Telefon wynaleziony został przez Aleksandra Grahama Bella w 1876 roku – tak przynajmniej na ogół się podaje. Nie był on jednak pierwszą osobą, która opracowywała urządzenie do głosowego porozumienia się na odległość. Innym pionierem w tej dziedzinie był Włoch Antonio Meucci, który swoje urządzenie nazwał „teletrofono”. W tym samym czasie, co Bell, nad telefonem pracował jeszcze Amerykanin Elisha Gray. Przez część historyków to właśnie on uważany jest za faktycznego twórcę telefonu. Bell jest jednak dużo bardziej popularny, gdyż jako pierwszy zgłosił swoje urządzenie do urzędu patentowego. Dzisiaj trudno już stwierdzić, w głowie którego konstruktora idea telefonu pojawiła się najpierw.
Telefony w Królestwie Polskim
Pierwszy telefon pojawił się w Warszawie w 1877 roku, rok po uzyskaniu patentu przez Aleksandra Bella. W tym samym roku rozpoczęła się na ziemiach polskich ich produkcja.
W Królestwie Polskim pierwsze próby z telefonami przeprowadzono w dniach 7 i 9 grudnia 1877 roku. Do transmisji wykorzystany został tor telegraficzny telegrafu Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej na odcinku Warszawa-Skierniewice. Próby okazały się pomyśle. Podjęto wówczas decyzję, że w przyszłości budowane będą osobne linie dla telegrafu i telefonu.
Już w kolejnym roku w różnych miejscach na ziemiach polskich zaczęto organizować pokazy „promocyjne” nowego urządzenia. Telefony pokazywano na ulicach polskich miast, najwięcej w Warszawie, gdzie wkrótce linia telefoniczna połączyła aparat telefoniczny znajdujący się w cukierni Semandiego w Ogrodzie Saskim i ten zlokalizowany w zakładzie optycznym Jakuba Pika w przy ulicy Niecałej 7.
Pierwsza sieć telefoniczna w Królestwie Polskim powstała w Warszawie w 1882 roku. Budowało ją amerykańskie przedsiębiorstwo The International Bell Telephone Company. Centrala telefoniczna była początkowo wyposażona w cztery łącznice telefoniczne, każda o pojemności 50 numerów (czyli łącznie 200 numerów). W 1884 roku można było uruchomić trochę ponad 400 numerów, a rok później 520 numerów.
Wcześniej niż w Królestwie Polskim, ale na terenie dzisiejszej Polski, telefony pojawiły się we Wrocławiu. Centrala telefoniczna powstała tam w 1881 roku.
Telefony w czasach II RP
Krótko po zakończeniu I wojny światowej w Warszawie funkcjonowało 2,5 tysiąca numerów telefonicznych. Około 1922 roku było ich już aż 31 tysięcy.
Sam aparat telefoniczny nie należał do najdroższych – wiele urządzeń, także używanych, sprowadzano z Zachodu. Miesięczny abonament telefoniczny nie był drogi – standardowy kosztował od 10 do 12 ówczesnych złotych. Pozwalał on na wykonanie 75 połączeń. Abonament droższy, którego koszt wynosił 18 złotych, dawał możliwość wykonania 200 połączeń.
Dlaczego połączeń? Koszt używania telefonu obliczano bowiem na ilość połączeń, a nie na ich długość. Kiedy już się do kogoś dodzwoniono, można było rozmawiać przez dowolną ilość czasu. Każde dodatkowe połączenie, powyżej limitu abonamentu, kosztowało około 70 groszy. Podczas rozmów należało jedynie… uważać na swoje słownictwo. Za przekleństwa można było zostać odłączonym od sieci.
Ministerstwo Poczt i Telegrafów oprócz oczywistej możliwości przeprowadzania rozmów, oferowało także inne usługi.
Biuro Zleceń mogło np. zostać kimś w rodzaju „automatycznej sekretarki”. Udzielano krótkiej informacji osobom zgłaszającym się pod numer zleceniodawcy, gdzie ten się znajduje, pod jakim numerem telefonu można go zastać czy wyjechał i kiedy wróci. Po powrocie do domu zleceniodawca dzwonił do Biura Zleceń, gdzie powtarzano mu wszystkie wiadomości od dzwoniących.
Do Biura Zleceń można było zlecić również usługę wykonania telefonu do jakiegoś abonenta i przekazania mu jakiejś wiadomości, a także zamówić sobie budzenie. Telefoniczne budzenie kosztowało około 2 dzisiejszych złotych. Za 3 złote można było także zamówić usługę codziennego podawania dokładnej godziny. Telefonistka dzwoniła każdego dnia do zleceniodawcy i mówiła, która jest godzina. W czasach, gdy nie wszyscy mieli zegarki, była to usługa wielu osobom potrzebna.
W czasach PRL
Paradoksalnie dopiero w czasach PRL telefon stał się dobrem prawdziwie luksusowym. Aby otrzymać aparat telefoniczny i zostać podłączonym do sieci należało złożyć stosowane podanie i czekać na decyzję. Czekanie trwało niekiedy całe lata. W 1984 roku na przyłączenie do sieci czekało aż 1,3 miliona ludzi.
Ci, którzy nie mieli szczęścia i telefonu władza im jeszcze nie podłączyła, mieli do dyspozycji co najwyżej budki telefoniczne. W 1984 roku istniało w Polsce niemal 23 tysiące automatów telefonicznych. Co roku wiele z nich było niszczonych lub zwyczajnie znikało. Do automatów ustawiały się często bardzo długie kolejki, co powodowało, że trudno było przeprowadzić dłuższą czy nawet bardziej osobistą rozmowę.
Innym, chyba największym mankamentem automatów telefonicznych było to, że zwyczajnie nie działały. Nie dało się wykręcić numeru, wrzucić monety. Przeróżne komiczne i absurdalne sytuacje związane z korzystaniem z budek telefonicznych ukazywano w filmach. Do kanonu polskiego kina przeszły „budkowe” sceny z „Rozmów kontrolowanych”.
Do lat 70. rozmowy mogły być realizowane jedynie w obrębie miasta, czy regionu. Wszystkie międzymiastowe i międzynarodowe połączenia należało zrealizować za pośrednictwem poczty.
Budki telefoniczne istniały w Polsce jeszcze całkiem niedawno. Dziś niemal w ogóle się ich już nie spotyka, co paradoksalnie nie jest wcale dla państwa zbyt dobre, bowiem w sytuacji jakiegoś kataklizmu, kiedy maszty telefoniczne ulegną zniszczeniu, „standardowa” sieć telefoniczna wciąż mogłaby działać.
Czytaj też:
Jan Szczepanik. Genialny wynalazca-samouk. Życie i wynalazkiCzytaj też:
Geniusz, robot czy zwykłe oszustwo? Czym był „mechaniczny Turek”Czytaj też:
Łapanka mózgów. Operacja „Ossoawiatin” podstawą sowieckiego programu rakietowego