Polacy na krucjatach

Polacy na krucjatach

Dodano: 

Krzyżowcy dotarli do Królestwa Jerozolimskiego wiosną 1148 r. Namówili króla Baldwina III, by w piekącym lipcowym upale wyruszyć na Damaszek. Była to interwencja bezsensowna, z czego nasz Piast nie do końca zdawał sobie sprawę. Emirat Damaszku prowadził przychylną Jerozolimie politykę, ale dla niedouczonych krzyżowców z Europy liczyła się sama nazwa miasta wzmiankowana w Biblii. Pod jego murami w okolicznych sadach doszło do bitwy, gdzie nasz książę miał okazję sprawdzić się w indywidualnej walce. Oblężenie ostatecznie trzeba było jednak zwinąć na skutek nieustannych kłótni pomiędzy Niemcami, Francuzami i rycerzami jerozolimskimi.

Z Sandomierza ku Ziemi Świętej

Henryk, jeden z synów Bolesława Krzywoustego, zwany potem Sandomierskim, dorastał w niespokojnych czasach. Ojca ledwo pamiętał, matka Salomea z Bergu zmarła, gdy był bardzo młody. Dzieciństwo spędził w Łęczycy, obserwując niegodne swary i intrygi braci łamiących testament ojca z 1138 r. i pogrążających kraj w wojnie. Ludzie dorastający w takich warunkach stają się albo tyranami, albo męczennikami. Henryk zapragnął zostać tym drugim. „Przejmowała go bowiem troska o sprawy wyższego rzędu, a jego wielkoduszny umysł gardził rzeczami ziemskimi i niskimi. Pełniąc bardzo dzielnie powinność rycerską, w walce z Saracenami marzył o zdobyciu palmy męczeńskiej. Ale los nie dał mu wtedy tego osiągnąć” – pisał Długosz.

Henryk, pod koniec lat 40. XII w., miał już w posiadaniu ziemię sandomierską, tak jak każdy z Piastów od najmłodszych lat uczony był rycerskiego rzemiosła. W 1149 r. walczył na Rusi w wojnie pomiędzy tamtejszymi książętami, pod dowództwem brata Bolesława Kędzierzawego. Do żeniaczki się nie palił. Wykorzystując pokój, jaki zapanował w Polsce po bratobójczych wojnach, zaczął zbierać wokół siebie chętnych do wyruszenia do Lewantu rycerzy. Wszyscy byli ochotnikami wybranymi przez młodego księcia ze względu na rycerskie umiejętności. Zachowały się imiona niektórych z nich: Racibór, Wit, Klemens, Pakosław, Przedwój, Wszebor, Otto, Męcina, Marcin, Jaksa. Którzy z nich pozostali w Lewancie na zawsze? Wiadomo tylko, że w latach po powrocie z krucjaty trzej ostatni występują w dokumentach Henryka jako świadkowie.

Zebranie wojska to nie wszystko. Henryk i jego rycerze musieli zatroszczyć się o pieniądze na podróż, zwłaszcza opłacenie statków z Konstantynopola do Akki. O noclegi nie musieli się martwić – jako krzyżowcy mieli zagwarantowany pobyt w każdym chrześcijańskim klasztorze.

Na mury Askalonu!

Henryk wyruszył jesienią 1152 r. Dróg z Sandomierza na południe wiodło kilka i wszystkie łączyły się w stolicy Węgier – Budzie. Mógł zatem ruszyć traktem przez przełęcz Barwinek, na Górne Węgry (dziś Słowacja), przez Koszyce. Może jednak, chcąc złożyć śluby w obecności biskupa, zahaczył o Kraków. Droga stąd omijała Tatry przez dolinę Popradu lub Orawę. Z Budy musiał Henryk iść na Belgrad (już Bizancjum), Nisz, Filipolis (Płowdiw), Adrianopol (Edirne) do Konstantynopola. Stamtąd statkami do Akki lub innego lewantyjskiego portu. Wyprawa ta zajęła pięć miesięcy.

Gdzie rycerze Henryka mogli wykazać się w 1153 r.? Wojska króla Jerozolimy Baldwina III oblegały akurat Askalon, nadmorską enklawę muzułmańską pośród ziem chrześcijańskich. Książę, według Długosza, stracił na krucjacie mnóstwo ludzi. W czasie oblężenia (przyjmijmy, że w nim uczestniczył) jego męstwo musiało być zauważone przez joannitów. To właśnie ich mistrz, Rajmund z Le Puy, namawiał Baldwina do ostatecznego szturmu, kiedy wydawałoby się, że wszelkie fortele i ataki zawiodły. Przyjaźń Henryka z walecznymi mnichami była bliska, albowiem po powrocie z wyprawy Henryk ufunduje im kościół w Zagości, dodając im do tego kilkuset chłopów, rzemieślników i bydło.

