Słuchając opinii, które pojawiają się przy tematyce Wyklętych, można dojść do wniosku, że wielu, a może nawet większość Polaków postrzega powstanie antykomunistyczne w kategoriach klęski. Społeczeństwo traktuje ów zbrojny wysiłek jako rozpaczliwy akt, kolejne przegrane powstanie zbrojne. Ilustracją bywają sylwetki żołnierzy niezłomnych – desperatów, samotnie walczących jeszcze w latach 60. Niewątpliwie owi ludzie godni są wiekuistej chwały. Niemniej obraz powstania zostaje poważnie zawężony, a zwłaszcza odarty z dokonań.
Zauważmy, że taki obraz zjawiska dobrze wpisuje się w wysiłki komunistycznej propagandy, według której powstanie zakończyło się „rozgromieniem band przez organa bezpieczeństwa”. Podobną „wiedzę” na temat powstania antykomunistycznego rozpowszechniają historycy – także o przekonaniach prawicowych i narodowych – a w konsekwencji masy polskich obywateli.
Jaka jest prawda?
Celem nadrzędnym Wyklętych było wywalczenie niepodległości, ale taka możliwość nie istniała. Polska była odizolowana od Europy Zachodniej. Nie było realnej szansy na rozwiązanie sytuacji drogą militarną. Dlatego walkę zbrojną uznawano za szaleństwo. Komenda Główna NZW zalecała działalność wywiadowczą i propagandową. Pomimo tego powstanie zbrojne wybuchło i stało się ważnym etapem na drodze do niepodległości. Akcje podziemia miały odgrywać rolę demonstracji politycznej, będącej wyrazem niezgody na utratę niepodległości.
Tragedia powstania warszawskiego spowodowała ogólny upadek ducha, wywołała uczucie rozpaczy. Kolejnym ciosem było rozwiązanie AK w styczniu 1945 r. Gasły nadzieje powszechnego powstania, a Polska jawiła się jako kraj bezbronny wobec sowieckiej okupacji. Szczególnie w takiej sytuacji bezczynność byłaby wyrazem uległości i zgody na sowietyzację; miałaby tragiczne konsekwencje.
Walki powstańcze
Dla żołnierzy AK i NSZ nie było miejsca w nowej rzeczywistości. Pozostanie „w lesie” stało się koniecznością, a poczynania okupanta domagały się odpowiedzi. Dlatego w całej Polsce, a szczególnie na terenach województw białostockiego, lubelskiego i rzeszowskiego, toczyły się zażarte walki z okupantem sowieckim i ich „polskimi” pachołkami. Epicentrum powstańczych działań stały się Białostocczyzna i północno-wschodnia część województwa warszawskiego. Na tych terenach od II połowy roku 1945 (po epizodzie z AKO) cały ciężar walki zbrojnej przejęło podziemie narodowe. Tu, według źródeł ubeckich, znajdowało się „jedno z najgroźniejszych skupisk podziemia”. Taki stan rzeczy potwierdzają współcześni badacze: „W latach 1945–1947 największe natężenie walki zbrojnej NZW miało miejsce w Białostockiem, gdzie dużą aktywność wykazywały oddziały powiatowych PAS [Pogotowie Akcji Specjalnej]”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.