Odwieczny problem Rosji. To dlatego ten kraj nie potrafi się zmienić

Odwieczny problem Rosji. To dlatego ten kraj nie potrafi się zmienić

Dodano: 
Iwan Groźny (klęczy z nożem) drwi z przywódcy bojarów Iwana Fiodorowa posadzonego na tronie w carskim przebraniu. Za chwilę Iwan zadźga nożem Fiodorowa. Obraz Mikołaja Newrewa
Iwan Groźny (klęczy z nożem) drwi z przywódcy bojarów Iwana Fiodorowa posadzonego na tronie w carskim przebraniu. Za chwilę Iwan zadźga nożem Fiodorowa. Obraz Mikołaja Newrewa Źródło: Wikimedia Commons
Państwo moskiewskie powstało jako peryferia Złotej Ordy i takimi pozostało.

Maciej Rosalak

Dlaczego w Rosji nie powiodła się żadna próba unowocześnienia kraju pod względem ustroju politycznego i systemu gospodarki? Najprostsza odpowiedź brzmi: bo żadnej takiej próby – nie licząc reformy Stołypina na początku XX w. – nie podjęto. Rodzi się oczywiste pytanie: Dlaczego tego nie zrobiono? Otóż nie pozwalał na to charakter państwa moskiewskiego, którego moc zrodziła się w XIII w. jako posłusznego wasala tatarskiej Złotej Ordy, gnębiącego inne podbite przez Tatarów księstwa ruskie.

Dominował w tym państwie absolutny despotyzm władców, spotęgowany mongolską i bizantyjską tradycją oraz warunkami geograficznymi i demograficznymi. Tylko książę moskiewski, potem car, a za naszych czasów komunistyczny czy postkomunistyczny dyktator mógłby takie reformy wprowadzić… podcinając jednocześnie gałąź, na której sam usiadł. Uczynili tak – z najwyższą niechęcią, a nawet z obrzydzeniem – zarówno Mikołaj II, jak i Michaił Gorbaczow. Długo na tronach się nie utrzymali...

Los moskiewskich samodzierżawców był i jest uzależniony od tego, czy spełnią oczekiwania zarówno kamaryli (czy to bojarskiej, czy KGB-owskiej), jak i szerokich mas rosyjskiego ludu, oczekujących władzy silnej i bezwzględnej oraz podbojów sąsiednich krain. Oczekujących kolejnych wcieleń Czyngis-chana, jednym słowem. Przydomki Iwanów III i IV – Srogiego i Groźnego – nie mają w uszach Rosjanina, w przeciwieństwie do Polaka, wydźwięku pejoratywnego, bo oznaczają cara, który potrafi egzekwować swe rozkazy z całą mocą. Kiedy któryś z władców z różnych względów nie pasował, kończył tak jak Piotr III, mąż Katarzyny II, którego uduszono, czy Paweł I, syn tejże nieżyjącej już wtedy carycy, któremu głowę rozbito cukiernicą.

Czytaj też:
Uduszeni w Petersburgu. Koszmarna śmierć dwóch carów

Reformy Stołypina

Powieść znaną u nas jako „Artamonow i synowie” Maksym Gorki napisał w 1925 r. we Włoszech. Podczas lat spędzonych na obczyźnie stworzył dość zaskakującą – jak na przyszłego przewodniczącego związku pisarzy ZSRS – fabułę o rodzeniu się kapitalizmu po reformach znoszących w carskiej Rosji poddaństwo chłopów. Oto Artamonow ojciec, „czart silny, bezczelny i brodaty”, niedawny jeszcze sługa pewnego księcia, przejmuje majątek, córkę i żonę kupca Bajmakowa, który z pokorą i bez protestu... umiera. Potem nowy przedsiębiorca skłania chłopów do uprawiania lnu, sam zakłada fabrykę, z dnia na dzień rozwija produkcję i pomnaża majątek. Wszystko mu się udaje i wszystko wokół się zmienia, rośnie. Tę część powieści wspominam po latach jako wielkie uznanie dla kapitalistycznej przedsiębiorczości w schyłkowej epoce caratu. Późniejszą rewolucję zaś jako czas barbarzyńskiej zagłady i beznadziei…