Piast powrócił do Polski w 1154 r. „Zarówno bracia Bolesław, jak Mieczysław, jak i wszyscy panowie Polscy przyjęli go z ogromną czcią i szczerą radością. Dzięki jego opowiadaniom zaczęły się szerzyć i rozpowszechniać wiadomości o stanie, położeniu i organizacji Ziemi Świętej oraz o zawziętych i krwawych walkach prowadzonych z barbarzyńcami w jej obronie” – pisał Długosz. Henryk stał się jeszcze bardziej uduchowiony. Wzorem mnichów zapuścił brodę. Tytułował się bardzo skromnie, dał się poznać jednak jako sprawny władca, pragnący zaszczepić kilka osiągnięć cywilizacyjnych w swojej domenie. To podobno on na ziemi sandomierskiej rozpowszechnił grę w szachy. Zginął na jesieni 1166 r. w czasie wyprawy na Prusów, w wyniku zdrady przewodników, w zasadzce pośród gęstych kniei i bagien.

Szlakiem Henryka

W 1162 r. do Ziemi Świętej wyruszył Jaksa z Miechowa, jeden z bardziej znanych polskich możnych, zięć oślepionego przez Władysława Wygnańca, wojewody Piotra Włostowica. Hojny fundator kościołów i klasztorów. Wraz z nim wyruszyć mieli rycerze Wojsław Trojanowic z Powałów, brat biskupa krakowskiego Gedki oraz Jan Gniewomir, właściciel Rudaw pod Krakowem. Jaksa trafił na dość spokojne dla Lewantu czasy. W roku 1163 jedynym większym starciem zbrojnym w Ziemi Świętej była odsiecz joannickiej fortecy Krak de Chevaliers. Walki toczyły się o obóz muzułmański rozłożony pod wzgórzem, na którym stała twierdza i zakończyły się zwycięstwem krzyżowców. Być może tam właśnie miecze Jaksy, Jana i Wojsława posmakowały saraceńskiej krwi.

W 1189 r. po klęsce pod Hittin i zdobyciu przez Saladyna Jerozolimy ogłoszono w Europie trzecią krucjatę. Przewodzili jej cesarz Fryderyk Barbarossa, królowie Anglii Ryszard Lwie Serce oraz Francji Filip II August. Nie doprowadziła ona do odzyskania świętego miasta, lecz krzyżowcy odnieśli kilka spektakularnych sukcesów nad wojskami Saladyna (Arsuf, Jaffa). W krucjacie brał udział Dzierżko, brat Wita, biskupa płockiego. W 1190 r. ów pobożny rycerz sporządził testament, przewidując, że z wyprawy może nie powrócić żywy. Kilka lat przed ogłoszeniem trzeciej krucjaty do Ziemi Świętej zawitał małopolski rycerz Wielisław Jerozolimczyk.

W 1217 r. odbyła się piąta krucjata, w której początkowej fazie miał uczestniczyć jakiś polski książę. Współcześni badacze drogą eliminacji wskazali Kazimierza Opolskiego. Jego ziemie, dość wówczas bezpieczne, nie były zwolnione z obowiązku krucjatowego, tak jak Mazowsze czy Wielkopolska walczące z Prusami. Tak jak w przypadku poprzednich krzyżowców nie wiadomo wiele na temat walk, jakie toczył Kazimierz. Mógł brać udział w nieudanym obleganiu twierdzy na górze Tabor. Piąta wyprawa była generalnie pasmem bezsensownych strategicznie posunięć. Król Węgier Andrzej II przekroczył na przykład Jordan tylko po to, by zdobyć relikwie w postaci amfor, które były podobno używane w cudzie galilejskim. Kazimierz natomiast przywiózł z krucjaty zdobycz bardziej ziemskiej natury – bułgarską księżniczkę Wiolę.

Po 1241 r. ślad po polskich rycerzach na lewantyńskich szlakach zanika. Polska stanęła w obliczu potwornego zagrożenia mongolskiego. Na północy wciąż aktywni byli Prusowie. Nowym niebezpieczeństwem stali się Jaćwingowie i Litwini. Krzyżacy dokonujący w XIII w. podboju ich ziem chętnie przyjmowali piastowską pomoc. Leszka Białego odpowiadającego papieżowi, że nie wyruszy do Ziemi Świętej, bo nie ma tam piwa, nie możemy traktować tylko jako kawalarza. Ów książę miał na głowie naprawdę poważne kłopoty.

Artykuł został opublikowany w 3/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Autor: Jakub Ostromęcki