Indeks Ksiąg Zakazanych. Czy aby na pewno były takie zakazane?

Indeks Ksiąg Zakazanych. Czy aby na pewno były takie zakazane?

Dodano: 
Strona tytułowa Indeksu ksiąg zakazanych z 1564
Strona tytułowa Indeksu ksiąg zakazanych z 1564 Źródło: Wikimedia Commons
Indeks Ksiąg Zakazanych ukazywany jest niekiedy jako przykład bezwzględności i zacofania Kościoła Katolickiego. Kiedy i dlaczego powstał słynny Indeks? Czy książki w nim zamieszczone były naprawdę nie do zdobycia?

Indeks Ksiąg Zakazanych, wraz ze Świętym Oficjum (Inkwizycją) do dziś wzbudzają skrajne emocje, zwłaszcza wśród przeciwników Kościoła Katolickiego. Czy słusznie? Jak wiele prawdy jest w czarnej legendzie Indeksu?

Indeks Ksiąg Zakazanych – historia

Pierwszy Indeks Ksiąg Zakazanych został wydany przez Kościół w roku 1559. Powstał na fali kontrreformacji w czasach obrad soboru trydenckiego (1545–1563) i był odpowiedzią na trwającą wówczas reformację.

Pomysł stworzenia listy ksiąg, które przekazują treści niedopuszczalne z punktu widzenia Kościoła, powstał już w latach 1512-1517. Starano się wprowadzić cenzurę książek przed ich opublikowaniem czy tez zakazać drukowania obscenicznych ilustracji. Wbrew obiegowym opiniom, Indeks Ksiąg Zakazanych jako pierwsi stworzyły nie władze kościelne, ale mieszkańcy Mediolanu w roku 1538. Rok później taką samą listę sporządziły władze Bergamo. Indeks „odgórny”, wydany przez Kościół powstał dopiero w 1559.

Nad pracami mającymi na celu sporządzenie Indeksu czuwał papież Paweł IV, który rozpoczał pontyfikat w 1555 roku. Był on wcześniej arcybiskupem Neapolu i szefem inkwizycji rzymskiej.

Papież Paweł IV

Na Indeksie Ksiąg Zakazanych pojawiło się około 500 dzieł. Nie był to wyłącznie prace związane z protestantyzmem czy różnego rodzaju herezjami, ale też inne utwory autorstwa np. Niccolo Macchiavellego czy Giovanniego Boccaccia. To właśnie fakt, że Kościół uznał za „niepoprawne” dzieła, które z reformacją miały niewiele albo nic wspólnego, stało się przyczyną krytyki Indeksu Ksiąg Zakazanych.

Papież Paweł IV zmarł w tym samym roku, w którym uchwalono Indeks, co sprawiło, że lista nie została nigdy oficjalnie „uchwalona”. Niemniej, w owym czasie w kilku włoskich miastach doszło do spalenia dzieł protestanckich twórców.

Finalna wersja Indeksu Ksiąg Zakazanych (Index librorum prohibitorum) powstała już po śmierci Pawła IV i nie była tak restrykcyjna, jak ta stworzona przez papieża. Państwo Kościele dopuszczało m.in. publikację niektórych prac w formie okrojonej/ocenzurowanej. Zgodzono się też, że kwestia dostępności niektórych dzieł będzie zależała od decyzji lokalnych biskupów, którzy byli często dużo bardziej pobłażliwi, niż Kuria Rzymska.

Tarcia, kontrowersje

Jednocześnie, wraz z opublikowaniem Indeksu Ksiąg Zakazanych, dochodzić zaczęło do różnych, nawet zabawnych sytuacji. Jak się okazało, mieszkańcy różnych włoskich miast (początkowo Indeks „działał” raczej w Italii), widzieliby na liście inne książki. Dla przykładu Florencja uważała dzieła Macchiavellego za wartościowe i domagała się usunięcia ich z Indeksu. Z kolei różni chrześcijańscy teolodzy narzekali, że umieszczenie w Indeksie religijnych tekstów żydowskich uniemożliwia im efektywną pracę.

Sam Indeks Ksiąg Zakazanych wskazywał, których książek nie wolno czytać, drukować, posiadać, ani nawet o nich debatować. Zakaz obejmował wszystkich – od królów po najbiedniejszych mieszkańców chrześcijańskich państw.

Marcin Luter na obrazie Ferdinanda Pauwelsa z 1872 r.

