PIOTR ZYCHOWICZ: Czy to prawda, że Idi Amin trzymał w lodówce głowy swoich wrogów?
PROF. SAUL DAVID: (śmiech) Pogłoski o kanibalizmie ugandyjskiego dyktatora są nieodłączną częścią jego legendy. Bez wątpienia Amin znęcał się nad swoimi ofiarami w sposób straszliwy. Torturował je i rąbał na kawałki. Czy jednak rzeczywiście zjadał ich ciała? Nie ma na to rozstrzygających dowodów. Osobiście w to wątpię.
(…)
Jak określiłby pan jego reżim i ideologię? Był faszystą? komunistą? A może typowym afrykańskim kacykiem-satrapą?
Trudno go zaszufladkować. Bez wątpienia była to dyktatura wojskowa. Jednocześnie Amin utrzymywał bliskie relacje z ludźmi o lewicowych tendencjach. Dyktatorem Libii płk. Muammarem Kaddafim, Organizacją Wyzwolenia Palestyny i rozmaitymi organizacjami terrorystycznymi. Nie wynikało to jednak z jakichś ugruntowanych poglądów politycznych. Raczej z oportunizmu.
W 1976 r. o Idim Aminie usłyszał cały świat.
Tak, 27 czerwca komando terrorystów porwało samolot linii Air France lecący z Tel Awiwu do Paryża. Czworo zamachowców wsiadła na pokład podczas międzylądowania w Atenach. Gdy maszyna znalazła się w powietrzu, sterroryzowali załogę i pasażerów bronią.
Ile osób znajdowało się na pokładzie?
Około 250.
Kim byli zamachowcy?
Dwóch było bojownikami Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, a dwoje – mężczyzna i kobieta – członkami niemieckiej grupy terrorystycznej Komórki Rewolucyjne. Była to ekstremistyczna, skrajnie lewicowa organizacja, która działała w Niemczech w latach 70. i 80. Jej celem było – zgodnie z nazwą – obalenie ustroju kapitalistycznego w Niemczech. Ludzie ci, w większości lewicowi intelektualiści, uważali, że niemiecki establishment jest nafaszerowany narodowymi socjalistami.
Dlaczego sprzymierzyli się Palestyńczykami?
Na świecie działała wówczas lewicowa międzynarodówka terrorystyczna. Oprócz niemieckich lewaków i Palestyńczyków w jej skład wchodziła między innymi IRA. Ludzie ci mieli wspólny cel – zniszczenie „imperialistycznych reżimów”.
Co terroryści zrobili po wystartowaniu?
Kazali pilotom lecieć do Libii. Tam samolot zatankował i poleciał dalej. Czyli do Ugandy. Terroryści próbowali przekonać świat, że wylądowali na lotnisku w Entebbe przez przypadek, bo skończyło im się paliwo. Rozmawiałem jednak z towarzyszami broni niemieckich terrorystów, którzy brali udział w szykowaniu operacji. Zdradzili mi, że lądowanie w Ugandzie było częścią planu. Idi Amin zgodził się na ich przylot i ich oczekiwał.
Dlaczego akurat Uganda?
Z dwóch powodów. Po pierwsze Idi Amin nienawidził Izraela i wspierał terroryzm. W momencie wylądowania na lotnisku Entebbe porywacze znaleźli się pod ochroną ugandyjskiego państwa. Po drugie Uganda leżała daleko od Izraela. A co za tym idzie – jak się wydawało się terrorystom – Izraelczycy nie byli w stanie przyjść z pomocą swoim obywatelom.
(…)
Izraelskie wojsko jednak wymyśliło plan.
Tak, na szczęście tak. Pierwszy, podstawowy problem, z jakim musieli się zmierzyć Izraelczycy, to oczywiście odległość. Chociaż mieli samoloty transportowe – herculesy C-130 – które mogły dolecieć do Ugandy, maszyny te nie miały na tyle dużych baków, by wykonać lot powrotny. W regionie Izrael nie miał zaś żadnych przyjaciół, nie było żadnego miejsca, w którym samoloty mogłyby zatankować.
Jak Izraelczycy rozwiązali ten problem?
Okazało się, że w swojej talii posiadali jednego asa. Były to nieoficjalne kontakty wywiadowcze między Mossadem a służbami głównego rywala Ugandy – Kenii. Obie strony zawarły szybkie, ściśle tajne porozumienie. Kenijczycy zgodzili się na lądowanie i zatankowanie izraelskich samolotów na swoim terytorium. Izraelskie służby medyczne błyskawicznie zbudowały w Kenii szpital polowy, w którym miano przyjąć ewentualnych rannych. Wszystko odbyło się w największej tajemnicy.
Co się działo w Izraelu?
Zbudowano częściową replikę lotniska w Entebbe, na której komandosi ćwiczyli odbicie zakładników.
Akcja „Piorun” – jak ją nazwano – rozpoczęła się 4 lipca.
Pierwszy samolot z izraelskimi komandosami wylądował na lotnisku w Entebbe przed północą. Z wnętrza samolotu wyjechała czarna limuzyna – mercedes-benz. A także dwa dżipy wyładowane komandosami z elitarnej jednostki Sayeret Matkal. Konwój spokojnie ruszył w stronę terminalu.
Na czym polegał podstęp?
Izraelczycy wiedzieli, że najważniejsi oficerowie ugandyjskiej armii jeżdżą takimi mercedesami. Liczyli więc na to, że żołnierze ugandyjscy pilnujący terminalu pomyślą, iż zbliża się do nich któryś z generałów.
(…)
Prof. Saul David jest brytyjskim historykiem. Wykłada na University of Buckingham. Specjalizuje się w dziejach Afryki. Napisał m.in. "Operation Thunderbolt: Flight 139 and the raid on Entebbe airport".
Jak wyglądała dramatyczna akcja odbicia zakładników? Jaka była reakcja Idiego Amina, gdy dowiedział się o ataku izraelskich komandosów? Co zrobiła ugandyjska armia?
Cały wywiad w najnowszym numerze „Historii Do Rzeczy”! Już w kioskach!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.