O reformach przełomu XIX i XX w. tak mówił Artamonow swym niezbyt udanym synom: „Ot, na ten przykład, wolność dał nam car-imperator. Trzeba to zrozumieć, z jakim wyliczeniem ta wolność. Bez wyliczenia nawet owcy z owczarni się nie wypuszcza, a tu – przecież cały lud wypuszczono, tysiące tysięcy. To znaczy: zrozumiał cesarz, że od panów niewiele wyciągnie, bo sami wszystko przejadają. Georgij, książę, jeszcze przed wolnością sam pomiarkował, powiada do mnie: »Nie opłaci się praca przymusowa«. No i okazano nam zaufanie, dano wolną pracę. Teraz to i żołnierz nie będzie dwadzieścia pięć lat z karabinem chodził – ano idź, popracuj! Teraz każdy musi wykazać się, do czego zdatny. Ze szlachtą – koniec, teraz wy sami szlachta. Słyszycie?”.

Ile lat w wielowiekowej Moskovii istniała wolność dla takich Artamonowów? Tuzin lat niespełna, i to licząc z nawiązką od początku premierostwa Piotra Arkadiewicza Stołypina (1906) do rewolucji bolszewickiej (1917). W istocie mogli się nią cieszyć do wybuchu I wojny światowej.

W ciągu tych kilku lat chłopi mogli nareszcie bez kłopotów opuszczać tzw. miry wioskowe ze zbiorową własnością ziemi, do których zostali przypisani rzekomym uwłaszczeniem z 1861 r., za Aleksandra II podobnie jak bolszewicy rychło po rewolucji przypisali ich do kołchozów. Wtedy, za Stołypina dopiero, rzeczywiście zdjęto z nich jarzmo poddaństwa, tym razem prawno-ekonomicznego. Chłopi zaczęli „na swoim” wydajnie gospodarować; najlepsi z nich powiększali areały upraw i hodowlę. Rolnicy mogli też przenosić się na rozległe zdatne do uprawy tereny południowej Syberii, które dawał im rząd. Skorzystało z tego 2,5 mln chłopów. Zaludniły się miasta, ruszyły pełną parą istniejące fabryki i warsztaty, zakładano też nowe. W 1913 r. zbiory zbóż osiągnęły poziom, do którego Sowieci nie mogli się nawet zbliżyć, a zrównoważona produkcja przemysłowa zaspokajała potrzeby coraz bardziej chłonnego rynku.

Jednocześnie nieszczęśliwy i wyjątkowo nieudolny car Mikołaj II, zgnębiony przegraną wojną z Japonią oraz rewolucją 1905 r., zgodził się z oporami na utworzenie Dumy państwowej, czyli parlamentu, oraz na znaczne reformy w administracji i szkolnictwie. Pierwszy (i ostatni z carów) przestał być samodzierżcą! Różnie z tą Dumą bywało, ale fakt był bezsporny: Rosja wkraczała na drogę zachodniej cywilizacji.

Koronacja Mikołaja II

Wkraczała na tę drogę skrwawiona represjami, którymi – obok reform – tenże sam Stołypin zdusił po dwóch latach rewolucję. Stryczki szubienic nazwano nawet „krawatami Stołypina”. Wyjątkowo brutalne były represje na terenie Kongresówki, ale też na ziemi polskiej działania rewolucyjne trwały najdłużej i z największym nasileniem. Premier okazywał wyraźnie antypolskie nastawienie, proponując np. w 1910 r. wprowadzenie ziemstw z kuriami narodowościowymi w sześciu guberniach na Białorusi i Ukrainie, co uderzało w polskie ziemiaństwo.

