Obrzydliwość Woltera

Obrzydliwość Woltera

Dodano: 
"Wolter siedzący". Autor rzeźby: Jean-Antoine Houdon
"Wolter siedzący". Autor rzeźby: Jean-Antoine Houdon Źródło:Wikimedia Commons / Corinne Potet, CC BY-SA 3.0
Piotr Tylus || Ikona oświecenia, tak często brana na sztandary przez dzisiejszych piewców „demokracji liberalnej”, nie za bardzo nadaje się do takiej roli. Wolter był nienawistnikiem, który brzydził się nie tylko Kościołem, lecz także m.in. Żydami i ludźmi z nizin społecznych. Jego listy i prace pełne są treści, które lewica identyfikuje jako „mowę nienawiści”.

„Zwalczał zabobon, fanatyzm, obskurantyzm, bronił wolności i tolerancji”. Taka mniej więcej jest powszechna opinia na temat Woltera (1694–1778), czołowego reprezentanta myśli oświeceniowej. We Francji wciąż postać sztandarowa, częsty temat maturalny, na egzaminie zarówno pisemnym, jak i ustnym, a właściwie jeden z najczęściej pojawiających się tematów, tak więc uczniowie we francuskich szkołach poświęcają Wolterowi wiele uwagi, muszą go mieć „w jednym palcu”, jeśli chcą zwieńczyć sukcesem ten etap swojej edukacji. Postać wciąż nieobojętna dla historiografii francuskiej. Nic w tym dziwnego, skoro jego myśl stanowi część fundamentu, na którym oparła się Pierwsza Republika Francuska, a później wszystkie następne, włącznie z piątą z kolei, tą obecną. Gloryfikowany w środowisku akademickim, gloryfikowany we francuskich szkołach i jakąś dziwną siłą rzeczy nie może być inaczej, a młodzi badacze muszą płynąć w tym nurcie, jeśli zależy im na karierze. Do rzadkości należą historycy, którzy nie zgadzają się z tą narracją, tacy jak prof. Xavier Martin – autor licznych opracowań poświęconych oświeceniu i rewolucji francuskiej, m.in. autor książki „Wolter niepoznany. Ukryte strony oświeceniowego humanizmu (1750–1800)”, której polski przekład ukazał się niedawno nakładem wydawnictwa Andegavenum.

Wolter wciąż istnieje w świadomości Polaków, jednak nie jest postrzegany jako postać pierwszoplanowa. Być może niesłusznie, gdyż w wieku XVIII wywierał wielki wpływ na tworzenie się polskiej mentalności, już nowoczesnej mentalności. Jego wkład w rozwój polskiego oświecenia był ogromny. W czasopismach warszawskich z tamtego okresu można było znaleźć przekłady jego pism, także polemiki dotyczące jego twórczości, którą propagowali najwybitniejsi przedstawiciele polskiego oświecenia, a wśród nich: A. Naruszewicz, T.K. Węgierski, S. Trembecki. Tragedie Woltera bardzo chętnie wówczas wystawiano. Korespondowali z nim Stanisław August Poniatowski oraz Stanisław Leszczyński, na którego dworze, w Lunéville, Wolter przebywał („pan de Voltaire miał słabość do życia dworskiego i do królów”, jak wyraziła się w jednym ze swoich listów Madame Denis, siostrzenica i kochanka zarazem „pana de Voltaire”, inaczej Franciszka Aroueta, bo takie było jego prawdziwe nazwisko). Gwiazdę Woltera przyćmił dopiero romantyzm. W wieku XX zaczęła ona na nowo świecić oświeceniowym blaskiem: w roku 1917 ukazały się „Powiastki filozoficzne” w przekładzie sztandarowego polskiego tłumacza literatury francuskiej – T. Boya-Żeleńskiego, a po drugiej wojnie światowej powstały nowe tłumaczenia jego dzieł oraz opracowania życia i twórczości w wykonaniu czołowych literaturoznawców i historyków – oczywiście wszystko zgodne z obowiązującą do dzisiaj narracją głównego nurtu akademickiego, czyli zgodne z obiegowymi „przesądami” na jego temat.

Artykuł został opublikowany w 10/2023 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.