Obie strony ogłosiły swoje wielkie zwycięstwo i wszystko wróciło do stanu sprzed konfliktu. I żadnych wyjaśnień, o co poszło.
Przeglądając podręcznik do historii mojej córki – a konkretnie dział „Konflikty zbrojne po 1945 r”. – uświadomiłem sobie, że w ciągu prawie już 60 lat, które spędziłem na tym świecie, nie było ani jednego dnia, żeby gdzieś na kuli ziemskiej ktoś do kogoś nie strzelał, żeby nie eksterminowano jakichś grup etnicznych, nie pacyfikowano jakichś wiosek, nie bombardowano, nie palono napalmem itd. Powiedzą państwo, że to dość banalna konstatacja. Pełna zgoda. I to właśnie, jak wiemy od Hanny Arendt, jest najgorsze.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.