Niemcy Wawelu nie zburzyli, lecz postanowili przebudować wiele jego elementów. Po wojnie należało przywrócić go do dawnej świetności, zgodnie z historycznym założeniem. Było to możliwe dzięki pracującemu jeszcze przed wojną na Wawelu, profesorowi Adolfowi Szyszko-Bohuszowi.
Niemcy zajmują wawelskie wzgórze
Niemcy weszli na Wawel już 6 września 1939 roku. Generał Franz Schubert w towarzystwie innych oficerów zakomunikował profesorowi Szyszko-Bohuszowi, że w imieniu Adolfa Hitlera, przejmują oni władzę nad Wawelem. Tymczasowym zarządcą zamku ustanowili natomiast organistę katedry wawelskiej, Fryderyka Borgiela, który, jak się okazało, był niemieckim konfidentem. Tego samego dnia na Baszty Senatorskiej pojawiła się flaga ze swastyką. Nazwa Kraków i Wawel miały w symboliczny sposób zniknąć z polskiego słownika. Od chwili zajęcia miasta przez Niemców był to tylko Krakau, zaś Wawel: Krakauer Burg lub Burgstadt (wzgórze wawelskie).
Wkrótce w niemieckiej gazecie ukazującej się w Krakowie pt. „Krakauer Zeitung” pisano: „Tu bije serce dzisiejszego Generalnego Gubernatorstwa i zasila arterie tego zaniedbanego kraju zdrową krwią, która na nowo wszystko ożywia”.
Na początku wszystkich pracujących na Wawelu Polaków wyrzucono z pracy (niektórym pozwolono później wrócić na Wawel, aby pracowali na mało znaczących stanowiskach), usunięto też wszystkich duchownych posługujących w katedrze. Część osób, m.in. Szyszko-Bohusz, zostali na jakiś czas aresztowani. Niemcy chcieli wyciągnąć od nich informacje, co stało się na przykład z arrasami. Przekonano ich jednak, że wiele zabytków, w tym arrasy, zostały wywiezione za granicę jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Te informacje potwierdził „zarządca” Borgiel, więc naukowcy zostali wypuszczeni na wolność.
Niemcy myśleli prawdopodobnie, że wzgórze wawelskie wciąż pełni funkcję twierdzy, jak miało to miejsce w czasie zaborów. Byli zdziwieni, że zamek już od dawna nie pełni funkcji militarnych. Nie rozlokowano tam więc potężnego garnizonu. Zamieszkali tam natomiast niemieccy dygnitarze, m.in. dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie Friedrich Wilhelm Krüger.
Najsłynniejszym „lokatorem” na Wawelu był jednak Generalny Gubernator Hans Frank. Przybył on do Krakowa 7 listopada 1939 roku, po tym, gdy w Berlinie zapadła decyzja, że „stolicą” GG ma zostać Kraków. Warszawa została już wtedy skazana na zagładę, a Zamek Królewski planowano zburzyć.
Frank miał wobec Wawelu duże plany. Chciał urządzić tam „prawdziwie” renesansowy dwór. Niektórzy, jak Joseph Goebbels, nazywali go, z większym czy mniejszym, przekąsem, „królem Polski”. Remonty Wawelu według koncepcji Franka nie miały jednak nic wspólnego z wyrafinowaniem. Na przykład z Sali Senatorskiej uczyniono kino, gdzie indziej stworzono kasyno. Tylko dzięki sabotowaniu różnych prac przez Polaków, udało się uchronić zamek od katastrofalnych dla jego dziedzictwa przeróbek.
Konspiracja
Jedną z osób, najbardziej znaną, której Niemcy pozwolili dalej pojawiać się na Wawelu, był profesor Adolf Szyszko-Bohusz. Pracował on jako rysownik i nie miał w teorii wiele do powiedzenia. Jego obecność na zamku miała jednak z perspektywy czasu kolosalne znaczenie. Od samego początku profesor dbał, aby Niemcy nie zdewastowali doszczętnie historycznych wnętrz, notował wszystkie zmiany, rozrysowywał, co Niemcy zmienili, aby później, bez szkody dla bryły budynku, usunąć dziwne przeróbki. Do tego w tajemnicy przed niemieckimi zarządcami konserwował wawelskie zabytki, niektóre także zdołał ukryć, aby nie dostały się w ręce okupanta.
Bywało, że Niemcy niemal łapali go na „gorącym uczynku”, lecz szczęśliwie nie byli w stanie udowodnić mu żadnej dywersji czy sabotażu. Szyszko-Bohusz wykazywał się ogromną odwagą, co odbiło się w końcu na jego zdrowiu. W 1942 roku przeszedł zawał. Doczekał jednak wyzwolenia Krakowa i samego Wawelu z niemieckich łap. Dzięki jego tytanicznej pracy i poświęceniu udało się przywrócić Wawelowi dawny blask po zakończeniu wojny. Profesor Szyszko-Bohusz zmarł jednak niedługo później, mając 65 lat, w 1948 roku.
Przez kilka lat okupacji Niemcy wywieźli z całego Krakowa i samego Wawelu niezliczoną ilość zabytków. Nie sposób wskazać, jak wiele przedmiotów i elementów dekoracyjnych to było. Dzieła sztuki kradli właściwie wszyscy, od niemieckich żołnierzy i urzędników, po samych najwyższych dygnitarzy. Sam Hans Frank rabował najcenniejsze dzieła, nawet te zarezerwowane ponoć dla Adolfa Hitlera. Czym bardziej zbliżały się do Krakowa wojska sowieckie, tym skala niemieckiej grabieży była większa. Hans Frank uciekł z Krakowa w styczniu 1945 roku. 4 maja został jednak schwytany i rozpoznany przez Amerykanów.
Czytaj też:
"Coś najpodlejszego". Niemcy uprowadzają polskie dzieciCzytaj też:
Mord w Lidicach i niemiecka zemsta. Wieś zniknęła z powierzchni ziemiCzytaj też:
"Wieszanie Greisera". Ostatnia publiczna egzekucja w Polsce