. Ostatecznie 21 października 1949 r. Mikołajczyk został przewieziony ciężarówką spod ambasady amerykańskiej do Gdyni. Tam zatrzymał się na śniadanie w domu sekretarza ambasady, a następnie jego samochodem został przewieziony do portu w Gdyni. Korzystając z nieuwagi polskiego strażnika, Mikołajczyk został zainstalowany w kajucie dla chorych na pokładzie angielskiego statku „Baltavia”. Szczęśliwie udało mu się dopłynąć mu się do Londynu, gdzie czekali już na niego żona i syn, którzy nie wrócili po zakończeniu działań wojennych do Polski. Następnie, w 1948 r. cała rodzina przeniosła się do USA. Mikołajczyk wciąż prowadził działalność polityczną. Zmarł 13 grudnia 1966 roku w Waszyngtonie.
Czytaj też:
Krew na krakowskim brukuCzytaj też:
Wielki Strajk Chłopski. Wiele ofiar i walki z policjąCzytaj też:
Wolność to dar i zobowiązanie. Niepodległa w 105. rocznicęCzytaj też:
Proces brzeski. Walka Piłsudskiego z wyimaginowanym zamachem stanu