Duchowy przywódca ruchu dysydenckiego w Związku Sowieckim, laureat pokojowego Nobla, akademik Andriej Sacharow określił go jako „walkę o prawa człowieka”. Często zjawisko to określano również jako „ruch obrońców praw człowieka”, a jego uczestników nazywano obrońcami praw teoretycznie zagwarantowanych przez sowiecką konstytucję. W warunkach ówczesnego ZSRS jedynie podobne podejście do działalności opozycyjnej było w stanie wywołać stosunkowo tolerancyjną reakcję władz. Dysydentów potępiano, skazywano na stosunkowo łagodne wyroki, wysyłano z kraju, ale nie niszczono fizycznie jak za Stalina. Świadoma apolityczność ruchu dysydenckiego stanowiła pod tym względem jakby niepisaną umowę między dysydentami i władzami komunistycznymi.
Jeden z czołowych teoretyków dysydentyzmu Paweł Litwinow uważał za konieczne podkreślanie na każdym kroku „apolityczności” ruchu w obronie praw człowieka. Inny znany teoretyk Walery Czalidze rozpatrywał samoograniczenie opozycjonistów sowieckich jako zło konieczne, ale również niezbędny pierwszy krok do następnego etapu walki z reżimem – pełnej działalności politycznej.
Ruch dysydencki narodził się w latach 60. ubiegłego stulecia na fali Chruszczowowskiej destalinizacji, zwanej również „odwilżą”. Terminem „dysydent” (łac. „niezgadzający się”) określano zarówno neoleninowców, pragnących naprawy życia wewnętrznego partii, jak i monarchistów, socjalistów, ukraińskich, gruzińskich, ormiańskich, tatarskich i innych nacjonalistów. Dysydentami również byli przedstawiciele różnorodnych odłamów religijnego protestantyzmu i zakazanych religii, pacyfiści, faszyści, anarchiści i chrześcijańscy demokraci, przedstawiciele tzw. narodów ukaranych innych odłamów ówczesnej sowieckiej opozycji. Jednak nigdy ruch opozycyjny w ZSRS nie był zjawiskiem masowym, jak to się zdarzyło w Polsce w epoce Solidarności.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.