Pieniądze i rzeczy rozdawał, pilnując, by jego sutanna nie wyglądała przypadkiem na nową. Niczego nie zbierał, a jeśli już coś kolekcjonował, to przyjaciół. A o tym, co naprawdę ważne, mówił w wierszach. Takich jak ten:
Własnego kapłaństwa się boję,
własnego kapłaństwa się lękam
i przed kapłaństwem w proch padam,
i przed kapłaństwem klękam.
W lipcowy poranek mych święceń
dla innych szary zapewne –
jakaś moc przeogromna
z nagła poczęła się we mnie.
Jadę z innymi tramwajem –
biegnę z innymi ulicą –
nadziwić się nie mogę
swej duszy tajemnicą.
Waldemar Smaszcz wspominał swoją wizytę u prof. Konrada Górskiego, z którym dzielił zachwyt dla poezji ks. Jana. Gdy w 1986 r. odwiedził tego swego mentora jeszcze z czasów studiów na Uniwersytecie w Toruniu, ten „po przywitaniu powiedział z zagadkowym uśmiechem:
– Panie Waldemarze, rozmawia Pan z człowiekiem nieuczciwym.
Zaprzeczyłem oczywiście, a wówczas usłyszałem:
– Akademia Szwedzka prosi mnie o opiniowanie polskich kandydatów do Literackiej Nagrody Nobla. Znowu wpisałem Zbigniewa Herberta, bo to świetny poeta. Powinienem jednak ks. Jana Twardowskiego, ale przecież protestanccy Szwedzi nie dadzą tej nagrody katolickiemu księdzu…”.
W sławnym wierszu „Wyjaśnienie” ten katolicki ksiądz pisał:
Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania […]
po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz
wierzę Panu Bogu jak dziecko.
Ścinki, kawałki, supełki wątków
Magdalena Grzebałkowska, autorka głośnej biografii Jana Twardowskiego „Ksiądz Paradoks”, stwierdziła, że miał on swobodny stosunek do przeszłości: „Łączę ścinki, kawałki, staram się rozplątać supełki wątków. Trudno nawet ustalić, kiedy dokładnie chodził do szkół. Dlaczego Jan Twardowski tak poplątał swoje życie, zatarł tropy?” – stawiała pytanie. Odpowiedzi pośrednio udzielił Waldemar Smaszcz: „Ksiądz od początku zacierał ślady. Nie chciał, żeby cokolwiek po nim zostało. Niszczył po sobie dokumenty, rwał zdjęcia, wszystko wyrzucał, niczego nie zbierał. To była jego idée fixe, żeby zostały wiersze, nic o człowieku”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.