Carowie „reformatorzy”

Kilku carów wprowadzało już wcześniej w państwie moskiewskim nowe porządki. Celem ich nie było jednak rzeczywiste ucywilizowanie kraju, od likwidacji samodzierżawia poczynając. W państwie i społeczeństwie stworzonym na wzór Złotej Ordy każdy z tych „reformatorów” zmierzał do umocnienia swojej władzy i zwiększenia wpływów do swej kasy, jeszcze większego uzależnienia poddanych, traktowanych na zasadzie „rabów” (niewolnych sług), zorganizowania całego społeczeństwa i jego sił wytwórczych na potrzeby armii i ciągłych podbojów.

Ujarzmianie i rabunek sąsiadów, prowadzone pod hasłem obrony rosnącego imperium lub realizacji wielkich idei (czy to odrodzenia Bizancjum, czy – w XX w. – światowej rewolucji), dawały wielorakie korzyści, z których nieostatnią było dowartościowanie poddanych i odwrócenie ich uwagi od własnego ciężkiego losu. Katarzyna II pojęła w pełni ów mechanizm i dziwiła się w 1789 r., dlaczego Ludwik XVI zwołał Stany Generalne, zamiast wszcząć kolejną wojnę…

Czytaj też:
Zniszczyła Rzeczpospolitą, ale zniewoliła też Rosję. Sekrety „nienasyconej” carycy

Na wschodzie – od początku wypraw Jermaka za Iwana IV – wyrosło najrozleglejsze imperium świata. Jednak ideologia waresko-fińsko-tatarsko-prawosławnej Moskwy wyznaczała trzy kierunki ekspansji znacznie ważniejsze od podboju Syberii i Dalekiego Wschodu. Na północny zachód – do wybrzeży Bałtyku, stąd konflikt z państwem litewsko-polskim i ze Szwecją. Na południowy zachód – aby zdobyć „Carogród”, czyli Konstantynopol, co sprowokowało liczne wojny z Turcją, a zakończyło się odebraniem jej Krymu i wybrzeży Morza Czarnego oraz Zakaukazia. Wreszcie – wprost na zachód. Już w XV w. rozpoczęły się najazdy moskiewskie na Litwę, a w połowie XVI w. Iwan IV Groźny mianował się carem Wszechrusi i potwierdził, że Moskwa z ziem „małoruskich” (czyli ukrainnych) oraz białoruskich nigdy nie zrezygnuje. Dokonało się to ostatecznie za Katarzyny II w 1795 r., gdy polsko-litewski konkurent w ogóle zniknął z mapy Europy na 123 lata. Katarzynie, niemieckiej księżniczce z urodzenia, wdzięczny naród rosyjski przyznał przydomek: Wielka.

Imperialne podboje stanowiły główne źródło powiększania terytorium i – co za tym idzie – liczby mieszkańców. W 1762 r. państwo rosyjskie liczy 21,2 mln mieszkańców. 20 lat później – już po I rozbiorze Rzeczypospolitej, ale rok przed aneksją Krymu – Katarzyna II ma 26 mln poddanych. W 1796 r. caryca umiera w poczuciu wypełnienia misji dziejowej, a jej państwo – utuczone głównie Wielkim Księstwem Litewskim, Ukrainą i Wołyniem – liczy ponad 41 mln ludzi. W 1835 r. Rosja – od 20 lat również z centralną Polską – ma ponad 63 mln mieszkańców. W drugiej połowie XIX w. Rosja ujarzmiła cały późniejszy sowiecki Środkowy Wschód aż do granicy afgańskiej. W 1897 r. pierwszy i jedyny w carskim imperium spis powszechny daje wynik: 125 640 021 mieszkańców. W tym Rosjan było ponad 55,6 mln, Ukraińców – prawie 22,4 mln, ludów tureckich i tatarskich – niemal 13,4 mln, Polaków – ponad 7,9 mln, Białorusinów – ok. 5,9 mln, Żydów – 5 mln; ludów fińskojęzycznych – 3,5 mln. Inne mniejszości narodowe nie przekraczały 2 mln ludzi.

Artykuł został opublikowany w 11/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.