• Tymoteusz PawłowskiAutor:Tymoteusz Pawłowski

Amfibie na dnie

Dodano: 
Amfibia Conestoga
Amfibia Conestoga Źródło: Wikimedia Commons / CC BY-SA 2.0
Był czas, gdy wydawało się, że amfibie zrobią wielką karierę. Splot kilku czynników przesądził jednak, że te ciekawe konstrukcje właściwie nie mają już przyszłości

Największym ograniczeniem technicznym w budowie takich pojazdów był brak odpowiedniego napędu. Na lądzie jako napęd wykorzystywano zwierzęta pociągowe, przede wszystkim woły. Mają one jednak pewną wadę: są parzystokopytne, trudno było je więc podkuwać, przez co niezbyt nadawały się do pracy na utwardzonych drogach. Gdy dróg takich pojawiało się coraz więcej – szczególnie w XVIII w. – woły zaczęły być zastępowane końmi, które mają jednak wiele wad: są drogie (w zakupie, a także w utrzymaniu), dość kapryśne i podatne na choroby, a przede wszystkim mają słaby uciąg, ok. dwóch–trzech razy mniejszy niż woły.

Pojazdy wodne również nie miały odpowiedniego napędu, choć w tym przypadku pomocny okazywał się wiatr. Ma on jednak podobną wadę jak wół: słabo nadaje się do ciągnięcia ładunków po utwardzonych drogach. To nie żart: statki żaglowe nie mogły operować na rzekach i na kanałach, których od XVIII w. budowano coraz więcej. Barki był holowane przez konie idące obok wody po utwardzonych drogach. Problem z napędem pojazdów lądowych i wodnych rozwiązało pojawienie się w latach 30. i 40. XIX w. silnika parowego. I tak transport na lądzie zdominowały parowozy, a na wodzie – parowce.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.