Oczywiście te zakazy można było egzekwować w tylko niewielkim stopniu. Najbardziej restrykcyjne prawo obowiązywało w Hiszpanii czy Italii. W krajach, gdzie przeważali protestanci Indeks, de facto, nie obowiązywał, zaś w innych, niż Hiszpania czy Włochy państwach, większość „ksiąg zakazanych” można było dostać bez większych kłopotów. Było tak np. z dziełem Mikołaja Kopernika „O obrotach sfer niebieskich”, które trafiło do Indeksu Ksiąg Zakazanych w 1616 roku, czyli w czasie, kiedy już dwukrotnie zdążono je wydać drukiem. Indeks nie przeszkodził też w dalszym rozpowszechnianiu najsłynniejszego dzieła polskiego astronoma.

Indeks Ksiąg Zakazanych był zatem w dużej mierze martwym zapisem. Najlepszym na to dowodem jest to, że gdyby faktycznie nie czytano i nie publikowano umieszczonych na nim dzieł, skąd dziś wiedzielibyśmy o autorach takich, jak Kartezjusz, Galileusz, Spinoza, Pascal, Gibbon, Locke, Comte, Kant, Dumas, Hugo, a nawet Andrzej Frycz Modrzewski, Mikołaj Rej i Adam Mickiewicz, którzy byli – obok Kopernika – kolejnymi Polakami, który znaleźli się na legendarnej liście.

Kto wie, być może paradoksalnie niejedno dzieło zyskało popularność właśnie dzięki temu, że trafiło do Indeksu Ksiąg Zakazanych?

Ostatnia edycja Indeksu Ksiąg Zakazanych pojawiła się w 1948 roku (od 1559 roku pojawiło się 16 edycji). Wtedy też trafił na listę np. Jean-Paul Sartre. Niespełna 20 lat później Watykan ogłosił, że Indeks traci charakter prawny, lecz Kongregacja Nauki Wiary podkreśliła jednocześnie, że dokument nadal przekazuje wartości moralne i ostrzega przed niepożądanymi naukami.

Fragment przedmowy do Indeksu Ksiąg Zakazanych:

„Przez stulecia Kościół święty był ofiarą prześladowań, z wolna pomnażających szeregi bohaterów, którzy wiarę chrześcijańską pieczętowali własną krwią; ale dzisiaj piekło wspiera straszniejszy jeszcze oręż przeciw Kościołowi, zdradliwy, banalny i szkodliwy: złowrogą maszynę drukarską. Nie było w przeszłości większego zagrożenia spoistości Kościoła i moralności, zatem święty Kościół nigdy nie zaprzestanie podtrzymywać tej świadomości wśród chrześcijan (...) Kościół ustanowiony został przez Boga, jako nieomylny przewodnik dla wiernych i z tego powodu, wyposażony w niezbędną władzę, nie może uczynić inaczej; ma obowiązek, a w konsekwencji uświęcone prawo, do zapobiegania, jakkolwiek zamaskowanym, błędom i zgorszeniu trzody Jezusa Chrystusa (...) Nie wolno również twierdzić, że zakaz dotyczący szkodliwych książek jest naruszeniem wolności, kampanią przeciwko światłu prawdy, oraz że ‘Lista’ jest występkiem przeciw erudycji i nauce (...) Ateistyczne i niemoralne książki są często pisane w ujmującym stylu, poruszają tematy pobudzające żądze cielesne, zarozumiałość ducha i zawsze są zamierzone jako ziarno zepsucia w umysłach i sercach czytelników, przez swą ozdobność i chwytliwość; dlatego Kościół, jako troskliwa matka, strzeże wiernych przez stosowne zakazy, ażeby nie przykładali warg do czary z trucizną. Nie z lęku przed światłem Kościół zabrania czytania pewnych książek, ale z ogromnej gorliwości, rozgorzałej przez Boga, nie toleruje utraty dusz wiernych, nauczając, że człowiek upadły w pierwotnej prawości, ulega silnej skłonności do zła, a zatem znajduje się w potrzebie opieki i ochrony (...)”.

Czytaj też:
Tajemnica Marcina Lutra. Dzięki temu udało mu się rozbić jedność Kościoła
Czytaj też:
Męczennicy z Gorkum. Prześladowani katolicy, pokłosie reformacji w Holandii
Czytaj też:
Sacco di Roma. Złupienie Rzymu - zbrodnia Habsburgów

Źródło: Historia DoRzeczy