Na temat zbrodni kierowanej przez niego grupy wykolejeńców, nazywanej „rodziną Mansona” powstało kilkadziesiąt książek. Jego postać pojawiała się w wielu filmach, serialach, a jedna z gwiazd amerykańskiej sceny muzycznej, uprawiający pop-satanizm dla nastolatków Marilyn Manson, właśnie od niego „pożyczył” drugi człon swojego pseudonimu.
Jak ten mierzący 1,57 m życiowy nieudacznik i półanalfabeta był w stanie omotać kilkadziesiąt kobiet (to one stanowiły większość jego wyznawców i to dzięki nim przyciągał do swojej grupy nielicznych mężczyzn, oferując im ich ciała) i przekonać wszystkich tych ludzi do swojej pokracznej filozofii łączącej hippisizm, scjentologię i elementy hitleryzmu?
Vincent Bugliosi, prokurator, który wsadził Mansona za kratki miał na to swoją teorię. „Mamy tysiące naprawdę złych, przebiegłych manipulatorów, mieliśmy też bardziej brutalne zabójstwa niż te popełnione przez »rodzinę Mansona«. Dlaczego więc wciąż rozmawiamy o Charlesie Mansonie? Ponieważ miał on cechę, którą ma jedna tysięczna jednego procenta ludzi. Wytwarzał wokół siebie aurę” - powiedział Bugliosi, który sam napisał o Mansonie książkę („Helter Skelter” sprzedała się w ponad siedmiu milionach egzemplarzy).
Manson, wychowywany przez matkę kryminalistkę (urodziła go mając 16 lat), najlepsze lata swojego życia spędził w poprawczakach albo w więzieniu. Już jako nastolatek gwałcił, rabował i był alfonsem. Gdy w 1967 roku wyszedł na wolność po kolejnej, tym razem sześcioletniej odsiadce, zebrał wokół siebie w Kalifornii grupę młodych wykolejeńców, którym prał mózgi podczas narkotycznych seansów. Komuna pod jego wodzą pomieszkiwała m.in. nieopodal Los Angeles na terenie opuszczonego „miasteczka”, w którym kręcono wcześniej westerny. Ważną rolę w zacieśnianiu więzów pomiędzy członkami „rodziny Mansona” odgrywały, według opowieści jej członków, dzikie orgie.
Czytaj też:
Czerwony Spartakus. Jak komuniści z Hollywood sfałszowali historię
Poza żądzą przewodzenia swojej małej sekcie, Manson miał jeszcze jedno marzenie – chciał zostać znanym muzykiem. Jeszcze podczas odsiadki w więzieniu nauczył się gry na gitarze. Jego piosenki były na tyle dobre, że zwróciły uwagę Dennisa Wilsona, perkusisty Beach Boys. Manson był pewien, że zażyła znajomość z Wilsonem otworzy mu drogę do kariery. Skończyło się wielkim zawodem. Piosenka Mansona „Cease to Exist” została przez Beach Boysów przerobiona na kawałek „Never Learn Not to Love”. Manson poczuł się okradziony.
Ostatecznie marzenia Mansona o karierze zabiło odrzucenie jego materiału przez producenta Terry'ego Melchera. Producent mieszkał nieopodal Beverly Hills w luksusowym domu, który następnie został wynajęty przez Romana Polańskiego i jego żonę. Manson znał ten dom i kojarzył mu się on jak najgorzej...