Dziesięć lat temu, 16 maja 2014 r., zmarł Marek Nowakowski, jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich drugiej połowy XX w., mistrz krótkiej formy prozatorskiej, najbardziej warszawski z warszawskich twórców. Niemal w przededniu rocznicy obłąkane „ministry” z resortu edukacji usunęły z listy lektur jego „Raport o stanie wojennym” – najważniejsze świadectwo literackie tego podłego czasu, kiedy to gen. Jaruzelski wypowiedział wojnę swemu narodowi.
W „Wiwisekcji powszedniości. Studium wczesnej twórczości Marka Nowakowskiego” Krzysztofa Kosińskiego czytamy: „Najszerzej Nowakowski opowiedział o kulisach powstania »Raportu…« w wywiadzie przeprowadzonym z nim przez – poznaną wcześniej za pośrednictwem historyka Andrzeja Paczkowskiego – Annę Rabinovitch dla tygodnika »Liberation« 13 lipca 1983 r., wkrótce po przyznaniu mu Nagrody Wolności przez francuski PEN Club. »Dla mnie pisanie jest formą kamery literackiej […]. Punktem wyjścia jest zawsze doświadczenie osobiste, obserwacja życia. Moje doświadczenie pisarza pozwoliło mi odtworzyć rzeczywiste wydarzenia. Tekst pozostaje bardzo bliski rzeczywistości. Tak dla mnie, jak i dla wszystkich narzucona przez prawo [stanu wojennego] struktura życia była całkiem nowa. Forma mojej relacji podyktowana była przez życie«. Pisał zatem o tym, co sam zobaczył. Notował również przekazywane mu relacje. Dążył zatem do tego, by uchwycić »kwintesencję rzeczywistości«, a nie tylko odtwarzać ją »za pomocą zdjęć«. Zyskujemy tu zarazem przyczynek do opisu metody pisarskiej Nowakowskiego”.
Oficerowie SB zajmujący się Nowakowskim zorientowali się dość szybko, że nie internując go, popełnili błąd. Naprawili go – że tak się wyrażę – z przytupem. 7 marca 1984 r., po rewizji przeprowadzonej w domu pisarza, został on zatrzymany i przewieziony na Rakowiecką. Wszczęto przygotowania do procesu autora „Raportu o stanie wojennym”, których jednak zaniechano po ogromnych protestach w kraju i za granicą. Szokujące było bowiem to, że więzi się człowieka wyłącznie za to, co pisał. Ostatecznie do procesu nie doszło, a w przededniu PRL-owskiego święta 22 lipca władze ogłosiły amnestię obejmującą 660 osób skazanych lub tymczasowo aresztowanych – tak jak Marek Nowakowski. To wszystko działo się niemal dokładnie 40 lat temu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.