80 lat temu Niemcy po raz pierwszy użyli śmiertelnego gazu Cyklon B

80 lat temu Niemcy po raz pierwszy użyli śmiertelnego gazu Cyklon B

Dodano: 
Niemiecki obóz KL Auschwitz-Birkenau
Niemiecki obóz KL Auschwitz-Birkenau Źródło: Wikimedia Commons / Paweł Sawicki
Wykorzystanie gazów bojowych podczas I wojny światowej służyło postępom na froncie. Trzy dekady później wykorzystano tego typu specyfik do czegoś o wiele straszniejszego.

Po dojściu Adolfa Hitlera do władzy wiadomo było, że oprócz ambicji imperialistycznych reżim nazistowski przepełniony jest nienawiścią do wielu nacji i innych kultur. Wraz z kolejnymi podbojami, Niemcy zamierzali przejść do realizacji swojej zbrodniczej ideologii - szczególnie wymierzonej wobec Żydów, Polaków oraz innych narodów wschodniej Europy. Narzędziem mającym służyć do eksterminacji niewinnej ludności miał być Cyklon B.

Zaskakujące początki

Cyklon B to tak naprawdę ziemia okrzemkowa nasączona cyjanowodorem. Tą chemiczną strukturę opracował, co ciekawe naukowiec żydowskiego pochodzenia – Fritz Haber. Pierwotnym przeznaczeniem substancji były sprawy sanitarno-higieniczne. Bowiem specyfik miał służyć dezynfekcji i deratyzacji. Sam wynalazca z racji swojego pochodzenia musiał opuścić Niemcy po dojściu nazistów do władzy

Pierwsze próby

Po raz pierwszy Cyklon B został użyty we wrześniu 1941 roku w głównym obozie w Auschwitz. Ofiarami tego przerażającego eksperymentu byli wówczas radzieccy jeńcy wojenni. Pierwszy test gazu nie zadowolił jednak w pełni Niemców. Dzień po eksperymencie część ofiar wciąż jeszcze żyła, co było spowodowane użyciem zbyt małej ilości cyklonu B lub jego ulotnieniem się przez szczeliny w ścianach. Kolejna próba odbyła się już w obecności komendanta obozu Rudolfa Hössa. Gaz był wykorzystywany nie tylko w Auswitz-Birkenau. Cyklon B zabijał również więźniów na Majdanku, Bełżcu, Stutthofie i innych niemieckich obozach koncentracyjnych.

Przerażająca śmierć

Cyklon B powodował przerażającą śmierć. Ofiary dusiły się, łzawiły im oczy, a ciało pokrywało się wybroczynami. Ponadto gaz powodował ogromny krwotok wewnętrzny. Tak straszne objawy były powodem skomplikowanej reakcji chemicznej, która zachodziła w organizmie człowieka po interakcji z gazem. Wnikał on bowiem do organizmu powodując blokadę procesu uwalniania tlenu z czerwonych krwinek. Biorąc pod uwagę dawki preparatu stosowane w niemieckich obozach zagłady należy stwierdzić, iż więźniowie umierali po około pół godziny, konając w straszliwych konwulsjach. Łącznie Niemcy uśmiercili w ten sposób ok. miliona osób, głównie w Birkenau. Tylko ten jeden obóz zużył od 1942 do 1945 roku aż 24 tony cyklonu B.

Świadkiem działania cyklonu b był Czesław Głowacki – więzień Auschwitz. – Przypominam sobie właśnie pierwszą próbę gazowania na bloku 11. W piwnicy urządzone zostały bunkry, uszczelnione workami z piaskiem. Do tych bunkrów wpędzono stu – o ile sobie przypominam – jeńców sowieckich, którzy przyjechali do obozu z pierwszym transportem. Do drzwi była przymocowana sztaba, która je uszczelniała. Kiedy jeńcy zostali wpędzeni do tych komór, przyszedł Kler [Klehr], który był SS-manem sanitarnym na terenie obozu, wrzucił tam dwie puszki z gazem i zamknął komorę. Tam byli ci jeńcy sowieccy. (…) Było tam sześć bunkrów, do których wpędzono około stu ludzi. Dopiero po trzech dniach bunkry te zostały otworzone i my, tzn. nasze komando, zostaliśmy zawołani do wynoszenia trupów. Byłem więc świadkiem otworzenia bunkrów przez Klehra i myśmy zwłoki tych zagazowanych wynosili na dziedziniec bloku 11, a stamtąd wywieziono je do krematorium, które było w Oświęcimiu i przy komendanturze – mówił przed Najwyższym Trybunałem Narodowym.

Czesław Głowacki, ponadto opisał z dużą dokładnością widok tego, co potrafił zrobić z ludźmi niemiecki przemysł śmierci. – Widok był straszny. Widziałem te wszystkie trupy. Wszyscy się pchali do drzwi, szukali powietrza. Chwytali się za głowy. Wyrywali sobie włosy, bo w rękach mieli włosy. Widać było, że przechodzili straszne męczarnie, poznać to można było po twarzach, zwłoki leżały jedne na drugich. Jedni drugich gryźli po rękach, nogach. Widok był makabryczny. To była pierwsza próba gazowania. Gazowano cyklonem B, który przedtem służył do dezynfekcji lagru – zeznawał były więzień Auschwitz

Czytaj też:
Fabryka śmierci. Historia niemieckiego obozu zagłady Stutthof
Czytaj też:
Święty Maksymilian Maria Kolbe – męczeńska śmierć za drutami Auschwitz

Źródło: DoRzeczy.pl