Żydzi błagali o zbombardowanie Auschwitz. Dlaczego alianci odmówili?

Żydzi błagali o zbombardowanie Auschwitz. Dlaczego alianci odmówili?

Dodano: 
Węgierscy Żydzi w Auschwitz-Birkenau
Węgierscy Żydzi w Auschwitz-Birkenau Źródło: Wikimedia Commons
- Gdy alianci zaczęli się zastanawiać nad wykonalnością takich planów, ponad 400 tys. Węgierskich Żydów zostało już zamordowanych - mówi Laurence Rees, brytyjski znawca dziejów II wojny światowej, autor książki „Holokaust. Nowa historia”.

PIOTR WŁOCZYK: Alianci nigdy nie zbombardowali komór gazowych ani krematoriów w Auschwitz-Birkenau. Dlaczego?

LAURENCE REES: Niewątpliwie byłby to wspaniały gest wobec mordowanych Żydów, ale musimy pamiętać o kilku ważnych argumentach. Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie: Kiedy alianci się dowiedzieli o działaniu fabryki śmierci w Auschwitz-Birkenau? Mówimy o późnej wiośnie 1944 r., gdy zdecydowana większość ofiar Holokaustu została już wymordowana. Gdy alianci zaczęli się zastanawiać nad wykonalnością takich planów, ponad 400 tys. Węgierskich Żydów zostało już zamordowanych.

Wciąż jednak komory gazowe i krematoria pracowały. Można było spróbować coś z tym zrobić.

Tak, ale gdy przyjrzymy się temu problemowi, widać, jak wiele tu pytań. Pierwsze: Jak można było precyzyjnie zbombardować tylko krematoria i komory gazowe, bez narażania na ryzyko baraków więźniów? Pamiętajmy, że mówimy o realiach II wojny światowej, gdy precyzyjne zbombardowanie kilku konkretnych budynków było kolosalnym problemem. Pytanie, co by się stało, gdyby doszło do błędu – co było bardzo prawdopodobne – i bomby spadły na baraki? Doszłoby do masakry, za którą odpowiadaliby alianci. Nawet jednak gdyby wysłano samoloty w tak nieprawdopodobnie trudną misję i zakończyłaby się ona sukcesem, czy zrównanie z ziemią komór gazowych i krematoriów zatrzymałoby mordy?

Komory gazowe nie były najbardziej efektywną metodą masowej eksterminacji?

Tak, były, ale Niemcy mieli już przećwiczone inne skuteczne metody mordowania. Choćby w Babim Jarze w Kijowie zabili dziesiątki tysięcy ludzi za pomocą broni maszynowej. To samo powtórzyło się podczas operacji „Dożynki” na terenie dystryktu lubelskiego w GG. Myślę, że nawet gdyby udało się przeprowadzić taką misję bombową, to w ostatecznym rozrachunku nie pozwoliłoby to na uratowanie nawet jednego życia.

A jednak Winston Churchill – w przeciwieństwie do prezydenta USA – poważnie brał to pod uwagę. Gdy w lipcu 1944 r. Światowy Kongres Żydów w Genewie apelował o zniszczenie komór gazowych, Churchill napisał do Anthony’ego Edena: „Niech pan uzyska od sił powietrznych, ile się da, a w razie potrzeby powoła się na mnie”. Dlaczego dobre chęci Churchilla okazały się tu niewystarczające?

Ponieważ brytyjskie ministerstwo lotnictwa przedstawiło te wszystkie wątpliwości, o których już wspomniałem. Pojawiła się sugestia, żeby zajęli się tym Amerykanie, którzy byli wyspecjalizowani w przeprowadzaniu nalotów w dzień – jak wiadomo, taką operację trzeba byłoby przeprowadzić za dnia. Amerykanie jednak nie wykazali tu dużego entuzjazmu. (...)

Dlaczego Amerykanie nie zamierzali przeprowadzić takiej operacji? Jakiej - wstrząsającej - argumentacji używał w tej kwestii David Ben Gurion? Z jakiego powodu alianci nie zbombardowali nawet torów do obozu śmierci? Dlaczego na ostatnim etapie Zagłady doszło w tej sprawie do poważnych napięć na linii Himmler-Hitler? Cały wywiad dostępny w najnowszym numerze miesięcznika!

Cały wywiad dostępny jest w 1/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.