Słowa największego hitu Izabeli Trojanowskiej napisał stały współpracownik Budki Suflera Andrzej Mogielnicki. Stworzył dość dwuznaczny tekst, który idealnie pasował do osobowości scenicznej Trojanowskiej. Reszty dodała interpretacja wokalistki, bardzo odległa od tego, co dotychczas znano na polskiej estradzie.
„Wiadomo, jak Iza wyglądała – tłumaczył Andrzej Mogielnicki. – Nieprzeciętna uroda, taka bardzo ostra. Romek napisał kilka rzeczy, świetnych zresztą, i trzeba było napisać teksty. Na ogół dziewczyny takich tekstów nie śpiewały. Najczęściej były rzeczy bardziej o miłości, jakichś krajobrazach. A przy takiej drapieżnej urodzie to wyglądało na to, że ona rzeczywiście te sprawy przeżywa. […] Czasami jest tak, że pisząc komuś teksty, stwarzasz go i jesteś trochę w sytuacji takiego krawca, który szyje komuś garnitur albo sukienkę”.
Utwór wszedł w kwietniu 1980 r. na listę przebojów radiowego wydania Studia Gama, będącego uzupełnieniem cyklicznego bloku programów rozrywkowych nadawanego z reguły w piątek przed wolną sobotą. Piosenka powaliła dosłownie wszystkich.
Wytwórnia Tonpress zaproponowała nagranie singla, musiał zatem powstać drugi utwór. I chociaż wydaje się to niemożliwe, to pojawił się jeszcze większy hit od poprzedniego. Duet Lipko-Mogielnicki wyczarował fantastyczny przebój, a orientalizująca gitara Borysewicza nadała mu dodatkowego smaku. Poza tym tekst „Wszystko, czego dziś chcę”, był – delikatnie mówiąc – dość kontrowersyjny jak na tamte czasy. Nic zatem dziwnego, że po nabycie płyty ustawiały się kilometrowe kolejki.
„[Tekst był] o prawie kobiety do orgazmu – wyjaśniał Mogielnicki. – Noo, w tamtych czasach była to bardzo mocna rzecz. Jakby uczciwie na to spojrzeć, to dla systemu bardziej obrazoburcza niż 21 postulatów Solidarności. Bo jak to? Porządna polska (w PRL innych nie było) dziewczyna wychodzi na scenę i śpiewa, o tym, że jak ma czekać z ukochanym kilkadziesiąt lat na M3 i małego fiata, to woli porządny orgazm od ręki. Taki tekst mogłem napisać tylko dla Izy, bo widziałem w niej drapieżność i duże pokłady erotyzmu. Co to za ziółko, można zobaczyć chociażby w »Karierze Nikodema Dyzmy«. A fakt, że Iza pochodziła z bardzo bogobojnej rodziny, nadawało temu nieomal perwersyjny posmak. Wyprzedziliśmy o ładnych parę lat Madonnę i jej »Like a prayer«”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.